"Kosmiczne buty" kosztują nawet 7 tys. zł. "Księża polecali je na pielgrzymki"

- Bez gry i z treningami tylko w domu sportowcy nie są tak bardzo narażeni na kontuzje, bo nie mają wielkich obciążeń. Ale w domu nie mają fizjoterapeuty. Dlatego powinni mieć urządzenia, które przyspieszają regenerację. Wielu sportowców teraz do nas pisze, potrzebuje konsultacji - mówi w rozmowie ze Sport.pl Bartosz Weron. Jego firmy - Weron.pl i StrefaRegeneracji.pl - opracowują i dostarczają systemy do regeneracji największym związkom sportowym w kraju i współpracuje z gwiazdami różnych dyscyplin.

Łukasz Jachimiak: Zacznę od anegdoty. Podobno kilka lat temu piłkarska reprezentacja Polski dostała do przetestowania parę butów służących do regeneracji. Sztab uznał, że najlepiej sprzęt sprawdzi bardzo zapracowany w Bayernie Monachium Robert Lewandowski. Okazało się, że na kolejne zgrupowanie kapitan przyjechał bez odpowiedzi, bo - jak wyjaśnił - nie zmęczył się, więc butów nie używał. Wie Pan o jakie buty chodziło?

Bartosz Weron: Tak, wiem, że reprezentacja Polski już z sześć lat temu testowała tzw. kosmiczne buty do kompresji RecoveryPump. To buty do głębokiego drenażu limfatycznego, mobilne i łatwego w transporcie. Sprzęt się bardzo spodobał i od piłkarskiej kadry trenera Adama Nawałki zapotrzebowanie na te buty poszło dalej - do kolejnych reprezentacji, do klubów, do siatkówki, do zawodników indywidualnych z różnych dyscyplin. Od siatkówki przez piłkę ręczną po lekkoatletykę w sportowych organizacjach w Polsce jest dziś ponad 900 naszych systemów.

Zobacz wideo Jak w czasach pandemii trenują koszykarze?

Jak te buty działają?

- W bardzo prosty sposób. Inteligentna pompa, trochę powietrza, dobrze zaprojektowane mankiety, między innymi na nogi, i mamy agresywną regenerację. I to mnie bardzo cieszy, bo nie ma potrzeby żadnej ingerencji w układ pokarmowy, a naszą ideą jest stworzenie jak najwięcej takich rzeczy, które nie ingerują w układ pokarmowy. Buty działają na zasadzie sekwencyjnej kompresji przerywanej. Działa ona od dołu, od stopy przez mięsień łydkowy i przez udo aż po pachwinę [but kończy się na wysokości pachwiny] wyciska krew zmęczoną podczas wysiłku. Podczas wysiłku w naszych mięśniach tworzy się mnóstwo kwasu mlekowego i złych metabolitów, negatywnych dla układu mięśniowego i nie tylko. To zwyczajnie boli, piecze. Magiczne buty RecoveryPump pomagają to usunąć, bo są bardzo precyzyjne. Potwierdzam, że coś takiego wiele lat temu wprowadziliśmy na rynek i dopracowaliśmy, a dziś mogę powiedzieć, że zbudowaliśmy na to kulturę - modę na regenerację.

Teraz przecież używają tego również zwykli ludzie, którzy siedzą w domach, biurach czy za kierownicą. Polecam te buty kompresyjne na czas, który właśnie mamy, na okres pandemii. Nie ruszając się dostajemy zastoju żylnego, opuchnięć w okolicach kończyn dolnych. To może prowadzić do zakrzepicy, do obrzęków limfatycznych, a nawet do zatoru. Obrzęk nóg również działa negatywnie na stan psychiczny i zwyczajnie jesteśmy bardziej nerwowi. Buty do drenażu wzięły się z chęci pomocy osobom chorym limfatycznie, które się nie ruszały. Dopiero później poszło to w sport. A słyszałem, że nawet i księża na pielgrzymkach polecali parafianom zainwestowanie w nasze buty, czego wynikiem było wypożyczenie sprzętu na wędrówkę pod Jasną Górę.

