To oni mieli podbić piłkarski świat. Coś jednak nie wyszło. Wielkie talenty z FIFA 10

Wielkie nadzieje wiązano z nimi nie tylko na prawdziwej, ale i wirtualnej murawie. Finalnie nie spełnili nawet ułamka perspektyw, jakie wokół nich roztaczano. Prezentujemy najbardziej obiecujących piłkarzy z FIFY 10, których kariery nie potoczyły się według planów.

Z roku na rok EA Sports stara się w swoich grach wytypować przyszłe talenty piłkarskie, poprzez nadanie im dużego wskaźnika potencjału. Dzięki niemu poszczególni zawodnicy mogą osiągnąć bardzo wysoki poziom, rozwijając swoją ocenę w trybie kariery. Czasem predykcje kanadyjskich twórców znajdują odnalezienie w rzeczywistości, a wyróżnieni gracze wyrastają na prawdziwe gwiazdy. Pudła zdarzały się jednak EA równie często. "Elektronicy" niejednokrotnie przecenili siły młodych piłkarzy. Dlatego warto zerknąć w przeszłość i sprawdzić, jak skończyli ostatecznie niektórzy z nich. Pora cofnąć się 12 lat wstecz, aż do FIFY 10.

Zobacz wideo Historia serii FIFA - od Świerczewskiego do Mbappe

Alexandre Pato (92 potencjału)

Nie pierwsze i nie ostatnie złote dziecko brazylijskiej piłki. Po Pato obiecywano sobie jednak wyjątkowo wiele. Miał przejąć schedę po pokoleniu Ronaldo Nazario, Ronaldinho i reszty magicznego zespołu, który oczarował świat w pierwszej dekadzie XXI wieku. Na Pato presja ciążyła od bardzo wczesnego etapu. Jeśli w wieku 18 lat sięga po ciebie Milan i wykłada na stół 24 miliony euro, wiedz, że coś jest na rzeczy.

Pato zaczął bardzo obiecująco. Już w pierwszym sezonie na włoskich boiskach otarł się o dwucyfrową liczbę goli. Statystyki tylko poprawiały się przez następne trzy lata. Mimo to Brazylijczyk nie wystrzelił z formą piorunująco i pojawiło się coraz więcej sceptycznych opinii na temat jego talentu. Niedługo potem problemy sytuacja napastnika uległa jeszcze poważniejszemu pogorszeniu.

W 2011 i 2012 roku Pato coraz częściej nękały kontuzje. Sprawiły one, że Brazylijczyk nie tylko pauzował, ale i kompletnie nie potrafił złapać rytmu. Piłkarz gasł, a Milan miał do niego coraz mniej cierpliwości. Jeszcze zimą 2013 roku klub z Mediolanu odesłał Pato z powrotem do Brazylii, gdzie sięgnęło po niego Corinthians. Wciąż bardzo młody napastnik musiał wykonać krok w tył, by odbudować swoją karierę, choć jak się okazało, ta już nigdy nie wróciła na właściwe tory.

Co ciekawe Brazylijczyk dostał jeszcze szansę powrotu do Europy, ale nie ma o czym tu specjalnie gadać. Epizod w Chelsea zaliczył niczym duch, a w Villarealu trafił do siatki ledwie sześć razy w rozgrywkach 2016/2017. Po przenosinach do Chin zaczął strzelać regularnie, ale jak wielu innych piłkarzy, długo nie zagrzał tam miejsca. Obecnie Pato ma 32 lata i gra w Orlando FC. W zasadzie jest już na powolnej ścieżce do emerytury - raczej nie zapowiada się na żaden przełom. Z pewnością zaliczył bardzo barwną karierę, z której jednak nie wycisnął z niej nawet 50%, jakich od niego oczekiwano. Również EA Sports przeceniło go, czyniąc jednym z najbardziej perspektywicznych piłkarzy w FIFIE 10.

Mexico Soccer Brawl Nagle na stadionie rozpętało się piekło. Krew, nieruchome ciała. Dantejskie sceny

Yoann Gourcuff (92 potencjału)

Wielka nadzieja francuskiej piłki. Gość ze znakomitą techniką. Od najmłodszych lat wróżono mu wielką karierę i wypłynięcie na głębokie wody światowego futbolu. Mimo to z rodzimej ligi wypłynął tylko raz, podobnie jak Pato, do Milanu. Wygrał z nim Ligę Mistrzów, ale nie miał w tym większego wkładu. We Włoszech był dwa lata, po czym wrócił na własne podwórko.

Tam zaczęło się już stopniowe odcinanie kuponów. Gourcuff co prawda odbudował się w Bordeaux, ale po transferze do Lyonu znów wylądował na równi pochyłej. Pojawiły się kłopoty ze zdrowiem, grał coraz mniej i nie był w stanie powtórzyć liczb z wcześniejszego zespołu. W końcu obie strony podziękowały sobie za współpracę, a Francuz stał się pewnego rodzaju maruderem.

Przechwyciło go macierzyste Stade Rennais, ale i w nim nie zagrzał miejsca na dłużej. Ostatnim przystankiem w jego karierze okazało się Dijon. Nie dotrwał w nim jednak nawet do końca jednego sezonu. W styczniu 2019 roku Gourcuff zawiesił buty na kołku. Sam z pewnością był rozczarowanym tym, gdzie skończył. Wydaje się, że Francuz padł ofiarą własnego talentu. Ten gdzieś w nim drzemał, ale nigdy nie zdołał przeskoczyć pewnych granic, podczas gdy środowisko wiele sobie po nim obiecywało. 

Jerzy Brzęczek coraz bliżej powrotu do pracy. Odbyło się już spotkanie Wisła Kraków w strefie spadkowej. A Jerzy Brzęczek? "Jestem dumny"

Bojan Krkić (91 potencjału)

Miał zostać drugim Messim, choć ten dopiero sam budował swoją legendę. Bojan Krkić od najmłodszych lat był postrzegany jako wielki talent. W Barcelonie zadebiutował w wieku 17 lat. Już w swoim pierwszym sezonie strzelił 10 bramek. Miał pojechać na Euro 2008, a oczekiwania stale rosły.

I to przygniotło młodziutkiego Bojana. Ta presja i stale pompowany balonik. Hiszpan nie był na to gotowy:

Byłem przerażony wizją dołączenia do drużyny narodowej w 2008 roku. Nie byłem gotowy na presję związaną z Euro 2008, to mnie przerastało. Musiałem brać Trankimazin, by pozostać skupionym i spokojnym. To było straszne.

Finalnie Krkić zagrał w reprezentacji tylko raz. Stopniowo też jego kariera zaczęła się kończyć, zanim w zasadzie na dobre się rozpoczęła. W Barcelonie nadal notował niezłe liczby, ale będące za słabymi na klub aspirujący do miana najlepszej drużyny świata. Sprzedano go do Romy, gdzie nie spełnił oczekiwań. Potem były Milan, Ajax, Stoke, Mainz, Deportivo Alaves, Montreal, aż w końcu Vissel Kobe. 

Krkić ma obecnie 31 lat. W Japonii gra z dwójką innych, byłych graczy Barcelony - Andresem Iniestą i Sergi Samperem. Bojan nie jest wiodącą postacią klubu, a rezerwowym. Te dwanaście lat temu nikt nie oczekiwał, że skończy w tym miejscu po takim czasie. Nie spodziewali się tego ani sympatycy piłki nożnej, ani Electronic Arts, które dało mu aż 91 punktów potencjału w FIFIE 10.

Star Wars Jedi: Fallen Order Gra z uniwersum Star Wars dopiero za sześć lat? Studio zmaga się z problemami

Jack Wilshere (90 potencjału)

Błyskotliwy, dynamiczny i bardzo uniwersalny pomocnik. W Jacku Wilsherze upatrywano wielkiej przyszłości zarówno w Arsenalu, jak i reprezentacji Anglii. Szybko trafił do łask Arsene'a Wengera, który nie bał się dawać mu szans mimo młodego wieku. W Champions League i Premier League Wilshere debiutował jeszcze przed siedemnastymi urodzinami. Do reprezentacji trafił krótko po osiemnastych.

