Wygrał Mercedesa i wszystko się posypało. Upadek legendarnego polskiego zespołu

Wiktor "TaZ" Wojtas to jedna z bardziej charyzmatycznych osób na polskiej scenie esportowej. Za nim lata pełne sukcesów, ale mimo 35 lat na karku ma zamiar nadal walczyć o swoje marzenia. - Nie odczuwam stagnacji ani rutyny. Nigdy nie powiem o sobie, że wygrałem wszystko, ponieważ nie pozwala mi na to mój charakter - mówi o sobie. TaZ jest również jednym z mentorów w trakcie czwartego sezonu Polish Esport Cup.

"TaZ" obecnie jest współwłaścicielem i graczem organizacji HONORIS. Założył ją wraz z inną legendą światowego Counter Strike'a - Filipem "NEO" Kubskim. Znają się doskonale. Nie ma innego takiego duetu na scenie esportowej, który tak długo grałby ze sobą. Pomysł na drużynę jest prosty - dwóch weteranów rozwija młode talenty.

Zobacz wideo Esportowe abecadło. Poznaj najważniejsze pojęcia w Counter Strike: Global Offensive

Urodzony lider z własnym zdaniem

Były zawodnik legendarnego składu Virtus.pro nie raz dał o sobie znać w internecie. Karierę zaczynał w 2001 roku w ekipie SpHeRe, ale wzrost popularności odnotował w barwach Team Pentagram 3-4 lata później. Wtedy słynna "Złota Piątka" zdominowała scenę Counter Strike'a 1.6, wygrywając najważniejsze turnieje w świecie esportu, takie jak Intel Extreme Masters Season I World Championship czy potem w barwach Meet Your Makers Electronic Sports World Cup 2008.

TaZ, NEO i spółka wyprzedzili generację i byli jednymi z pierwszych ludzi na świecie, którzy zarabiali pieniądze w esporcie. Nic dziwnego, że w 2008 roku, po zdobyciu mistrzostwa świata pojawili się w Teleexpressie, aby porozmawiać o swoim sukcesie i życiu esportowca. Trzynaście lat temu było to jeszcze bardziej zaskakujące niż w dzisiejszych czasach.

 

W jego przypadku jedna rzecz pozostała niezmienna - obsesja wygrywania. - W kwestii osobistych ambicji, chciałbym wygrywać znaczące turnieje, pokazać że niemożliwe nie istnieje, że jedynie sami możemy nakładać ograniczenia na swoje cele. Uważam to za realne, pod warunkiem, że cały zespół myśli w ten sam sposób, przez cały okres mojej kariery było więcej wątpiących niż wierzących, to mnie napędza, chcę pokazać że gdzie jest wola, tam jest siła - mówi nam o swoich ambicjach Wiktor "TaZ" Wojtas.

TaZ jedną z gwiazd rocka i klątwa Mercedesa

Czasy polskiego Virtus.pro były wyjątkowe. Piątka z Polski była wszędzie witana z wielkim entuzjazmem. Gdy TaZ, NEO, Snax, Pasha i Byali wychodzili na największe areny świata, publiczność była w euforii. Boom na Virtusów był porównywalny do uwielbienia dla gwiazd rocka. TaZ był jedną z nich. Przez jakiś czas pełnił ważną rolę w całej układance - był prowadzącym. Oprócz tego był tym zawodnikiem, który wychodził do wywiadów na scenie. Wiele z nich możemy do dzisiaj znaleźć na YouTube. 

Najpopularniejszy wywiad z udziałem TaZa to rozmowa na scenie między... Olofem "olofmeisterem" Kajbjerem a prezenterem podczas słynnego turnieju ESL One Cologne w 2015 roku. Wtedy Szwed reprezentujący barwy drużyny fnatic był wygwizdywany przez licznie zgromadzoną publiczność, która sprzyjała polskim Virtusom. Wiktor podszedł do rozmawiających na scenie i powiedział do mikrofonu: "Szanujcie finalistów, drugich finalistów. Szanujcie ich!".

 

Tamta sytuacja pokazała, że nie boi się głośno wyrazić własnego zdania. To również świadczy o tym, że Wiktor Wojtas jest urodzonym przywódcą. - TaZ to naturalny lider - wyczuwasz to od razu gdy się z nim zetkniesz. Energia, którą przekazuje w trakcie gry, napędza cały zespół i potrafi mieć zbawienny wpływ w chwilach, gdy potrzebne jest ‘przebudzenie’ zawodników. Jeżeli potrzebujesz człowieka, który w beznadziejnej sytuacji widzi cały czas drogę do zwycięstwa, Wiktor jest tym, którego szukasz. Niewielu jest zawodników z tak silnie rozwiniętym instynktem lidera, ale i opiekuna i wierz mi, w wielu sytuacjach jest to po prostu nieocenione. Ten "codzienny" Wiktor niewiele traci z tego esportowego impetu - to nadal przywódca i w sumie byłoby nawet dziwne gdyby było inaczej. Dobrze jest mieć przy sobie kogoś, kto podejmuje szybkie decyzje - mówi w rozmowie ze Sport.pl Filip "NEO" Kubski.

