Włosi chwalą się wynikami przed igrzyskami, a Polacy nie mogą trenować. "Interes narodowy"

"Nie mamy jak trenować" - pisali do MKOl-u sportowcy. W odpowiedzi usłyszeli, że powinni zwrócić się o pomoc do rządu. Komitet dopiero niedawno zaczął zastanawiać się nad przełożeniem igrzysk olimpijskich, ale na decyzję daje sobie miesiąc. Ministerstwo sportu dostaje wobec tego sporo próśb o pomoc. Sanepid nie pozwala jednak trenować w halach i basenach, nawet indywidualnie. W tym samym czasie we Włoszech rywale chwalą się nowymi wynikami.

Werona, Włochy, 19 marca 2020 roku. Mistrzyni i wicemistrzyni olimpijska w pływaniu Federica Pellegrini jest po kolejnym treningu na Piscina Centro Federale. Poszło jej znakomicie. - Super czas – komentuje trener Matteo Giunta podchodząc do wody. Jego podopieczna 200 metrów pokonała przecież minutę i 55 sekund. Jedyna niedogodność? Szkoleniowiec czas musi mierzyć ręcznie, ale przy małym marginesie błędu to i tak byłby jeden z lepszych, kobiecych wyników w tym roku.

Sprawdzian na 100 metrów Pellegrini też poszedł nieźle. Próbę z 17 marca transmitowano zresztą na jednym z jej portali społecznościowych. Z kolejnych tego typu relacji jednak zrezygnowano. Kiedy Pellegrini prawie normalnie przygotowuje się do igrzysk olimpijskich w Tokio, pływacy z Polski i niemal całego świata zastanawiają się: jak dostać się na basen?

Federica PellegriniFederica Pellegrini Instagram Federica Pellegrini

Zobacz wideo Co z igrzyskami w Tokio?

Drogi MKOl-u! Nie mamy jak ćwiczyć...

"W obliczu ostatnich wydarzeń, chcielibyśmy przedyskutować z tobą za pośrednictwem wideokonferencji sytuację, w której koronawirus wpływa w tym momencie na nasze życie. Wielu sportowców nie ma dostępu do obiektów treningowych, część nie może nawet opuszczać swych domów. To niezwykła sytuacja, która wymaga od wszystkich niezwykłych rozwiązań i solidarności" - pisała w dość wyważonym tonie do Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego siedmiokrotna medalistka olimpijska w pływaniu, a obecnie minister sportu w Zimbabwe, Kirsty Coventry.

MKOl w swych ostatnich komunikatach był bowiem jednoznaczny. Swoje treści sprowadzał do kilku informacji: zdrowie najważniejsze, do igrzysk mamy jeszcze 4 miesiące, nie ma potrzeby podejmowania drastycznych działań, zachęcamy do dalszego przygotowywania się do igrzysk tak, jak potraficie najlepiej, będziemy was wspierać. Tak można by wypunktować hasła komitetu w czasie epidemii. Dopiero w ostatni weekend władze MKOl-u dały poważny sygnał, że zastanawiają się nad przełożeniem igrzysk. Na decyzję dały sobie cztery tygodnie. Przed sportowcami zatem jeszcze prawdopodobnie miesiąc niepewności i kombinowania.

Ćwiczcie w domach, proście o pomoc ministerstwa!

Dotychczasowe, praktyczne wsparcie sportowców przez MKOl polegał na radach jak ćwiczyć w domach. Na oficjalnej stronie zamieszczano filmiki od innych sportowców przedstawiające ich domowe przygotowania. Dawano też sugestię, by zwracać się o wsparcie do swoich związków i ministerstw. Taka była też puenta wideokonferencji z grupą zawodników, do której doszło przed weekendem.

W praktyce sportowcy są zatem z problemami pozostawieni sami sobie. Choć nie wszędzie i nie wszyscy. Dlaczego w ogarniętych walką z koronawirusem Włoszech (do poniedziałku zainfekowanych było tam ok. 60 tys. osób, z czego 5,5 tys. zmarło) Pellegrini oraz jej koledzy z basenów i hal ćwiczą w miarę normalnie, a w innych krajach, w tym w Polsce, wstęp na sportowe obiekty jest zabroniony?