Kupienie tych butów nie zrujnuje człowieka?

- Trzeba na nie przeznaczyć kwotę od 5 do 7 tysięcy złotych. Taki wydatek gwarantuje, że będziemy mieli efekt. Że regeneracja będzie szybka i dokładna, a co za tym idzie nie będzie niebezpieczna. Są na rynku urządzenia o znacznie większej kompresji ale umówmy się - silna kompresją powyżej 100 mmHg jest dla osób naprawdę chorych. My mamy wyłączność na markę RecoveryPump. Ona jest od lat uznanym liderem na rynku światowym, w ponad 80 krajach. Nasze buty działają na całej powierzchni nogi i w stu procentach przepychają krew bardzo dokładnie. Są na rynku produkty tańsze, ale mają zakłóconą kompresję lub niedokładną i wtedy regeneracja jest niepełna.

Nasza fabryka w Izraelu produkuje dwa rodzaje - jeden dla osób, które chcą regeneracji i poprawy jakości życia codziennego i drugi dla ludzi chorych z problemami żylnymi lub limfatycznymi. W otwartej sprzedaży mamy te pierwsze, dla ludzi zdrowych. Buty dla chorych są z inną kompresją dużo wyższą i powinny być przepisane przez specjalistów na przykład przez chorurga naczyniowego, dlatego otwarcie o tym mówimy i leczenie zostawiamy lekarzom. Nasza kompresja jest dla osób zdrowych. Ma poprawić regenerację, mobilność, stan psychofizyczny, nawet podnieść poziom endorfin.

Rozumiem, że jakość kosztuje, więc Wasze buty są raczej dla wyczynowców. Dużo par sprzedajecie w ciągu roku?

- Nasze buty kompresyjne są dla wszystkich, bo mamy dwa modele biznesowe. Pierwszym jest sprzedaż, a drugim wynajem, co robi nasza platforma StrefaRegeneracji.pl. Zdaliśmy sobie sprawę z tego, że nie wszyscy chcą inwestować w nowy sprzęt, że nie każdego też stać, dlatego dajemy możliwość wypożyczenia różnych urządzeń na sezon, na wyścig, na zgrupowanie, i na doby też. To się spotkało z bardzo fajnym przyjęciem i naprawdę zdaje egzamin. Na StrefaRegeneracji.pl jest cały asortyment, który można wypożyczyć [buty RecoveryPump można wypożyczyć od kwoty 25 złotych za dobę]. Buty sprzedają się nam systematycznie, nawet teraz, w czasie globalnego kryzysu. I ciągle je ulepszamy. Niedawno dopracowaliśmy nowy mankiet, podwójny, w który wkłada się obie nogi. I jeszcze te buty działają na podbrzusze, gdzie się zbiera cała limfa. Nie śpimy w tym trudnym okresie.To właśnie teraz trzeba pokazać mobilizację całego zespołu.

Kto jest Waszym najlepszym klientem? Polski Związek Piłki Nożnej?

- Naszym pierwszym klientem był Paweł Brandt, fizjoterapeuta siatkarskiej Zaksy Kędzierzyn-Koźle i zarazem terapeuta w Polskim Związku Piłki Siatkowej. Chwilę później dołączyły Skra Bełchatów i Asseco Resovia. Wkrótce bardzo mocno nasze produkty zaczął chwalić PZPN. Trener Adam Nawałka i jego sztab medyczny na czele z fizjoterapeutą Bartłomiejem Spałkiem i doktorem Jackiem Jaroszewskim bardzo cenili sobie współpracę z nami. Ja ze sztabem medycznym trenera Nawałki miałem przyjemność współpracować jeszcze gdy prowadził Górnika Zabrze i GKS Katowice. Bardzo dobrze się rozumieliśmy z fizjoterapeutą Bartkiem Spałkiem i Wojtkiem Hermanem. To świetni fachowcy. Liczyła się efektywność, szybkość działania i przede wszystkim mobilność jaką dawał nasz sprzęt, a sztab Nawałki naprawdę umiał wycisnąć maksa z naszych produktów dla zawodników.