Wiele osób interesujących się esportem, myśląc "TaZ", mówi "Mercedes". Skąd tak nietypowe skojarzenie? W 2017 roku Virtus.pro wygrało DreamHack Masters w Las Vegas. Zawodnik w nagrodę od właściciela organizacji, zgodnie z wcześniejszą obietnicą, otrzymał Mercedesa. Od tamtej pory zaczął się spadek formy polskiej drużyny, a w mediach społecznościowych zaczęła się pojawiać słynna klątwa Mercedesa: "Na polskiej scenie panuje coś takiego, jak klątwa TaZa. Dopóki Wojtas nie sprzeda Mercedesa, którego dostał i nie podzieli sprawiedliwie na sześć osób, do tego czasu polska scena CS-a będzie w podziemiu".

W marcu TaZ dość żartobliwie odniósł się do tematu klątwy:

Szok i niedowierzanie. Koniec przygody z Virtus.pro

Wszystko jednak ma swój koniec. Tak też się stało 6 lutego 2018 r. jeśli chodzi o przygodę TaZa z Virtus.pro. Zespół grał coraz gorzej, TaZ w przeciwieństwie do kolegów nie miał tak wielu przebłysków geniuszu czy też indywidualnych akcji, które decydowały o losach meczów. To wszystko spowodowało, że niezbędna była zmiana. Wydawało się, że VP będzie polskie już zawsze. Mimo tego, że zmiana wisiała w powietrzu, było to spore zaskoczenie. TaZ musiał szukać swojego miejsca na scenie. Po raz pierwszy od ponad 10 lat bez Filipa "NEO" Kubskiego u swojego boku.

- Wiktor to typ zwycięzcy, który nigdy nie zakłada porażki - mówi o koledze Filip "NEO" Kubski. - Inna sprawa, że widzieliśmy i przeżyliśmy w trakcie wszystkich lat naszej wspólnej drogi tyle sytuacji pozornie beznadziejnych, które kończyły się wygraną, że trudno się z nim nie zgodzić. 

Sytuacja nie była łatwa. Lata stabilizacji w rosyjskiej organizacji teraz nie działały na jego korzyść. Scena Counter Strike'a się zmieniła. Do gry weszło nowe pokolenie, które ma całkiem inne podejście do esportu. Dzisiaj młodzi gracze chcą wszystko osiągnąć od razu, a przecież kiedyś, aby coś osiągnąć trzeba było mocno się natrudzić i sporo przeżyć, a przede wszystkim mieć plan działania, a także nie omijać żadnych pięter przy planowaniu swojej kariery. Współcześni zawodnicy najchętniej skoczyliby od razu na szczyt. W tak trudnym momencie przyszło TaZowi szukać nowego pracodawcy. Ostatecznie związał się z Teamem Kinguin, ale to nie było długofalowe rozwiązanie. Tym stało się dopiero HONORIS.

Projekt, jakiego w Polsce nie było

Filip "NEO" Kubski i Wiktor "TaZ" Wojtas po dwóch latach przerwy znowu spotkali się na serwerach Counter Strike'a. Najpierw przez chwilę grali razem w zespole ARCY, aby potem wspólnie założyć organizację HONORIS. Pierwsze sukcesy mają już za sobą. Wiosną 2021 roku wygrali ESL Mistrzostwa Polski.

- Jako Honoris, który prowadzę wraz z NEO, chciałbym zbudować mocną, wielodywizyjną organizację esportową, z solidnymi fundamentami - taką, która daje zawodnikom to, o czym my przez wiele lat mogliśmy jedynie pomarzyć. Finalnie, wszystko co obecnie robię, ma tak naprawdę jeden główny cel: edukować młodych, często nieznanych graczy i dawać im szansę zbierania doświadczeń od zawodników, którzy przeżyli wiele w szeroko pojętym esporcie. Mało kto dzisiaj koncentruje się na rozwijaniu tego wątku a my jako Honoris mamy po prostu taką misję i będziemy ją realizować, nawet za cenę dłuższej drogi do finalnego sukcesu - mówi Wiktor Wojtas.

To dopiero początek drogi, która trwa już 1,5 roku. NEO i TaZ na razie są czynnymi zawodnikami, ale oczywiście trudno nie domyślić się, że HONORIS jest dla nich projektem życia, który będą rozwijać również, gdy zawieszą myszkę na kołku. Wiktor jest jedną z osób, która ma olbrzymie doświadczenie i potrafi dobrze motywować swoje otoczenie. To może mu jeszcze przynieść sukces nie tylko w roli gracza, ale także współwłaściciela organizacji.

- W esporcie przegrywasz całe turnieje w głowie - jeśli tam nie ma odpowiedniego ‘kliku’ trudno będzie ci wznieść się na szczyt swoich możliwości. Wiktor swoją bezkompromisowością uruchamia właśnie w tobie ten drobny element, dosłownie detal i powoduje, że zaczynasz grać jak natchniony. Tak jak już powiedziałem, niewielu jest graczy obdarzonych takim talentem - mówi Filip "NEO" Kubski.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.