FIFA 23 będzie lepsza? Tych rzeczy brakuje w trybie kariery

"Cieszmy się z małych rzeczy, bo wzór na szczęście w nich zapisany jest". Cytując słowa piosenki Sylwii Grzeszczak - cieszylibymśy się, gdyby EA Sports choć trochę mocniej zadbało o tryb kariery. Nie potrzeba wiele, aby znacząco go uatrakcyjnić. Być może to płonne nadzieje, ale pole do popisu jest naprawdę szerokie. Żal, że tak niewykorzystywane.

Tryb kariery menedżera w FIFIE. Są osoby, dla których to jedyny, lecz zarazem i wystarczający, aby skłonić się do zakupu gry. Z reguły jest całkiem prosty. Nie ma tam wielu skomplikowanych mechanik - wszystko opiera się głównie na transferach - tych realnych i zupełnie abstrakcyjnych - i rozgrywce według preferencji. Wszystko daje jednak bardzo dużo satysfakcji. To duży atut, który sprawia, że niektórzy preferują tryb z FIFY nawet od serii Football Manager, sprecyzowanej pod zarządzanie klubem. Od lat jednak EA niewiele w nim zmieniło, a przecież dałoby się jeszcze bardziej go dopracować, zwłaszcza że sympatyków przecież nie brakuje.

Zobacz wideo Historia serii FIFA - od Świerczewskiego do Mbappe

Co EA dodało do trybu kariery w FIFIE w ostatnich latach?

Na przestrzeni kilku ostatnich lat pojawiło się trochę zmian i poprawek, lecz tyczą się one przede wszystkim elementów estetycznych. EA dało graczom możliwość stworzenia postaci własnego menedżera - wyboru jego płci, ubioru, ogółem wyglądu. 

Z samych mechanik rozszerzono możliwości negocjacji transferowych, dodając procenty od transakcji, premie w kontraktach czy dwuletnie wypożyczenia. To zmiana na duży plus, w końcu każdy lubi pożonglować sobie warunkami, jednocześnie decydując się na nieoczywiste transakcje.

Do tego mocno rozbudowano rozwój zawodników. Gracz według własnych preferencji może zmieniać im pozycje oraz style. Osobiste prowadzenie treningów też pośrednio wpływa na progres piłkarzy - im lepsze wyniki tym lepszy rozwój. 

Wywiady, turnieje przedsezonowe, nieco inaczej działający system finansów, parę innych szczegółów i mamy w zasadzie wszystko. Wrażenia z rozgrywki pośrednio podbiły licencje na Ligę Mistrzów, Europy i Konferencji, ale nie jest to żadnego rodzaju rewolucja. Podsumowując, przez ostatnie lata estetyka pudełka czekoladek się zmieniła, lecz jego zawartość pozostała w zasadzie taka sama. Lekki niedosyt jest odczuwalny.

Czego brakuje trybowi kariery w FIFIE?

To nie tak, że tryb kariery jest zły. Dalej daje dużo zabawy i chętnie się do niego wraca, przerabiając pracę w przeróżnych klubach i ligach. Zawsze można go sobie urozmaicać, degradując zespoły, usuwając bądź dodając zawodników czy manipulując finansami. Tylko dlaczego gracze pośrednio są zmuszani do takich kombinacji?

Zacznijmy od tego, że nowa zawartość działała odświeżająco na bardzo krótką metę. Negocjacje transferowe prowadzone w tych samych restauracjach czy biurach to motyw, który nudzi się po podpisaniu kilku zawodników. Wywiady podobnie - powtarzające się odpowiedzi kojarzy się z kuciem sentencji na blachę przed ustnym egzaminem z polskiego. Kilka lat czekania na coś nowego, a EA dostarcza zawartość, która intryguje przez pół godziny rozgrywki.

Co ciekawe wiele mechanik, które nadałyby się do trybu kariery w FIFIE, można by zaczerpnąć z odsłon z pierwszej dekady XXI wieku. Przewijały się w nich relacje z zespołem, zarządem, ale też kibicami. Poszczególne decyzje były niczym dylematy moralne - by kogoś zadowolić, trzeba inną stronę rozczarować. Do tego ustalanie cen biletów. Tańsze oznaczały mniejsze przychody, lecz większą sympatię ze strony fanów. Podwyższanie kosztów, zmieniało te efekty.

Więcej treści gamingowych na Gazeta.pl. 

Popuśćmy trochę wodze fantazji. Spójrzmy na to, co działo się w Barcelonie w przeciągu ostatnich dwóch sezonów. Problemy finansowe sprawiły, że klub musiał zupełnie zmienić swoje oblicze, żegnając się przy tym ze swoją legendą, Leo Messim. Krótko mówiąc, klub został przewrócony do góry nogami. Dodanie tego typu scenariuszy do FIFY byłoby bardzo ciekawą addycją. Znaczące utrudnienie rozgryki, czyniąc ją przy tym kompletnie nieoczywistą. Dlaczego gracze sami muszą podwyższać sobie poprzeczkę, skoro twórcy mogliby dać im możliwość do takowego wyboru?

Wracając jeszcze do starszych FIF - istniała w nich opcja składania własnego sztabu. Od wyboru trenerów, przez skautów, aż po lekarzy. Obecnie gracze mogą przebierać jedynie wśród łowców talentów, którzy dostarczą im informacji na temat poszczególnych piłkarzy bądź ściągną juniorów. Istnieje duże pole do popisu pod tym kątem. Przykładowo - do wyboru byliby różni trenerzy. Każdy z nich miałby swoje wady i zalety, rozwijając przy tym lepiej określone statystyki. To już uatrakcyjniałoby rozgrywkę, dając graczom więcej "władzy" w klubie. 

EA boi się zmian?

Na starcie tego artykułu zaznaczyłem, że wiele osób uważa tryb kariery za dobry ze względu na swoją prostotę. Nie ma nad czym kombinować, wszystkiego idzie się nauczyć z marszu. Być może EA Sports obawia się, że ta cała magiczna otoczka może zniknąć od nadmiaru dodatkowej zawartości. Dlatego tryb praktycznie nie ulega zmianie, choć od kilku lat wygląda praktycznie tak samo. 

Ale kto nie ryzykuje, ten szampana nie pije. Zresztą to bardzo wątpliwe, aby społeczność miała zdybać kanadyjskich twórców za bardziej dogłębne prace nad doszlifowaniem kariery. W ostatnich latach nawet małe aspekty kosmetyczne budziły duże poruszenie wśród odbiorców. Dodając nowe elementy, EA i tak by zyskało. 

Inna kwestia, że według dużej części społeczności twórcy praktycznie nie dbają o FIFĘ, a wszystkie zmiany są raczej wymuszone i robione na odwały, byleby jak najmniejszym nakładem pracy cokolwiek uzyskać. Nie ma co sądzić Kanadyjczyków - mają praktyczny monopol na tym rynku, bo eFootball PES od Konami nie cieszy się taką popularnością. W zasadzie wszystko i tak sprowadza się do ich dobrej woli, a konsumenci niewiele maja tu do powiedzenia. Mimo wszystko bardzo miło byłoby zobaczyć tryb kariery w innej odsłonie. Naprawdę nie potrzeba do tego wiele, aby wnieść w rozgrywkę nową duszę. W kontekście FIFY 23 nie mówi się nic w tej kwestii, więc póki co raczej nie ma co na to liczyć. A szkoda. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.