Ślęza Wrocław to dwukrotny mistrz Polski w koszykówce kobiet. Od 2016 do 2018 roku 75-letni klub nie schodził z podium. Najpierw zdobył brązowy medal mistrzostw Polski, w kolejnym sezonie tytuł, a później znów brąz. Marsz po kolejne sukcesy zatrzymały pandemia koronawirusa i związany z nią kryzys gospodarczy. Zespół stanął nad przepaścią i na tę chwilę wszystko wskazuje na to, że wycofa się z rozgrywek.
- Sytuacja jest dramatyczna. Spięcie budżetu było trudne już w poprzednich dwóch sezonach, a co dopiero teraz - w trakcie ogólnoświatowego kryzysu. Co roku zastanawialiśmy się, czy przystępować do rozgrywek. Czy warto? Czy jest sens? Do tej pory zawsze zwyciężała miłość do klubu, sentyment, ale teraz to się po prostu nie uda. Sytuacja na rynku sponsoringu sportowego już jest trudna, a będzie jeszcze gorsza. Nie jestem aż takim kamikadze, żeby decydować się na kolejny sezon - mówi nam Katarzyna Ziobro, prezeska Ślęzy Wrocław.
- Pandemia koronawirusa to gwóźdź do trumny. Pozyskanie sponsora dla naszej drużyny koszykarek graniczyło z cudem w normalnych czasach, a teraz? Ja się nawet nie łudzę, że firmy w trakcie ogólnoświatowego kryzysu będą myśleć o wsparciu klubu sportowego. Każdy patrzy na swoją sytuację, martwi się o przyszłość i zaciska pasa. To normalne, priorytety są teraz zupełnie inne - dodaje.
Przerwany sezon 2019/2020 Ślęza zakończyła na szóstej pozycji. Gdyby w kolejnym chciała grać o podobne cele, potrzebowałaby ponad trzech milionów złotych. - Miasto Wrocław od dawna wspiera nasz klub, ale to wsparcie nie pokrywa nawet połowy budżetu pozwalającego na spokojne granie w środku tabeli. A przecież władze miasta też będą miały teraz inne priorytety, inne wydatki. Dlatego ja nawet nie mam śmiałości prosić ich o dodatkowe wsparcie i ratowanie klubu. Sport jest ważny, ale są w życiu ważniejsze sprawy - zaznacza Katarzyna Ziobro.
Ślęza to klub z bogatą historią, ale bez wielkich pieniędzy. Kiedy w 2003 roku zespół ogłosił upadłość, wydawało się, że to koniec. Ale dzięki niezwykłemu zaangażowaniu ludzi związanych z wrocławskim sportem rozpoczęła się mozolna odbudowa. Udało się, bo Ślęza wróciła do ekstraklasy w sezonie 2014/2015. Teraz niemal na pewno tę ekstraklasę straci, ale perspektywa funkcjonowania całego klubu jest dobra. Na Kłokoczycach powstała nowa baza, a fundament oparty na szkoleniu ma przynieść wymierne korzyści.
- Walczyliśmy i będziemy walczyć! Nie opuścimy gardy. Zrobimy wszystko, żeby pozyskać pieniądze na rynku, ale chcemy mieć przygotowaną alternatywę. Na tę chwilę to niemal pewne, że wycofamy się z rozgrywek. Jeżeli nie uda się zamknąć budżetu na przyszły sezon, to ja nie podejmę się takiego wyzwania, że mam np. 60 proc., a resztę dozbieram w tracie rozgrywek. To byłoby nie fair w stosunku do zawodniczek, trenerów. Wolę im powiedzieć wprost, że jest ciężko i nie damy rady prowadzić tego na tym poziomie, niż wysypać się w listopadzie i zostawić ich bez pracy, bez pieniędzy - zaznacza prezes klubu.
- Cały klub zatrzymał się w jeden dzień. Jak zostały zamknięte szkoły, to automatycznie zakończyły się treningi grup młodzieżowych. Nie tylko koszykarskich, lecz także piłkarskich. Niedawno oddaliśmy do użytku nowy obiekt piłkarski i on też został zamknięty. Zostaliśmy więc z samymi kosztami i zerową możliwością generowania przychodów - dodaje Ziobro.
Problemy Ślęzy nie są odosobnione. Koszykówka kobiet nie jest w Polsce popularna, a podobne problemy dotykają kolejne kluby. - W Polsce nie ma żadnej dużej telewizji, która transmituje mecze koszykarskiej ligi kobiet. A jak idziemy na rozmowy do potencjalnego sponsora, to na samym początku słyszymy pytania: Gdzie to jest transmitowane? Jakie to ma wolumeny oglądalności? Taka jest rzeczywistość, a ja mogę tylko zażartować, że jak da 300 tysięcy złotych więcej, to nawet w Al-Dżazirze załatwię transmisję - mówi Katarzyna Ziobro.
I zaznacza, że Ślęza przetrwa. - Chcemy, żeby klub trwał przynajmniej przez kolejne 75 lat. Jeżeli będzie się to wiązało z krokiem w tył, to go zrobimy. Zejdziemy do I ligi, przeczekamy, dokończymy budowę wszystkich naszych obiektów i będziemy chcieli wrócić. Z drużyną opartą na zawodniczkach z naszej akademii. Dla mnie ważniejsze jest funkcjonowanie całego klubu, wszystkich sekcji. Nie chcę doprowadzić do sytuacji jak na polskich weselach: zastaw się, a postaw się. Dlatego nie zawaham się wycofać drużyny koszykarek z ekstraklasy i zrobię to dla dobra klubu, bo upór mógłby doprowadzić do całkowitego upadku.
Przeczytaj także: