Czy można w przystępny sposób łączyć promocję sportu oraz gier? Wolverhampton daje jasny sygnał, że tak. Wczoraj klub zaimponował pokaźnej grupie kibiców odwołaniem do kultowej serii gier, jakie znalazło się na programie meczowym spotkania z Arsenalem
Odczuwalny klimat Vice City
Jakież zdziwienie musiało pojawiać się na twarzach fanów, kiedy tym, przy sięganiu po wspomnianą gazetkę pierwszym skojarzeniem w głowie była seria Grand Theft Auto. Co w końcu może mieć wspólnego gra komputerowa o takiej tematyce z meczem piłkarskim?
Tu trzeba złożyć wyrazy uznania dla grafika, który wpadł na tak rezolutny pomysł. Bramkarz Wolverhampton Jose Sa został bowiem przedstawiony w otoczce do złudzenia przypominającej oprawę graficzną GTA Vice City. W tej odsłonie serii miasto było stylizowane w oparciu o rzeczywiste Miami.
)
Taka wariacja to nie tylko miła odmiana względem standardów, ale również i świetna opcja by przykuć oko większej ilości zainteresowanych, którzy zapewne z lekkim uśmiechem przewrócili okładkę, by zaczytać się w lekturze.
Fani pozytywnie zaskoczeni
W social-mediach pojawiło się wiele pochlebnych opinii wobec konceptu. Niejedna osoba zrozumiała nawiązanie, co dowodzi, że pomysł okazał się trafnym. W komentarzach przewijały się nawet opinie fanów skłonnych zapłacić za taką formę bonusu.
Być może pozytywny odbiór skłoni większą liczbę klubów do podjęcia tego typu eksperymentalnych działań. W końcu to niewielki element estetyczny, urozmaicający pewne schematy. Niby taka mała rzecz, a potrafi mile zaskoczyć.
W Polsce niekoniecznie w taki sposób wplątuje się gry jako dodatek do wydarzenia sportowego, choć w Ekstraklasie i niektórym klubom zdarzało się już robić konkursy z nagrodami w postaci określonych produkcji. Zazwyczaj zadania opierały się o wykonanie czynności związanej z meczem - stworzenie mema czy zrobienie zdjęcia ze stadionu. W zamian można było otrzymać FIFĘ lub Football Managera.
)
