Na łamach niemieckiego tygodnika "Stern" pojawiły się rozmowy z wirusologami, którzy odnieśli się do obecności kibiców na trybunach podczas wydarzeń sportowych. Zdaniem wirusologów organizacja tego typu inicjatyw z udziałem publiczności ma mieć miejsce dopiero w 2021 roku - a to i tak jeden z optymistycznych planów.
- Jeśli wrócimy do rywalizacji sportowej, to raczej bez publiczności - mówi Christian Drosten. - Sport, jaki znaliśmy, nie wróci zbyt szybko. Kibice na trybunach pojawią się najwcześniej za rok, a to i tak jest optymistyczny scenariusz. Bardziej prawdopodobne jest ograniczenie liczby widzów lub rozgrywki bez udziału publiczności - dodaje niemiecki wirusolog.
W podobnym tonie o letnich igrzyskach w Tokio wypowiedział się drugi niemiecki wirusolog Alexander Kekule, który wyklucza obecność publiczności w trakcie zaplanowanych na przełomie lipca i sierpnia igrzysk. - Uważam, że niemożliwym jest rozegranie w tym roku jakichkolwiek dużych wydarzeń. Wykluczony jest udział widzów także w trakcie igrzysk, jeśli się w ogóle odbędą. Nie ma lepszego środowiska do rozwoju wirusa, niż właśnie takie wydarzenia jak igrzyska. Ich rozgrywanie w tym roku uważam za nieodpowiedzialne - komentuje sytuację wirusolog.
Zdaniem Alexandra Kekule w tym roku nie wrócą także ligi sportowe. Twierdzi on, że koronawirus sparaliżował sport na co najmniej rok. - Przy obecnym rozszerzaniu pandemii jest to po prostu niemożliwe, ponieważ jej wygaśnięcie potrwa kilka miesięcy, a teraz nawet nie ma mowy o takim zjawisku. Jesteśmy w bardzo zaawansowanej fazie wzrostu zachorowań - zaznacza Kekule.
W pierwszych tygodniach szukano sposobów na zniwelowanie rozprzestrzeniania się koronawirusa w Europie. Dlatego wprowadzono m.in. mecze bez publiczności. Finalnie jednak przerwano wszelkie rozgrywki we wszystkich państwach europejskich. Zmodyfikowano także terminarze rozgrywek międzynarodowych. Nie wiadomo, kiedy sport wróci w starym formacie.
Obecnie na świecie zanotowano ponad 300 tys. zakażeń koronawirusem, z powodu wirusa śmierć poniosło ponad 13 tys. osób.