Za tydzień koniec siatkówki ligowej w Polsce? Paweł Zagumny dla Sport.pl: "Nie wierzcie w plotki"

W ostatnich dniach pojawiały się doniesienia, że obecny sezon lig siatkarskich w Polsce nie zostanie dokończony. Medale mogą zostać przyznane po fazie zasadniczej, a zakończenie rozgrywek nie pomoże w sytuacji klubów, które już ponoszą ogromne straty finansowe. - Rada Nadzorcza Polskiej Ligi Siatkówki zbierze się 26 marca. Wtedy mogą zapaść decyzje, a na razie radziłbym nie wierzyć w plotki - mówił Sport.pl, prezes PLS Paweł Zagumny.

Od 12 marca obowiązuje decyzja Polskiej Ligi Siatkówki, która wstrzymała wówczas do odwołania wszystkie ligowe rozgrywki, którymi zarządza, czyli PlusLigę, Ligę Siatkówki Kobiet oraz KRISPOL 1. Ligę. Odwołany został także Puchar Polski siatkarzy. Od tego momentu nie podjęto jeszcze żadnych decyzji, ale w środowisku pojawiły się doniesienia o zakończeniu sezonu w końcówce marca.

Zobacz wideo Euro 2020 przełożone.

Sezon ligowej siatkówki zakończony?

Na swoim Instagramie o końcu sezonu LSK pisała Maria Stenzel, libero Grota Budowlanych Łódź. Później na Twitterze o dogadaniu się pomiędzy sobą klubów w sprawie rozstrzygnięcia rozgrywek informował dziennikarz Programu I Polskiego Radia, Tomasz Kowalczyk. 

Na te informacje odpowiedział w rozmowie ze Sport.pl prezes PLS, Paweł Zagumny. - Rada nadzorcza zbierze się 26 marca i wtedy mogą zapaść ważne decyzje. Dopóki nie poinformujemy o nich oficjalnie, nic się nie zmienia - zapewnił działacz i były siatkarz. - Niektóre wypowiedzi są manipulowane i radziłbym nie wierzyć w plotki - skwitował. 

"Czekamy na decyzje, ale wiemy, że prawdopodobnie nie dogramy sezonu"

Kluby też starają się nie słuchać doniesień innych od tych oficjalnych. - Ludzie, którzy decydują o losach drużyn, muszą czekać na potwierdzone informacje - zaznaczyła Katarzyna Sielicka, była kapitan, a obecnie dyrektorka w ŁKS-ie Commercecon. - Zawodniczki mają rozpisane przez sztab szkoleniowy domowe zajęcia i w ten sposób przygotowują się do ostatniej fazy sezonu. Tak, jak mielibyśmy ją rozgrywać - opisywała. Łodzianki to mistrzynie Polski, które z pewnością chciałyby mieć możliwość walki o obronę tytułu. 

Podobna sytuacja panuje w drugim łódzkim klubie - Grot Budowlanych. W fazie zasadniczej zespół Błażeja Krzyształowicza zajął dopiero piąte miejsce, choć w zeszłym roku wywalczył wicemistrzostwo kraju. - Wszyscy czekamy na decyzje, ale mamy świadomość, że najprawdopodobniej nie dogramy sezonu - mówił nam w rozmowie Marcin Chudzik. - Szykowaliśmy się na play-offy, bo to co, działo się wcześniej to dla nas duże rozczarowanie. Chcieliśmy to nadrobić w najważniejszej fazie sezonu. Teraz według mnie, jeśli chcemy zakończyć ten sezon, powinniśmy anulować wyniki i nie przyznawać mistrzostwa kraju - stwierdził prezes Grota Budowlanych Łódź. 

Inny smak mistrzostwa

Zwolenniczką innego rozwiązania niż prezes Chudzik jest zawodniczka Grupy Azoty Chemika Police, Martyna Grajber. Jej klub wygrał fazę zasadniczą i w przypadku zakończenie rozgrywek i uznania dotychczasowych wyników, otrzyma złote medale. - Zakończyłyśmy pewien etap sezonu, przegrywając tylko jeden mecz. Tytuł mistrza Polski smakowałby inaczej, ale czuję, że na niego zasłużyłyśmy - przyznawała przyjmująca. - To byłaby nagroda za równy i wysoki poziom gry, jaki prezentowałyśmy i w przypadku innego rozwiązania będzie to dla nas krzywdzące. Dlaczego odbierać nam ten sukces i anulować 26 meczów ciężkiego grania, któremu poświęciłyśmy się w ostatnich miesiącach? Uważam, że utrzymanie stabilnej i jakościowo dobrej gry przez parę miesięcy jest dużo trudniejsze, niż rozegranie na koniec paru dobrych spotkań. Nasza postawa w tym sezonie, jak i pozostałych zespołów z pierwszej czwórki, powinna zostać nagrodzona. Cała ta sytuacja powinna również pokazać wszystkim drużynom, jak ważna jest rywalizacja na przestrzeni całej ligi, od początku do końca - wskazywała zawodniczka. 

Srebrne medale odebrałby Developres SkyRes Rzeszów. "To byłby spory niedosyt" - zaznaczał w wypowiedzi dla portalu nowiny24.pl trener Stephane Antiga. "Chciałbym, żeby można było dokończyć ten sezon ligowy, bo do tej pory był dla nas bardzo dobry. Jeśli gralibyśmy bez kibiców, myślę, że zaakceptowaliby mecze transmitowane w telewizji" - mówił szkoleniowiec. Podobnie jak zawodniczka Chemika Police, nie chciałby jednak porzucenia dotychczasowych wyników. - Anulowanie ligi przyniesie kolejne straty i problemy. O wiele więcej niż w sytuacji, którą mamy w tym momencie - mówiła Grajber. 

