Władze Roland Garros o przełożeniu turnieju: Wimbledon i US Open zrobiłyby to samo

Organizatorzy Roland Garros bronią się przed krytyką, jaka spotkała ich za samowolną decyzję o przeniesieniu turnieju na wrzesień. - Wiedzieliśmy, że będziemy krytykowani, bo jako pierwsi zdecydowaliśmy się na taki krok. Władze Wimbledonu i US Open zrobiłyby to samo - mówi Lionel Maltese, dyrektor Francuskiej Federacji Tenisowej.

Pandemia koronawirusa wywołała chaos w światowym tenisie. Zaczęło się od odwołania turniejów w Indian Wells i Miami. Chwilę później organizatorzy Roland Garros zdecydowali się przełożyć paryską imprezę. Pierwotnie French Open miało zostać rozegrane w dniach 24 maja - 7 czerwca. Nowy termin to 20 września - 4 października. Decyzja Francuzów wywołała oburzenie w środowisku tenisowym. Nie była bowiem konsultowana z ATP, WTA, ITF, samymi zawodnikami i organizatorami innych turniejów wielkoszlemowych. Na ten moment Roland Garros ma się rozpocząć siedem dni po zakończeniu US Open, w terminie rozgrywania licznych turniejów ATP i WTA w Azji.

Zobacz wideo Iga Świątek: Decyzja French Open zdziwiła mnie i zaskoczyła świat tenisa

"Działaliśmy w interesie Francji"

Do tej pory francuskie władze nie komentowały zamieszania, jakie wywołała ich decyzja. W środę głos zabrał Lionel Maltese, dyrektor do spraw finansów Francuskiej Federacji Tenisowej (FFT). - Wiedzieliśmy, że będziemy krytykowani, bo jako pierwsi zdecydowaliśmy się na taki krok. Byliśmy jednak pewni, że musimy coś zrobić, bo nie było wspólnej dyskusji na ten temat. Organizatorzy Wimbledonu i US Open zrobiliby to samo. Nawet ludzie z ATP mówią nam dziś, że mieli podobny pomysł [spekuluje się, że w pierwotnym terminie Roland Garros chciano rozegrać imprezę w Miami - przyp. red.]. Wiedzieliśmy, że będziemy krytykowani, ale działaliśmy w interesie Francji - stwierdził Maltese w rozmowie z L’Equipe.

Odwołanie Roland Garros to gigantyczne straty

Wciąż nie ma pewności, czy zaplanowany na wrzesień French Open zostanie rozegrany. Wszystko zależy od postępów w walce z pandemią koronawirusa. Dyrektor FFT przyznał, że konsekwencje odwołania Roland Garros byłyby gigantyczne. - Całkowite straty wyniosłyby około 260 mln euro. Ucierpiałby także tenis amatorski, na który przeznaczamy co roku 100 mln euro - dodał Maltese.

Jeśli uda się wznowić w tym roku rozgrywki tenisowe, pierwszeństwo będą miały najprawdopodobniej turnieje Wielkiego Szlema i Masters 1000, które przynoszą największe pieniądze. - W tak nagłej sytuacji cztery turnieje wielkoszlemowe muszą współpracować, by uratować światowy tenis. Nie możemy doprowadzić do sytuacji sprzed lat, gdy w walce o zwycięstwa liczyli się tylko Amerykanie, Brytyjczycy, Francuzi i Australijczycy - zakończył dyrektor francuskiego związku.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.