Działaliśmy tak, że dzisiaj w PZPN-ie każda grupowa wiekowa w męskiej i damskiej piłce, a także w futsalu posiada nasze urządzenia. A poszczególni zawodnicy i poszczególnie zawodniczki z reprezentacji dodatkowo inwestują własne pieniądze, żeby mieć sprzęt do regeneracji tylko dla siebie. Wiele lat na takie zaufanie i na zbudowanie takiej świadomości pracowaliśmy. To jest najcenniejsze, że sportowcy zrozumieli, że muszą dbać o swój warsztat, że wiedzą już, że przygotowanie regeneracyjne do treningów to podstawa.

Jestem w branży 13 lat i teraz mogę powiedzieć, że wreszcie regeneracja jest w sporcie kluczem do sukcesu. Trzeba jeszcze tylko wciąż przypominać zawodnikom, że nie warto kupować produktów za pół ceny. Bo albo nie będą miały odpowiednich parametrów kompresji lub docisku, albo serwisu, albo będą miały mniejsze zasięgi kompresji czy niedokładne natężenie uderzenia młotka pneumatycznego. Warto stawiać na marki topowe i sprawdzone na świecie, wprowadzające dane produkty na rynek jako prekursor, a nie robiące swoje tańsze wersje kosztem jakości działania na zdrowie człowieka. Za ceną idzie jakość, a w tym wypadku mówimy o aspekcie prozdrowotnym.

Niedokładne natężenie uderzenia młotka pneumatycznego? Co to znaczy i jakiego urządzenia dotyczy?

- Chodzi o urządzenie Theragun do terapii perkusywnej. Niektórzy mówią na to młotek. Urządzenie wprowadza tkankę miękką w wibracje poprzez swoje niewielkie, ale szybkie uderzenia. Specjalna miękka głowica z odpowiednią częstotliwością uderza w tkankę, na przykład w mięśnie. Mikrodrgania powodują większy napływ wody do tej tkanki, dzięki czemu ona staje się bardziej uelastyczniona, natleniona, a przede wszystkim mobilna. Jednym słowem: to naprawdę pomaga. Nie znam osoby która byłaby niezadowolona. Nasz producent Theragun skończył jako jedyny badania w Kalifornii, które pokazały, że urządzenie pomaga i profesjonalnym atletom, i ludziom, którzy nie prowadzą żadnej aktywności, jak emeryci czy chorzy z niezdolnością do ruchu. Ten sprzęt zamawiają i kupują u nas na przykład pracownicy biurowi, nauczyciele, pracownicy budowlani. I mówią, że urządzenie poprawiło im komfort życia. Świetne uczucie dostawać takie telefony.

Sportowcy takie urządzenie przykładają do zmęczonych, bolących partii ciała i mają dzięki temu coś w rodzaju fizjoterapii?

- Okazuje się, że 30 sekund terapii perkusywnej na górny odcinek kręgosłupa albo na szyję poprawia efektywność snu o 15-20 procent. Jest zachwyt nad działaniem tego sprzętu. Ludzie aż nie dowierzają, że Theragun tak działa. Uchwyt jest bardzo poręczny, urządzenie bardzo proste, samemu można go używać praktycznie na całym ciele. Z moim dwuletnim synem praktycznie codziennie bawimy się w Theraguna.

Młody ma frajdę, a przy okazji dostaje od taty łaskotanie, które uwielbia, i większą mobilność. Teraz jeszcze zrobiliśmy aplikację Theragun, dzięki czemu każdy użytkownik może apkę ściągnąć za free, znaleźć w niej każdą część ciała, którą chce sobie rozluźnić i zrobić to według obrazkowej instrukcji pokazującej, jakiej końcówki użyć i od której do której strony masować. Najbardziej mnie cieszy, kiedy urządzenie kupuje piłkarz, a później pisze mi, że używa tego teraz jego żona i rozważa kupno kolejnego, tylko dla siebie.

Theragun kosztuje tyle, co kosmiczne buty?

