Ukradli mu konto z przedmiotami za 2 miliony dolarów. Odzyskał część pieniędzy

W ostatnich dniach gamingowa społeczność żyła sprawą głośnej kradzieży konta Steam użytkownika "HFB". Miał on w swoim posiadaniu ogromną kolekcję przedmiotów z CS:GO, które mogą być warte nawet powyżej 2 milionów dolarów.

Na początku bieżącego tygodnia, niemiecki kolekcjoner przedmiotów z CS:GO i streamer o nicku "OhnePixel" poinformował o ogromnej kradzieży na platformie Steam. Swoje konto stracił bowiem użytkownik "HFB", w którego posiadaniu były przedmioty z Counter-Strike'a o wartości przekraczającej 2 miliony dolarów. W sprawę zaangażowała się pokaźna grupa osób, a wraz z kolejnymi dniami do wiadomości publicznej spływały kolejne doniesienia.

Zobacz wideo Najlepsze gry, które zaliczyły finansową klapę. Co poszło nie tak? [TOPtech]

Przedmioty warte fortunę skradzione na Steamie

Po informacji, którą puścił w eter "OhnePixel", sprawa nabrała pokaźnego rozgłosu. Swoje opinie i chęć pomocy zaczęli wyrażać nawet sami profesjonalni zawodnicy CS:GO, którzy nagłośnili tym samym jeszcze bardziej cały temat. Nie ma jednak co się temu dziwić - nigdy wcześniej w kręgach gamingowych nie wydarzyło się nic podobnego na taką skalę. 

"HFB" miał na swoim koncie przeróżne kolekcjonerskie z Counter-Strike: Global Offensive. Wszystko przekraczało wartością kwotę 2 milionów dolarów. Choć to tylko piksele w grze, tak wbrew pozorom, mogą być naprawdę wartościowe. Potwierdza to chociażby nasz niedawny tekst o specyfice naklejek z EMS Katowice 2014, których ceny sięgają nawet 50 tysięcy dolarów za sztukę. 

Bardzo rzadkie egzemplarze, pamiątkowe i unikatowe przedmioty czy skiny o wyjątkowej specyfice - na koncie "HFB" było ich w bród. Po kradzieży bardzo szybko zaczęto zarządzać zawartością, aby sprzedać jak najwięcej się da w jak najkrótszym czasie. Część z zawartości spieniężono za śmieszne kwoty, będące ledwie ułamkiem ich rzeczywistej wartości. Inne przerzucono na multum kont, odbierając je "HFB". Kolekcja jest jednak na tyle ogromna, że nadal sporo przedmiotów pozostało u pierwotnego właściciela.

Więcej treści gamingowych na Gazeta.pl.

Temat jest bardzo rozwojowy. Według wstępnych doniesień Valve cofnęło pokaźną część wymian, jakich dokonał złodziej. Dużo większym problemem są jednak transakcje, które zostały zawarte poza platformą Steam. Bardzo możliwe, że kupujący stracą pieniądze, jakie zainwestowali w skradzione przedmioty. Zwłaszcza że kilka źródeł to wyjątkowo podejrzane strony. 

Pokaźną garść informacji rzucił również kolekcjoner "Zipel". W rozległym wpisie na Twitterze Duńczyk przybliżył społeczności część faktów, donosząc również o pierwszych poczynaniach Valve. Wychodzi na to, że konto zostało skradzione po kontakcie z supportem Steama, co brzmi zupełnie kuriozalnie. Na platformie obowiązują kilkusegmentowe zabezpieczenia, a proces logowania należy potwierdzać z wykorzystaniem specjalnej aplikacji na telefonie bądź przez maila. Co ciekawe sam "HFB" rzekomo od ponad dwóch lat nie logował się na swoim koncie, a jego fortuna po prostu leżała odłogiem. 

Najnowsze informacje donoszą o zwrocie 142 tysięcy dolarów dla osoby, która nieświadomie zakupiła część skradzionych przedmiotów na jednej ze stron. Valve nadal działa nad zupełnym rozwiązaniem całego problemu. Ma się ono skontaktować bezpośrednio z "HFB" i planować kolejne ruchy zapobiegawcze.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.