Chemikowi zależy też na dokończeniu sezonu europejskich rozgrywek. Drużyna znalazła się w półfinale Pucharu CEV, w którym ma szansę nawet na końcowy triumf. - Ten cel postawiliśmy sobie przed sezonem i za wszelką cenę chcemy dograć do końca Puchar CEV. Jesteśmy na tyle zdeterminowane, że będziemy gotowe przystąpić do meczów nawet bezpośrednio po treningu, który teraz organizujemy w domach, dzięki sztabowi. Europejska Federacja Siatkówki powinna nam dać trochę czasu, ale zagranie tam nie będzie dla nas wielkim problemem, bo sumiennie pracujemy i najważniejsza będzie nasza determinacja - opisywała Grajber. W PlusLidze w podobnej sytuacji do Chemika znajduje się Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Co prawda odpadła już z rozgrywek Ligi Mistrzów, ale była liderem ligowych rozgrywek do momentu ich zawieszenia. To jej przypadłoby mistrzostwo Polski za obecny sezon. W Europie walczy natomiast Jastrzębski Węgiel, który czeka na dalsze działania, jakie w sprawie LM podejmie CEV. 

Sport schodzi na dalszy plan

Kluby należy pochwalić za działania marketingowe. Odwołany Puchar Polski rozegrano na wirtualnej Twitter Arenie, gdzie cztery kluby mierzyły się w grze w "czwórki". Akcję zainicjowała kierowniczka marketingu i rzeczniczka prasowa Trefla Gdańsk, Justyna Gdowska. Po kilkugodzinnych pojedynkach ostatecznie wygrała PGE Skra Bełchatów, którą cały turniej do zwycięstwa prowadził kapitan Mariusz Wlazły. Klub postanowił w ramach akcji "SKRAdniemy nudę" zagrać także w gry internetowe z kibicami. W czwartek fani mieli okazję zmierzyć się m.in. z libero drużyny, Kacprem Piechockim i jego partnerką Anną Korabiec z ŁKS-u Commercecon w kalambury. PLS zaproponował natomiast cykl Retro Liga, w którym pojawiają się zdjęcia i wspomnienia z ciekawych spotkań poprzednich ligowych sezonów. Telewizja Polsat przygotowała także transmisje kultowych siatkarskich spotkań. Inni siatkarze i kluby także integrują się z kibicami regularnie aktualizując media społecznościowe. 

Nieco mniej luźna atmosfera panuje w pionach zarządzających klubami PlusLigi i LSK. Wszyscy podkreślają jednak wagę sytuacji i zachowania środków bezpieczeństwa. - Czekamy na dalsze rozstrzygnięcia i teraz to my zamieniamy się w kibiców. Trzymamy kciuki za nasze władze i służbę zdrowia, które muszą rozegrać chyba najważniejszy mecz za swojego życia - mówił Michał Mieszko Gogol cytowany w komunikacie klubowym PGE Skry. 

- Nasi siatkarze mogą odbywać trening w naszej klubowej siłowni. Przygotowaliśmy im odpowiednie warunki spełniające standardy sanitarne i bezpieczeństwa. W sytuacjach, kiedy umierają ludzie, a skala problemu jest narastająca, sport schodzi jednak na dalszy plan - stwierdził prezes bełchatowian, Konrad Piechocki. 

Zawodnicy zamknięci w domach, kluby zagrożone

Siatkówka to dyscyplina, w której o trening trudno zadbać tylko w domu. Zawodniczki ŁKS-u Commercecon nadal są jednak zmuszone do ćwiczeń bez piłek. - Nie jesteśmy siatkarkami od wczoraj i mamy na taką sytuację ćwiczenia, które zawsze wykonujemy w domach. Nie ma w tym nic nowego, ale skoro tego wymaga sytuacja, to stosujemy się do zaleceń i tak ćwiczymy - mówiła nam libero, Krystyna Strasz. 

Poza utrzymywaniem aktywnego treningu trzeba znaleźć też inne domowe zajęcia, bo wolnego czasu ewidentnie przybyło. - Najbardziej z tego, że jestem w domu cieszy się mój pies - śmiała się Strasz. - Razem z mężem wyprowadzamy go na spacery do lasu, daleko od ludzi, żeby było bezpiecznie. W końcu mogę się nim trochę więcej zająć. A poza tym odkopaliśmy trochę gier, przy których nie było możliwości spędzania czasu do tej pory. Na pewno się nie nudzę - opisywała. 

Sytuacja najbardziej uderza nie tylko w zawodników, a przede wszystkim w kluby. Już teraz wiadomo, że mocno odczują brak ligowych meczów nie tylko na ewentualnej formie sportowej, ale i finansowej. - Sam Puchar Polski, jeśli nie zostałby w ogóle rozegrany, przyniesie około pół miliona złotych straty - mówi Sport.pl rzecznik prasowy PLS, Kamil Składowski.

Kwoty, których kluby w wyniku wstrzymania ligi nie będą już w stanie odzyskać, miały być kluczowe dla dalszego płynnego funkcjonowania zespołów. To może stanowić olbrzymi problem dla przyszłości wielu z nich. Bez oficjalnych decyzji nikt nie podejmie jednak radykalnych działań, zwłaszcza tych dotyczących siatkarek i siatkarzy. Na razie pozostają zamknięci w domach, trenują w siłowniach i są czujni, by reagować na kolejne decyzje. Chcieliby po prostu wrócić do normalnego uprawiania ich ukochanego sportu. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.