Do Call of Duty: Warzone zawitała ogromna zmiana. Gracze pożegnali się z Verdańskiem, czyli mapą, na której mogli rywalizować od początku gry. W jego miejsce zawitała nowa plansza o nazwie Caldera. To wyspa na Oceanie Spokojnym, która prezentuje się zupełnie inaczej od zimnego i surowego Verdańska. To w połączeniu z brakiem wielu zmian w kontekście map sprawiło, że gracze mieli spore oczekiwania względem najnowszego dodatku do Warzone'a.
Niemniej po pierwszych parunastu godzinach są oni rozczarowani. To za sprawą tego, jak bardzo niedopracowana i niezoptymalizowana okazuje się być Caldera. Na mapie pojawia się wiele bugów, glitchów i innych usterek zarówno graficznych, jak i dźwiękowych, które niektórym wręcz uniemożliwiają rozrywkę.
Wystarczy spojrzeć chociażby na niektóre tekstury. Mapa momentami dosłownie "załamuje się", w wyniku czego niektórzy użytkownicy wypadają poza mapę i nie mogą nic zrobić przez resztę rozrywki, utrudniając ją także dla innych.
To jednak nie koniec. W Call of Duty: Warzone pojawiły się także inne błędy. Jednym z nich jest to, że kiedy podniesiemy daną broń, to psuje nam się jej model i kompletnie blokuje wizję na resztę gry. To bug, który niegdyś trapił już graczy nie tylko Warzone'a, dlatego ma dosyć znaną nazwę "Demon gun glitch".
Co więcej, sama gra może doświadczyć tak zwanego "crasha", zarówno na konsolach, jak i na komputerach osobistych. Większość problemów tego typu dotyka jednak graczy PlayStation 4 i 5, oceniając po wpisach na mediach społecznościowych.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
W takich sytuacjach twórcy gier zazwyczaj prędko reagują, więc powinniśmy oczekiwać łatek mających na celu naprawienie błędów jeszcze w ten weekend. Raven Software potwierdziło zresztą za pomocą Trello poświęconego CoD: Warzone, że już teraz przygląda się usterkom związanym z broniami i niepoprawną optymalizacją na konsolach PlayStation.