Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Bieniek jest zawodnikiem klubu Cucine Lube Civitanova. Rok temu środkowy podpisał z mistrzem Włoch trzyletnią umowę. Pierwszego sezonu nie dokończył, bo przez pandemię koronawirusa rozgrywki zostały najpierw zawieszone, a następnie przedwcześnie zakończone.
Mateusz Bieniek: Tak, praktycznie wszystko jest już gotowe. Z narzeczoną ruszamy z Civitanovy w czwartek o godzinie 12. Pojedziemy do Modeny, żeby zabrać Bartka Bednorza i jego dziewczynę. Ja mam tu we Włoszech swój samochód, a Bartek nie ma, oni nie mają się jak z Włoch wydostać, więc chętnie im pomożemy. Tak sobie wszystko wyliczyliśmy, żeby w nocy dojechać do granicy niemiecko-polskiej i nie stać na przejściu w kolejce.
- Tak, powiedziano mi, że nie możemy wrócić do Polski ani przez Słowację, ani przez Czechy. Musimy zrobić kółko i jechać przez Niemcy.
- Czy to mnie stresuje? Raczej nie. Wiadomo, że to będzie męcząca podróż. Sprawdzałem, że jazda zajmie nam 17-18 godzin. Ale auto mam dość duże, powinniśmy jakoś dojechać. Mam nadzieję, że plecy i kolana mi nie odpadną. Na szczęście nie jadę sam, będzie nas czworo. Oby tylko cała trasa była bezpieczna.
- Tak, będziemy jechać bez postojów. Będą nawet takie miejsca, gdzie nie będzie można się zmienić za kółkiem. W Austrii jest teraz tak, że jak się do niej z Włoch wjedzie, to nie wolno się zatrzymać aż do wyjazdu z kraju. Dlatego trzeba mieć opracowaną strategię, nie wolno zapomnieć o zatankowaniu auta tuż przed granicą włosko-austriacką. To będzie podróż inna od wszystkich, ale dobrze, że wracamy.
- Z tego, że wreszcie coś wiemy. Że już nie ma przeciągania, wodzenia za nos, mówienia, że może zagramy, a może nie zagramy, że nie ma czekania nie wiadomo na co i ciągłego braku informacji. Decyzja została podjęta taka, że sezon się skończył. Trochę szkoda, ale wiadomo, że są teraz inne priorytety niż sport. W pełni tę decyzję szanuję i respektuję.
- Potwierdzam, Vital do każdego z nas dzwonił i omówiliśmy kwestię zgrupowania. Wszyscy po długiej przerwie od grania i trenowania tęsknimy za siatkówką. Chcielibyśmy już wrócić do naszego normalnego życia, do życia z piłką. Mamy nadzieję, że w czerwcu uda się już wszystko zorganizować, że to realny termin. Naprawdę mocno tęsknimy.
- Ha, ha, też bym nie powiedział. Lata jeżdżenia do Spały swoje zrobiły, ona nas zmęczyła. Ale teraz, w takiej sytuacji, o Spale myślimy tylko dobrze i chętnie byśmy się w niej skoszarowali. Wiadomo, że to jest małe miasteczko, ale zawsze jeździmy tam trenować, a nie szukać atrakcji. I nigdy niczego nam tam nie brakowało. Niech tylko ostatecznie będzie zgoda na nasze treningi w Spale.
- To prawda. Mam nadzieję, że Liga Narodów się odbędzie. To by była jedyna impreza tego lata. A skoro tak, to stałaby się dla nas imprezą docelową, do niej przygotowywalibyśmy się najlepiej jak potrafimy i chcielibyśmy w niej zająć jak najwyższe miejsce.
- Po takiej przerwie początek będzie ciężki. Trzeba będzie zacząć od podstaw - od budowania bazy siłowej, wytrzymałościowej i dopiero robić typowo siatkarskie rzeczy.
- Chyba gdy byłem kadetem. Plus taki, że jest i jeszcze będzie czas na doleczenie wszystkich urazów. Staram się patrzeć na sytuację pozytywnie.
- To prawda, nigdy nie miałem poważnej kontuzji, operacji. Na szczęście, odpukać. Mam nadzieję, że nadal z moim zdrowiem będzie w porządku. Drobną rzecz do zrobienia mam - to zwapnienia w kolanie. Potrzebuję 10-14 dni i znów będę w stu procentach sprawny. To naprawdę pierdoła, a nie poważny zabieg. Ale trzeba zrobić z tym porządek. Tylko teraz nie mogę, bo wszystko jest pozamykane, terapeuci i lekarze nie pracują normalnie.
- Już wybrałem lekarza, który mieszka w Hiszpanii i przyjmuje tam oraz we Włoszech. Ale wiadomo, że akurat w tych krajach sytuacja z koronawirusem nie jest dobra, dlatego trzeba poczekać. Tego człowieka polecił mi Karol Kłos. Karol miał z kolanami większe problemy niż ja, a gościu go postawił na nogi, więc jak już mam robić porządek ze sobą, to u kogoś sprawdzonego.
- To jest blok, ale mam w nim apartament na dole, ze swoim ogródkiem i garażem. Jest całkiem przyjemnie.
- Będę się musiał zadowolić balkonem w mieszkaniu w Częstochowie. Rodzice mają dom, u nich byłoby przyjemniej, można by było korzystać z działki. Ale broń Boże nie chcę ich narażać. Dwa tygodnie po powrocie spędzimy z narzeczoną w pełnej izolacji. Wszystko jest już dla nas przygotowane.
Przeczytaj też: