Kajetan Kajetanowicz w kwarantannie po powrocie z Meksyku. "Sytuacja pogarszała się z każdą godziną"

- Jestem teraz na kwarantannie, tak jak cały mój zespół. Ale to nie znaczy, że jesteśmy na wakacjach. Próbujemy przygotować się na nową przyszłość. Świat będzie inny, ale nie ma co panikować. Trzeba będzie się do niego przystosować - mówi Kajetan Kajetanowicz, trzykrotny rajdowy mistrz Europy.

Michał Gąsiorowski: Organizatorzy na całym świecie odwoływali imprezę za imprezą. Jak wyglądała sytuacja w Rajdzie Meksyku?

Kajetan Kajetanowicz: Kiedy wyjeżdżaliśmy tam dwa tygodnie temu, świat wyglądał inaczej. Wszystko zmieniało się z dnia na dzień. Zrobiliśmy naradę i wprowadziliśmy nowe zasady: ograniczyliśmy kontakty zewnętrzne, wywieszaliśmy w pokojach kartki, żeby w nich nie sprzątano, miałem też na stałe swój długopis, żeby nie pożyczać cudzych do podpisywania. Po turystach widać było większe napięcie niż zazwyczaj, ale trzeba pamiętać o tym, że z uwagi na małą liczbę zachorowań w Meksyku do epidemii podchodzono spokojnie. Swoje robiły też 30-stopniowe upały i świadomość, że wirus ginie powyżej 26 stopni. Takie przynajmniej mieliśmy informacje

Zobacz wideo Koronawirus zatrzymał świat sportu. Jakie wydarzenia odwołano?

Czy świadomość epidemii przeszkadzała w jeździe?

Mam taką zasadę, że nie skupiam się na rzeczach, na które nie mam wpływu. Już w trakcie wyjazdu omówiłem wszelkie środki ostrożności z partnerką i z rodzicami, więc byłem o to spokojniejszy. Na miejscu koncentrowałem się już tylko na jeździe. Niestety mieliśmy kłopoty z samochodem i przydarzyła nam się kara czasowa. Bardzo rzadko mówię takie rzeczy, ale tym razem powiem śmiało, że mogliśmy spokojnie wygrać ten rajd w klasie WRC3. Skrócenie imprezy o jeden dzień nie wpłynęło na punkty, bo 75 procent rozegranych oesów gwarantuje pełną pulę punktową. Szkoda nam tej odwołanej niedzieli, ale teraz są ważniejsze rzeczy.

Wasza podróż z Meksyku nie była łatwa, jak sobie poradziliście?

Z Leon polecieliśmy do Mexico City, stamtąd do Monachium, a później mieliśmy lecieć do Austrii, bo tam czekał nasz samochód, ale musieliśmy zmienić plany. Wynajęliśmy dwa busy i wróciliśmy prosto z Niemiec. Jeszcze w Meksyku zaczepiło nas kilkoro Polaków z pytaniem, jak wracamy. Okazało się, że mamy na tyle dużo miejsca, by zabrać ich ze sobą. Na granicy było ciężko, bo 6 kilometrów pokonywaliśmy wiele godzin. Byliśmy zabezpieczeni, ponieważ odpowiednie zakupy zrobiliśmy na stacji w Niemczech. Ale sytuacja pogarszała się z każdą godziną. Wiele osób zaskoczyły aż takie korki przed granicą. Nie mieli ani jedzenia, ani picia. W takich sytuacjach ludzie muszą się jednoczyć i tak było na granicy. Nagle pojawili się okoliczni mieszkańcy, którzy dostarczyli potrzebującym odpowiednie produkty. Musimy traktować się jak przyjaciele, a nie jak trędowaci.

Jak wygląda kwarantanna w twoim przypadku, roznosi Cię już energia, czy jeszcze sobie radzisz?

Cała podróż potwornie wszystkich wymęczyła, więc na razie dochodzimy do siebie. Czuję się odpowiedzialny za cały zespół i choć to był trudny egzamin, myślę, że zdaliśmy go wzorowo. Czas kwarantanny zamierzamy poświęcić na pracę. Analizujemy to, co działo się w Meksyku. Mam też poczucie, że ostatnio strasznie goniłem i nie miałem czasu na pracę przy komputerze i jeszcze lepsze przygotowanie do rajdów. Chciałbym na nieznanych rajdach czuć się tak, jakbym już je przejechał i znał na wylot i na tym się skupię. Mieszkanie nie ogranicza też treningów fizycznych, więc na pewno będę dużo ćwiczył. Wierzcie mi, że w domu da się zrobić prawie wszystko to, co na siłowni. Wystarczy trochę pomysłowości i kilka gadżetów, jak gumy oporowe. Poza tym, kiedy mam więcej czasu często przychodzą mi do głowy ciekawe pomysły, które możemy potem wykorzystać. Ja w tym sezonie chcę jeździć szybciej niż wcześniej i to jest mój cel. Oczywiście, kiedy już zapali się zielone światło do jazdy. Do tego czasu chcę być maksymalnie przygotowany. 

Z tego co pamiętam, niedługo czekają Cię też wyzwania innej natury.

Za kilka tygodni spodziewam się narodzin dziecka. Może to nie jest najlepszy okres, ale jak mówiłem, nie przejmuję się rzeczami, na które nie mam wpływu. Przygotowaliśmy kilka scenariuszy, mamy przyjaciół, którzy nam pomagają, więc jestem pewien, że wszystko pójdzie dobrze. 

Ostatnio, z braku innej rywalizacji,  kilku kierowców Formuły 1, jak Max Verstappen czy Lando Norris, zaczęło się ścigać w simracingu. Może też powinieneś o tym pomyśleć?

Niczego nie wykluczam. Muszę sprowadzić tu swój symulator i na pewno na nim poćwiczę. Zrobię wszystko, by stać się szybszym.

Jak widzisz dalszą część sezonu? Biorąc pod uwagę niesamowicie skomplikowaną logistykę rajdów, trudno uwierzyć, żebyście niedługo wrócili na trasy.

Tego nikt nie wie, więc nie ma sensu wróżyć z fusów. Chciałbym natomiast zaapelować do wszystkich, żebyśmy potrafili się zjednoczyć i szukali pozytywnych stron. Czas jest bardzo trudny. Ale ja od lat pracuję w zespole i mogę to przełożyć na normalne życie. Wiem, ile jestem w stanie zrobić sam, a ile z zespołem. To jest analogia do całej sytuacji. Nie panikujmy, jeśli chodzi o przyszłość. Świat będzie inny, ale inny będzie dla wszystkich. Podchodźmy do tego z cierpliwością. I przygotujmy się na zmiany. Wtedy będziemy mniej zaskoczeni.  

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.