Michal Doleżal (trener polskich skoczków narciarskich): Minęło właśnie 10 dni, odkąd wróciliśmy z Norwegii. Przyznam szczerze, że to zamknięcie w domu jest trochę męczące. Szczególnie psychicznie. Racja, w Czechach są duże środki ostrożności. Na zewnątrz można wychodzić tylko w maseczkach. Wiadomo, że wszyscy patrzymy na newsy. Sytuacja na świecie jest bardzo dziwna, ale trzeba to przetrzymać.
- Ludzie właściwie sami je sobie szyją. Wiadomo, że ta maseczka może nie chroni przed zarażeniem, ale chodzi o to, żeby samemu nie zarażać innych. Teraz powinno być jednak lepiej z dostępnością, bo do Chin wysłaliśmy samolot, który przywiózł nam miliony maseczek. Wiadomo jednak, że to są jednorazówki. Najlepszym rozwiązaniem jest po prostu uszycie maseczki dla siebie.
- Jest bardzo pusto. Sklepy są jednak otwarte. Kolejki są, ale ludzie stoją w czterometrowych odstępach - widziałem w telewizji, bo wychodzić z domu jeszcze nie mogę. Wiadomo, że ogólnie to wszystko nie wygląda dobrze.
- Wiadomo, że zamknięte są szkoły, ale siłownie również. Co ciekawe, zamknięte są także sklepy budowlane.
- W niedzielę zobaczyłem zdjęcie Kamila Stocha na Instagramie, który wrzucił puste podium z Planicy. Też inaczej wyobrażałem sobie koniec Pucharu Świata. Właściwie dopiero teraz byśmy kończyli sezon. To było po prostu smutne.
- Też tak myślę. Wszyscy widzieli, że Kamil jest przygotowany i mógł walczyć do samego końca. Kamil się rozpędzał i na pewno szykował sobie najwyższą dyspozycję na te mistrzostwa świata w lotach. Musimy jednak zaakceptować to, co się stało.
- W poprzednim sezonie końcówka sezonu nie wyglądała u Kamila dobrze, ale teraz widać, że ustawił sobie priorytety. Zmobilizował się i każdy widział, że wyglądało to bardzo dobrze. Co do jego rywali, to Kraft i Geiger walczyli między sobą w każdych zawodach. Liczyli właściwie każdy punkt, to też było obciążające dla psychiki. Było widać, że dyspozycja im trochę siadała.
- Tak, wszyscy już od piątku trenują, a przygotowania do następnego sezonu ruszyły. Niektórzy mają jakieś ciężary w domu. Zawodnicy znaleźli sobie jakieś możliwości. Mają normalny trening. Muszą sobie poradzić, nawet jakby musieli robić przysiady z żonami, haha.
- Tak jest, rozmawialiśmy z zawodnikami na Skype. Podsumowaliśmy sezon i ustaliliśmy cele na następny. Co do ćwiczeń, to każdy mógł obejrzeć na ekranie, jakie ma robić. Każdy dostał też swój plan treningowy.
- Kamil trenuje normalnie i przygotowuje się na następny sezon. Z tego co ja wiem, to jest zmotywowany do dalszej pracy. Rozpoczął treningi jak każdy inny zawodnik.
- Trochę się to opóźni, ale jeśli weźmiemy pod uwagę, że sezon powinien się zakończyć właściwie w ostatnią niedzielę, to nie ma żadnego problemu. Najważniejsze jest to, że każdy rozpoczął treningi, a wszyscy i tak ćwiczą osobno. Wiadomo, że w tle toczą się rozmowy. Są pomysły na to, co będzie w lecie.
- Coś rozmawialiśmy, ale na razie nie chce wybiegać w przyszłość, bo najpierw musimy siąść z wszystkimi trenerami i na pewno dojdzie jeszcze do dyskusji. Na oficjalne ustalenia musimy poczekać. Wiadomo, że sytuacja z koronawirusem też musi się uspokoić, bo takie rzeczy słabo ustala się przez Skype'a. Na pewno będą jednak jakieś zmiany.
- Sezon raczej na plus, bo trzech zawodników wygrywało zawody PŚ, to też nie zdarza się w każdym roku. Z drugiej strony wiemy, na co było stać resztę zawodników. No i z tego nikt nie może być zadowolony. Macieja Kota, Stefana Hulę i Kubę Wolnego stać było na lepsze skoki. Zawodników z kadry B również, bo oni naprawdę potrafią skakać, ale nie pokazali swojego najlepszego poziomu w zawodach Pucharu Świata. Musimy ustalić ideę na najbliższe przygotowania i wyciągnąć z tych zawodników to, co najlepsze. Są już jednak pewne pomysły.
- Wiadomo, że LGP by się przydało, ale na pewno nie dla wszystkich skoczków. Też słyszałem dyskusje dotyczące letniego cyklu. Ale cóż, jeżeli tego nie będzie, to po prostu nie będzie. Dla mnie te letnie skoki nie są tak ważne. W sumie najważniejsze teraz jest to, żeby sytuacja się uspokoiła i żebyśmy mogli trenować i skakać razem - to jest najważniejsze.
- Na pewno są jakieś detale, które można poprawić. Działało to jednak dobrze, była dobra komunikacja. Wiadomo, że latem jeździliśmy razem na zgrupowania, więc funkcjonowało to trochę lepiej. Musimy ustalić detale dotyczące zimy, jak wszystkie grupy się rozjeżdżają na Puchar Świata, Puchar Kontynentalny i FIS Cup.
- Tak, zdecydowanie. Myślę, że dla niego najbardziej szkoda odwołanych lotów, bo on na tych największych skoczniach radzi sobie zdecydowanie lepiej. Jesteśmy po rozmowie. Wszystko sobie wytłumaczyliśmy i ustaliliśmy plan działania. Mogę mieć nadzieję, że będzie tylko lepiej