Włosi? Trenują, bo to interes narodowy

W Italii funkcjonuje rządowy dekret, wedle którego obiekty sportowe mogą być używane za zamkniętymi drzwiami do treningów sportowców, jeśli wymaga tego interes narodowy. W praktyce oznacza to, że jeśli ktoś już ma zapewniony lub właśnie walczy o udział w igrzyskach olimpijskich, to na halę, stadion, basen i inne potrzebne mu państwowe obiekty zostanie wpuszczony. Taką zgodę po spełnieniu kilku warunków udziela Włoski Komitet Olimpijski (CONI).

Sport.pl opisywał niedawno przypadki dwóch polskich zawodników, którzy od pewnego czasu nie mają szans na indywidualne wejście na halę czy basen. Tyczkarz chce wywieźć zeskok - który jest zamknięty w jednej z opustoszałych hal - na swoją działkę. Nie wiadomo czy się to uda. Pływak na razie bije głową w mur pływalni i ćwiczy bez wody. Wiadomo, że w czasach epidemii sport nie jest najważniejszy, ale ambitni sportowcy, którzy słyszą, że igrzyska w Tokio dalej planowane są na lipiec i sierpień, robią co mogą, by się do nich przygotować. Tym bardziej, że widzą jak przygotowują się inni.

Zgodnie z sugestiami MKOl-u polscy zawodnicy proszą o wsparcie, gdzie mogą. Dzwonią i piszą również do Ministerstwa Sportu i Turystyki. O problemach jakie mają słychać tam codziennie.

Prywatny basen dla olimpijczyka? Nie!

- Często spotykamy się z takim problemem. Obecnie ze względu na wprowadzony stan epidemii nie ma możliwości udostępnienia zawodnikom centralnych ośrodków sportowych. Zagrożenie jest zbyt duże, a rozporządzenie jednoznaczne - mówi nam Agnieszka Roszkiewicz, rzeczniczka MSiT. Wedle naszych informacji ministerstwo wprost pytało w resorcie zdrowia o przeciwwskazania do otwarcia jednemu ze zdrowych pływaków konkretnego basenu, tak by mógł ćwiczyć indywidualnie. Sanepid nie dał na to zielonego światła.

- Rozpoczęliśmy rozmowy z prezesami związków sportowych, aby omówić obecną sytuację i tę po stanie obowiązywania epidemii. Jeśli igrzyska zostaną przełożone na późniejszy termin zrobimy wszystko, aby zapewnić im warunki do przygotowań. Pracujemy nad rozwiązaniem, które będziemy chcieli przedstawić Ministrowi Zdrowia - poinformowała nas Roszkiewicz.

Koronawirusowa specustawa o sporcie?

Co to za rozwiązanie? Takie, które być może sprawi, że niedługo do zawodowców zostanie wyciągnięta pomocna dłoń.

Jak się dowiedzieliśmy ministerstwo przygotowuje konspekt, w którym ma wypisać oczekiwania i prośby, które pomogą zabezpieczyć interesy sportowców. Być może będzie to forma wkładu w koronawirusową specustawę. Czy to oznacza wprowadzenie modelu włoskiego? Na razie trudno powiedzieć.

Obecnie nawet ci, którzy na swoją sytuację narzekać nie mogą, widzą jak nierówna jest walka z przygotowaniem do najbliższych igrzysk.

- Oczywiście, że ważne jest, aby wszyscy sportowcy mieli takie same warunki. My mamy szczęście, trenujemy za zamkniętymi drzwiami, ale inni tak trenować nie mogą. Właśnie zamknęli baseny w USA – przyznaje Pellegrini, dla której Tokio, to prawdopodobnie ostatnie igrzyska, niezależnie czy odbędą się w tym, czy w przyszłym roku. Jeśli Włoszka miałaby na nich w basenie pokonać rywali, którzy przez kilka miesięcy nie widzieli wody, to z medalu cieszyć się nie będzie.

- Okres przygotowawczy musi być taki sam dla wszystkich. W przeciwnym razie rywalizacja nie będzie sprawiedliwa - mówi w rozmowie z włoskim Sky Sport planując kolejne testy na pływalni.

Więcej o:
Copyright © Agora SA