Więcej treści esportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
Dying Light to jedna z najpopularniejszych gier wyprodukowana przez Polaków. Tytuł miał swoją premierę już kilka lat temu, wczoraj jednak zadebiutował na przenośnej konsoli Nintendo Switch. W związku z premierą pojawiło się kilka problemów logistycznych.
Premiera Dying Light na Nintendo Switch nie przebiegła po myśli producentów. W całej Europie nie da się bowiem gry kupić cyfrowo – by ją mieć potrzebujemy fizycznej kopii. Obecnie większość gier przechodzi na sprzedaż cyfrową, a kupowanie „fizyków" to przeżytek, przez to Techland może mieć kłopot ze sprzedażą swojego dzieła.
Jeden z pracowników producenta wyjaśnił źródło problemu na Reddicie. – Edycja cyfrowa, ze względu na charakter gry, jest obecnie zakazana w Niemczech, gdzie zarejestrowany jest europejski eShop. Uniemożliwia nam ot dystrybucję w państwach europejskich, a także w Australii i Nowej Zelandii. Obecnie współpracujemy z władzami lokalnymi i naszymi partnerami w celu zniesienia zakazu tak szybko, jak to możliwe. Gra w wersji cyfrowej jest dostępna w USA i Azji, a edycja pudełkowa na całym świecie (oprócz Niemiec) – zakończył pracownik.
Niemcy słyną z dosyć surowego prawa względem gier komputerowych. Problemem Dying Light jest brutalność – tytuł jest w końcu utrzymany w konwencji survival horroru. Przez to produkt Techlandu nie jest dostępny do kupienia w Niemczech w obu wersjach, a w przypadku wersji cyfrowej rzutuje to również na inne kraje.
Premiera na Nintendo Switchu to dobra okazja do przypomnienia światu o istnieniu Dying Light. Gra odniosła sukces kilka lat temu i teraz w końcu pojawiła się również na przenośnej konsoli. Producenci dodali szereg funkcji takich jak: HD rumble, obsługa ekranu dotykowego, celowanie żyroskopowe, lokalny i sieciowy co-op oraz sterowanie ruchem. Wszystko po to, by jak najlepiej dopasować grę pod Switcha.