- Nie, urządzenie można kupić już od 1299 złotych. W podstawowej wersji, którą sam mam w domu. Wersja wyposażona jak dla zawodowców, jaką kupili sobie na przykład Kamil Glik czy Rafał Gikiewicz, to koszt 2500 złotych. Niedługo przedstawimy jeszcze lepsze wersje Theraguna. Przede wszystkim poręczną, bardzo małą, możliwą do przewiezienia w każdym, nawet najmniejszym bagażu czy kieszeni plecaka. To urządzenie też można u nas wynająć, nawet tylko na weekend, a koszt to 15 złotych za dobę + koszt dostawy. Wcale nie jesteśmy zwolennikami wyłącznie sprzedaży produktów do regeneracji. Chcemy być elastyczni, stąd taki pomysł. Wynajem prowadzimy na całym świecie od Kanady przez Polskę po Australię.

Tak jak i sprzedaż zdrowych suplementów. Zdrowych, niechemicznych. Sok z cierpkiej wiśni, wyciąg z czerwonego buraka - to nasze flagowe produkty, cieszące się wielkim popytem nie tylko wśród sportowców. Sok z cierpkiej wiśni CherryActive ma w sobie tak dużo właściwości, że nie sposób ich teraz wymienić. Ale ja go używam przede wszystkim dlatego, że daje lepszy sen i niweluje skutki zmęczenia oraz dużego zanieczyszczenia powietrza. Pokazały to ostatnie badania naukowców z Azji, dokładnie z Malezji, kraju słynącego z ropy, produkcji kauczuku i Formuły 1.

Niedawno rozmawiałem z Bartoszem Bednorzem, który stwierdził, że wyposażył się w wiele urządzeń do regeneracji, ale teraz nie bardzo ma się po czym regenerować. Niby racja, bo nie gra i trenuje tylko w domu. Ale z drugiej strony nie korzysta z pomocy fizjoterapeutów.

- Wszystko zależy od indywidualnych preferencji sportowca i ustaleń między nim a klubem. Z Bartoszem Bednorzem mamy kontakt, co jakiś czas się u nas doposaża, przede wszystkim w sok z cierpkiej wiśni, jaki mu zaleciła dietetyczka Polskiego Związku Lekkiej Atletyki - Ula Somow. W ogóle Bartosz to fajny chłopak i dociekliwy, lubię takich . Ma rację, że teraz sportowcy nie są bardzo narażeni na kontuzje, nie mają wielkich obciążeń. Ale jednak mają indywidualne plany treningowe, a w domu mają co najwyżej partnera, a nie fizjoterapeutę. Dlatego w mojej ocenie powinni mieć pewien swój minimalny warsztat, który przyspiesza regenerację i trochę zastępuje fizjoterapeutę. Po to, żeby w każdej chwili byli gotowi do powrotu do normalnego trybu pracy. Wielu sportowców teraz do nas pisze, zawodnicy potrzebują konsultacji. Bartek pewnie jest wśród nich.

Tak samo wśród naszych klientów jest Rafał Gikiewicz, z którym często wymieniam informacje co może się mu przydać w danym okresie. My też zawsze możemy liczyć na jego opinię. Tak samo jest z sędzią Szymonem Marciniakiem, którego od ponad sześciu lat zaopatrujemy w nowinki technologiczne do regeneracji i w sok z buraka. Joasia Wołosz, Damian Wojtaszek, Karol Kłos, Mateusz Rudyk, Kamil Glik, Paweł Wszołek, Dusan Kuciak, Karol Linetty, Arek Milik i jeszcze wielu innych przedstawicieli różnych dyscyplin - z nimi też współpracujemy. Miły wpis dostaliśmy od Wojtka Szczęsnego kiedy miał problemy z kolanem i używał naszego sprzętu w Juventusie podczas rehabilitacji. Sporo rzeczy wysyłaliśmy do Wilfredo Leona. To wszystko nas napędza.

Leon dawno przekonał się do polskich produktów?

- Jeszcze jak grał w Zenicie Kazań. Systematycznie dzwoniła jego małżonka i wysyłaliśmy mu do Rosji to, czego potrzebował.

To były raczej suplementy diety niż urządzenia do regeneracji?

- Sprzęty do ćwiczeń miał dostępne w klubie. Miałem wiele razy kontakt z Zenitem, kiedyś odwiedziłem fizjoterapeutów klubu i widziałem co mają. Mieli prawie wszystko. Ale nie zawsze tak jest. To trochę zaskakujące, ale często spotykam się z tym, że polski zawodnik podpisuje kontrakt z zagranicznym klubem, większym, bogatszym, jedzie tam i się dziwi, że zespół z Włoch czy z Rosji nie ma sprzętu, jaki był do dyspozycji w Asseco Resovii, Treflu Gdańsk czy Koronie Kielce lub Górniku Zabrze. Ci zawodnicy kontaktowali fizjoterapeutów swoich nowych klubów z nami i kluby się doposażały. Trzeba podkreślić, że polscy fizjoterapeuci mają wielką wiedzę, są świetnie wykwalifikowani i są chwaleni na całym świecie. Wielu sportowców wyjeżdża, bo oczywiście patrzą na aspekt finansowy co w zupełności rozumiem.

Ale często w innej lidze szybko zauważają, że o aspekt zdrowotny muszą zadbać sami, bo opieka nie jest na takim poziomie, jaki był w ich polskim klubie. Mamy naprawdę świetnych fizjoterapeutów, bardzo dobrych lekarzy i wiem, że wielu sportowców wyjeżdżając chciałoby ze sobą zabierać tych fachowców. Takim przykładem jest m.in. Dominik Narojczyk - trener przygotowania motorycznego w kadrze męskiej naszych koszykarzy. Chcieli go ściągnąć do Chin, na Litwę itd. Nawiasem mówiąc, cieszę się że został w Twardych Piernikach Toruń, bo zawsze możemy liczyć na jego konsultacje. Informacja o klasie naszych fizjoterapeutów i lekarzy jest bardzo cenna dla prezesów klubów. Bez bicia piany - uważam, że mamy fachowców, których możemy uznać za nasz skarb narodowy.

Na koniec proszę o szczerość - teraz o regeneracji jednak się zapomina i odczuwacie to finansowo?

- Kawa na ławę: tak. Sport w ciągu jednej minuty stanął, to widać gołym okiem. Ale myśmy szybko zareagowali zarówno w Weron, jak w StrefaRegeneracji.pl. Z klubami, które mają wobec nas zobowiązania na pewno będziemy się porozumiewać, a nie myśleć o wezwaniach komorniczych czy zakończeniu współpracy przez to, że nie mają pieniędzy.To nasi klienci i partnerzy, dzięki którym jesteśmy tu gdzie jesteśmy. Mogę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością - czujemy się liderem na rynku i dlatego próbujemy też wypracować działania i rozwiązania, które pomogą naszym zawodnikom i drużynom, z którymi współpracujemy. Z fizjoterapeutami przygotowaliśmy pakiety - oni ćwiczeń, a my urządzeń z możliwością ich wypożyczenia z rabatami. I szukamy już rozwiązań, które będą potrzebne, gdy sport wróci. Widzimy, jak ważna jest dezynfekcja, dlatego staramy się opracować dyfuzory bezdotykowe na różny rodzaj środków od pianki po żel. Niech sportowcy mają możliwość bezpiecznego dezynfekowania się zanim wejdą na teren szatni czy klubu.

Dużo przebywałem w Azji i widziałem jak tam jest to zorganizowane w klubach czy na lotniskach. Na pewno będzie większa ostrożność. Pomagamy też polskim szpitalom, bo przecież jesteśmy z branży medycznej, więc czujemy się w obowiązku. Jestem po kontakcie z domami dziecka i już wiem, co w tym momencie jest im najbardziej potrzebne najbardziej potrzebne oraz, że potrzeb będzie dużo, bo te placówki będą miały jeszcze mniejsze dotacje. Mamy kontakty w Azji, w Australii, więc staramy się też znaleźć tam sprzęt i dostarczyć go naszym szpitalom.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.