Piotr Myszka: Ale ja dopiero za rok skończę 40 lat.
- No tak, poukładało się dziwnie. Będzie czterdziestka i zaraz po niej będzie wielkie ściganie. I dobrze. Nie da się ukryć, że na inżyniera Karwowskiego [główny bohater serialu "Czterdziestolatek"] w żadnym wypadku się nie czuję, ha, ha. Myślałem, że w tym roku zrobię sobie medalową imprezę urodzinową. A okazuje się, że będę to musiał zrobić za rok.
- Rok nie ma znaczenia. Gdyby igrzyska miały być dopiero w 2024 roku, to musiałbym się poważnie zastanowić czy dam radę pocisnąć jeszcze cztery mocne sezony. Jeden dodatkowy nie robi mi różnicy. Mentalnie jestem na to gotowy, fizycznie też.
- Zgadza się - jakoś sobie muszę radzić, gdy wszystkie obiekty są pozamykane. Formę muszę trzymać, dlatego nasz ogródek przerobiłem na bramę treningową i robię trening siłowo-wytrzymałościowy. A pozostałe treningi robię w mniej lub bardziej oficjalny sposób.
- Nie, tego nie robię. Nie ma się co szarpać. Igrzyska przełożono o rok, nie trzeba za wszelką cenę schodzić na wodę, bo kiedy ona jest bardzo zimna, jak teraz, to trening jest mniej efektywny. I jeszcze można się przeziębić. A poza tym tu, na wybrzeżu, strasznie pilnują. Nie ma powodu ryzykować i zdrowia, i złapania przez policjantów, którym musiałbym się tłumaczyć, wyjaśniać, co robię na wodzie, gdy jest zakaz. Bieganie czy rower gdzieś sobie organizuję i to wystarczy.
- COS-y mają to do siebie, że to są obiekty zamknięte i mają ograniczony dostęp do dużych, otwartych akwenów. Niby jest Wałcz...
- Tam plaża jest terenem ogólnodostępnym, nie jest wydzielona do użytku tylko dla sportowców. Myśleliśmy o tym, bo nas, żeglarzy, pytali czy byśmy chcieli do COS-u jechać. I wolimy się aż tak nie zamykać, nie izolować. W domu i dookoła domu jestem w stanie wykonać całą robotę ogólnorozwojową. Pływania mi brakuje, ale będąc w Cetniewie i tak musielibyśmy gdzieś na to pływanie jeździć, prawdopodobnie do Pucka. To dlatego, że Zatoka Pucka bardzo szybko się nagrzewa, woda ma dużo wyższą temperaturę niż w otwartym morzu. Wyjazdy z COS-u byłyby bardzo skomplikowane. Wyjście z Cetniewa i powrót za każdym razem wiązałby się z odkażaniem, z ryzykiem, z procedurami - to wszystko zjadłoby nam dużo czasu i nerwów. Od poniedziałku będą już poluzowane przepisy dotyczące poruszania się. Mieszkam w Gdańsku-Oliwie i liczę, że już będzie możliwość popływania w Zatoce Gdańskiej albo w Puckiej. Od przyszłego tygodnia będę chciał już zacząć schodzić na wodę.
- Na razie niczego nie zakładam. Na dziś mamy odgórny zakaz planowania jakichkolwiek ruchów treningowych do końca maja, a o wyjazdach zagranicznych to w ogóle nie ma co mówić. Do Francji i Hiszpanii, gdzie teraz normalnie odbywałyby się zawody i zgrupowania, nie da się wjechać, to są zamknięte kraje. Teoretycznie w sezonie mamy jeszcze do rozegrania mistrzostwa Europy, które miały być w maju i mamy mistrzostwa Polski. Pewnie te imprezy zostaną przełożone na jesień. Ale może być tak, że sezon jeszcze się nie zaczął, a już się skończył. Planuję więc tylko się wzmocnić, popracować nad siłą. A jak wrócą regaty, to się do nich przygotuję. Najpierw muszą się odmrażać kraje, w których zawody miałyby się odbyć. Jak to się zacznie dziać, to będziemy modyfikować plany treningowe. A teraz niech się w Polsce zrobi cieplej, niech nad morzem będzie powyżej 10 stopni Celsjusza, to zacznę pływać.
- To nie byłby duży problem. Ale gdyby się tak zdarzyło, że jesienią w Europie cały czas będzie trudna sytuacja, a w Azji odbywałyby się jakieś regaty, to na pewno bym się zastanowił nad poleceniem i wystartowaniem tam, gdyby to było możliwe. W ogóle przed igrzyskami w Tokio warto byłoby tam postartować.
- To prawda, patrząc od strony rodzinnej sytuacja jest trudna. Zakładaliśmy, że będą igrzyska z mocnym akcentem i później pas. Nastawiliśmy się na to. Ale chwilę się nad tym zastanowiliśmy i powiedzieliśmy "No dobra, kurde, tyle lat to robię, więc trzeba to robić jeszcze o rok dłużej, nie można wszystkiego zmarnować". Kolejnych czterech lat byśmy nie wytrzymali, choćby dlatego, że syn ma już 11 lat i wreszcie chciałbym mu poświęcić więcej uwagi. I jego siostrom też. Cztery kolejne lata to by było za dużo, ale rok wytrzymamy.
- Osiem i cztery.
- No oczywiście! To wraca. Nawet jak czasami mamy szkolenia i się na nich pojawiają różne wyścigi z Rio, to widzę konkretne sytuacje na wodzie i tamte myśli wracają. Kurde, musnąłem olimpijskie podium, naprawdę było blisko. Ale przepracowałem to z każdej możliwej strony. Zwracam uwagę na każdą rzecz, która wtedy nie zagrała i myślę, że Japonia już mnie niczym nie zaskoczy. W zeszłym roku byłem tam na próbie przedolimpijskiej i zająłem trzecie miejsce. Lekko nie będzie, temperatura będzie bardzo wysoka, wilgotność ogromna. Ale dam radę.
- Śmieci nie ma, na szczęście. Pływających telewizorów i lodówek na pewno nie zobaczę. Ale do pogody naprawdę trzeba się będzie przyzwyczaić, zebrać jak najwięcej danych i przed igrzyskami poczuć się jak najpewniej.