Niestety Jacka bardzo szybko zaczęły nękać urazy. Sezon 2011/2012 praktycznie w całości spędził w gabinecie lekarskim. Mocno zaburzyło to jego rozwój piłkarski. Arsenal potrzebował w końcu graczy zdrowych i sprawdzonych, zaś Wilshere nie był w stanie zagwarantować takowej stabilizacji.

Kolejna seria kontuzji zaczęła się od 2014 roku. Dla Anglika był to prawdziwy dramat i pośredni gwóźdź do trumny dobrze rokującej kariery. W Arsenalu żywiono do niego ogromną sympatię, ale w końcu Wilshere musiał odejść. I wtedy praktycznie przepadł.

Więcej treści sportowych i gamingowych na Gazeta.pl.

Epizody w West Hamie i Bournemouth to nieudane próby odbudowania dobrego imienia. Pomocnik ponownie miał kłopoty ze zdrowiem, przez co stawał się nieużytecznym. "Wisienki" wypuściły go latem 2021 roku i przez kilka miesięcy Wilshere pozostawał bez klubu. W lutym propozycja przyszła z niespodziewanej strony. Rękę do Anglika wyciągnęło duńskie Aarhus. 30-latek ma już nawet za sobą debiut w nowych barwach, gdzie postara się wycisnąć coś jeszcze ze swojej kariery.

Filip 'tudsoN' Tudev, Anonymo Esports Trzecie potknięcie polskich zespołów w CS:GO. Występ na wielkim turnieju coraz bardziej się oddala

Inne niespełnione talenty

Historii takich jak te powyżej jest rzecz jasna dużo więcej. Świat futbolu upatrywał w przeróżnych piłkarzach nadzieje i podobnie robiło EA Sports. W FIFIE 10 wysoki wskaźnik potencjału przyznano choćby Micach Richardsowi, Rafaelowi, Mauro Zarate czy Theo Wallcotowi. Części z nich w rozwoju przeszkodziły urazy, podczas gdy reszta po prostu nigdy nie wspięła się na oczekiwany pułap.

89 punktów otrzymał w 2009 roku Hulk. Potężny Brazylijczyk co prawda obrał ciekawą ścieżkę kariery i nie można powiedzieć, że nie spełnił swojego talentu. Po prostu robił to w ligach o nieco innym poziomie, niż wszyscy oczekiwali. Grał lata w Rosji i Chinach, kiedy pisano mu przyszłość w Anglii czy Hiszpanii. Nigdy nie ukrywał, że przede wszystkim liczy się dla niego grubość portfela, a nie ogromne ambicje. I niektórzy będą kręcić nosem, bo na swój sposób szkoda, iż Hulk nie zagrał i najpewniej już nigdy nie zagra w żadnej z czołowych lig świata. Mimo wszystko jednak każdy jest kowalem własnego losu. Brazylijczyk obrał ścieżkę według osobistych preferencji.

Piłkarzem z Brazylii, który również otrzymał od EA w FIFIE 10 wysoki potencjał, jest Anderson. Pomocnik z charakterystycznymi warkoczykami występował wtedy w Manchesterze United. Z "Czerwonymi Diabłami" swoje zdobył - wygrał Ligę Mistrzów, a Premier League cztery razy. Mimo wszystko stać go było na dużo więcej i na szczytowym poziomie utrzymał się wyjątkowo krótko. Bardzo ciekawe są kulisy zakończenia jego kariery, o czym opowiadał Jakub Kosecki, który poznał Andersona w Adana Demirsporze:

Podszedł do mnie z komputerem i pokazał, że zarobił ładną sumkę na sprzedaży bitcoinów. Krzyczał, że kończy karierę. Śmiałem się z jego zapowiedzi, a on na następnym treningu wyszedł przed szereg i poprosił o możliwość zabrania głosu. Powiedział, że dziękuje za wszystko i właśnie kończy swoją przygodę z piłką. Więcej go nie zobaczyliśmy.

Cristiano Ronaldo 19-letni Hannibal o Cristiano Ronaldo. "Przeraża mnie"

Więcej o: