Gala FAME MMA przechytrzyła system zakazów! "Nawet Perfekcyjna Pani Domu nie miałaby się do czego przyczepić"

W czasach epidemii koronawirusa nikt nie chciał ich gościć. Organizatorzy FAME MMA 6 zdecydowali ostatecznie, że zrezygnują z wielkiej hali i zamkną się w studiu telewizyjnym. Podczas swej produkcji, w której uczestniczyło kilkadziesiąt osób, podkreślano, jak bezpieczne jest to przedsięwzięcie i jaką higienę zachowano: Nawet Perfekcyjna Pani Domu nie miałaby się do czego przyczepić - usłyszeliśmy.

Choć porównywanie FAME MMA do innych wydarzeń sportowych mogłoby być nadużyciem, to jednak pewne analogie przychodzą do głowy. Nie, jeśli chodzi o sam sport, a bardziej o formułę. Czy w UFC, czy w KSW, czy w FEN, czy w K1 WGP, czy nawet w FAME MMA scenariusz jest podobny. Dwie osoby stają naprzeciw siebie w ringu czy klatce i w blasku fleszy oraz w asyście kamer próbują pokonać rywala. Zwykle towarzyszy im w tym kilka lub kilkanaście tysięcy wrzeszczących kibiców. W czasach koronawirusa świat sportów walki podzielił się na trzy grupy.

Trzy typy organizatorów

Pierwsza z nich na czele z K1 WGP to taka, która rozdała kibicom maseczki, zawodnikom nieco więcej dezynfekcyjnego płynu i koronawirusem się niemal nie przejmowała. O niedawnej kick bokserskiej gali w japońskiej Saitamie na 10 tys. osób pisaliśmy TU.

Zobacz wideo Kownacki: Nikogo nie ma na ulicach, czuję się jak w filmie. Jak w jakimś horrorze

Druga grupa to ta, która swoje gale odwołuje lub przekłada i nie ryzykuje narażania nikogo na infekcje.

- Nikt dokładnie nie wie, jakie są zagrożenia, więc każdy musi brać odpowiedzialność za siebie i za swój produkt. My podjęliśmy taką decyzję, że gal na razie nie robimy. To nie jest dobry czas, by organizować zgrupowania większe niż 10 osób i ryzykować. Gala KSW, nawet bez publiczności, to spotkanie pewnie kilkuset osób - mówił nam niedawno Maciej Kawulski, współwłaściciel KSW. To do tej grupy ostatecznie wpadł też FEN, choć przez pewien czas w związku z planowaną na 28 marca galą w Lublinie myślał, że będzie w grupie trzeciej.

Trzecia grupa to ta, która zapewne zdaje sobie sprawę, że zagrożenie koronawirusem jest poważne, ale ze swych wydarzeń nie rezygnuje, choć robi je bez udziału publiczności, w bardziej kameralnych warunkach. W ten sposób kwietniową galę UFC 249 chce zorganizować Dana White. Również w ten sposób szlak w Polsce przetarła FAME MMA . Choć ich szósta gala odbyła się nie bez problemów, a oglądając samą galę, nie dało się zauważyć, że przy tej produkcji pracuje kilkadziesiąt, lub nawet ponad 100 osób.

Nikt ich nie chciał

Początkowo gala Fame MMA 6 miała się odbyć w hali sportowej w Częstochowie, ale władze miasta wypowiedziały umowę. Na goszczenie zawodników organizacji nie zgodziły się też władze Katowic, więc z przenosin do Centrum Kongresowego niewiele wyszło. W związku z tym odwołano także piątkową ceremonię ważenia zawodników, która miała być transmitowana w internecie. Urządzono ją w sobotę kilka godzin przed galą. Wszystkie osoby pojawiające się na podeście, z zawodnikami włącznie, miały założone maski. Sama gala, przybrała ostatecznie format studyjnego show, choć organizatorzy i zawodnicy żyli w niepewności czy w ogóle się odbędzie. Pod jednym z katowickich hoteli, gdzie stacjonowali uczestnicy, pojawiła się pod wieczór policja. Raczej po to, by przypilnować porządku. W Polsce obowiązuje obecnie zakaz "działalności w zakresie organizowania, promowania, sponsorowania i zarządzana imprezami sportowymi".

"Perfekcyjna Pani Domu nie miałaby się do czego przyczepić"

Organizatorzy FAME MMA 6 tłumaczyli, że imprezy nie robią, a jedynie organizują program telewizyjny. Program dobrze zabezpieczony. Konferansjer, rozpoczynając zawody oraz prowadzący studio podkreślali to zresztą kilka razy. Według ich słów osoby pracujące przy produkcji mieli zrobione testy na COVID-19. Goszczący w studiu Paweł Trybała użył nawet określenie, że higiena jest tu taka "że nawet Perfekcyjna Pani Domu nie miałaby się do czego przyczepić", a liczba osób w wielkiej sali - studiu ograniczona do minimum.

Licząc zawodników i wspierających ich ludzi w narożnikach, kilkunastoosobową obsadę komentatorów, gości, prowadzących, kilkadziesiąt osób z produkcji telewizyjnej, ratowników medycznych i chodzące w maskach chirurgicznych ring girls można szacować, że uczestników FAME MMA 6 było około stu.

"Pragniemy zapewnić, że podjęliśmy wszelkie środki ostrożności, by dostosować produkcję do obecnych nakazów i zapewnić bezpieczeństwo osobom realizującym projekt (badania lekarskie, maseczki, rękawiczki, środki dezynfekujące, czyszczenie oktagonu przed i po każdej z walk). Przez cały czas będzie nam towarzyszył wykwalifikowany zespół lekarski monitorujący stan zdrowia każdego z obecnych - napisali w swym oświadczeniu organizatorzy.

"Spokojnie miałem test na koronawirusa"

Być może zabezpieczenie i konsekwencje gali, lepiej będzie ocenić po dwóch tygodniach. Podczas transmisji nie dało się nie zauważyć, że mimo zabezpieczeń kontakt między jej uczestnikami był. Czasem dochodziło nawet do dziwnych, lekko śmiesznych sytuacji. Podczas wywiadu po walce konferansjer Arkadiusz Pawłowski poprosił nawet zawodnika Arkadiusza Tańculę, by "go tak nie gonił po klatce”. Chciał zachować bezpieczny dystans.

- Spokojnie miałem test na koronawirusa, był negatywny - odpowiedział zawodnik z uśmiechem. Alan Kwieciński podziękował natomiast policji, która zatrzymała go przed wjazdem do studia. Kilku zawodników żałowało, że ich zwycięstwo nie oklaskiwało kilka tysięcy kibiców i wyraziło nadzieję, że w tych trudnych czasach dało widzom trochę rozrywki. Galę transmitowano w systemie PPV.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.