Pandemia wywołała wojnę w tenisie. Była gwiazda: Bądźmy bardziej zjednoczeni

Przełożenie Roland Garros z powodu pandemii koronawirusa wywołało wojnę na górze światowego tenisa. Panuje chaos, tenisiści czują się zagubieni. - Liczę, że będziemy bardziej zjednoczeni. Mamy wiele organizacji, które muszą ze sobą współpracować dla dobra tenisa - mówi Magnus Norman, były wicelider rankingu ATP, obecnie trener Stana Wawrinki w rozmowie ze Sport.pl.

Światowym tenisem zarządza dziś kilka organizacji. U mężczyzn jest ATP, u kobiet WTA, a do tego Międzynarodowa Federacja Tenisowa (ITF) i organizatorzy poszczególnych turniejów wielkoszlemowych. Interesy wszystkich instytucji nie zawsze są ze sobą zbieżne, o czym przekonaliśmy się w ostatnich dniach. 

Zobacz wideo Iga Świątek: Decyzja French Open zdziwiła mnie i zaskoczyła świat tenisa

Zaskakująca decyzja władz Roland Garros 

Władze Roland Garros zdecydowały w zeszłym tygodniu o przełożeniu turnieju z powodu pandemii koronawirusa. Nie konsultowały tego z ATP, WTA ani samymi zawodnikami. Paryska impreza ma się rozpocząć 20 września, siedem dni po zakończeniu US Open. W środowisku oburzenie, tenisiści protestują. - To bardzo sprytna decyzja Francuzów. Zarezerwowali sobie taki termin jako pierwsi, wiedząc, że szefowie Wimbledonu mogą mieć zaraz podobny problem i też będą chcieli przekładać turniej - zauważył Wojciech Fibak w rozmowie ze Sport.pl. Pytanie, czy organizatorzy turniejów wielkoszlemowych powinni ścigać się ze sobą o to, by zająć lepszy termin w kalendarzu? Czy na tak wysokim poziomie sportowym, gdy w grę wchodzą miliony dolarów, nie ma już miejsca na współpracę? 

US Open w innym terminie? Co z turniejami w Azji? 

Reakcja władz US Open była natychmiastowa. Oświadczyły, że w tej sytuacji nie wykluczają zmiany terminu rozpoczęcia imprezy. Po dwóch dniach na stronie Roland Garros wstrzymany został proces akredytacyjny dla dziennikarzy. Można podejrzewać, że zamieszanie się nie skończyło. Wciąż nie ma stuprocentowej pewności, kiedy odbędzie się turniej w Paryżu. 

O swoje prawa walczą także organizatorzy turniejów ATP i WTA, które miały odbyć się w nowym terminie French Open (20 września - 4 października): w Sankt Petersburgu, Metz, Chengdu, Zhuhai, Sofii, Guangzhou, Seulu, Tokio, Wuhan i Taszkiencie. Protestują również władze Laver Cup, który w dniach 25-27 września ma być rozegrany w Bostonie. To impreza towarzyska, ale niezwykle prestiżowa. Oczko w głowie pomysłodawcy Rogera Federera, który będzie miał spory dylemat, gdzie zagrać.

Oburzone zachowaniem Francuzów są organizacje ATP i WTA. Obie w odpowiedzi zawiesiły rozgrywki tenisowe do 7 czerwca. Turniejów na kortach ziemnych w tym sezonie najprawdopodobniej w ogóle nie będzie. Ciężko znaleźć miejsce w kalendarzu dla imprez w Madrycie, Rzymie czy Barcelonie. Jeśli tenisiści zagrają w tym roku w Paryżu, to bez udziału w turniejach przygotowujących do otwartych mistrzostw Francji.

"Liczę, że będziemy bardziej zjednoczeni"

Wielość podmiotów decyzyjnych sprawiła, że w tenisie nastał chaos. Zawodnicy skarżyli się, że o odwołaniu turnieju w Indian Wells dowiedzieli się z Twittera. WTA przez kilka dni nie potrafiła podjąć decyzji, co dalej z rozgrywkami. To władze lokalne kolejnych turniejów w Stuttgarcie, Bogocie i Pradze odwoływały swoje zawody, a nie szefostwo kobiecego cyklu. Krytykowano także ATP za błędy w komunikacji.

Magnus Norman, były wicelider rankingu ATP, obecnie trener Stana Wawrinki, zwraca uwagę, że z obecnego zamieszania środowisko tenisowe musi wyciągnąć wnioski. - Liczę, że będziemy bardziej zjednoczeni. Mamy wiele rozgrywek i organizacji, które muszą ze sobą współpracować dla dobra tenisa - powiedział Szwed w rozmowie ze Sport.pl.

Norman przyznał, że był zaskoczony decyzją władz Roland Garros. On także dowiedział się o niej z Twittera. Jego zdaniem w takich sytuacjach potrzeba większej współpracy dla dobra całej dyscypliny. - Myślę, że musimy patrzeć na tenis jak na jedną dyscyplinę sportu i brać pod uwagę najlepszy interes zawodników, kibiców i sponsorów. Jeśli będziemy działać razem dla dobra tenisa, to na końcu uda się wszystko dograć. Jeśli będziemy zbyt egoistyczni, tenis będzie miał problemy - dodał finalista Roland Garros z 2000 roku. 

Nasz rozmówca ma wątpliwości, czy w tym sezonie uda się rozegrać pozostałe trzy turnieje wielkoszlemowe. - Jeśli tak się stanie, będzie to fantastyczna wiadomość, bo będzie to oznaczało, że świat pokonał koronawirusa. Sport nie jest dziś najważniejszy - kończy Norman.

Więcej o: