Turnieje tenisowe są obecnie zawieszone do 20 kwietnia i decyzja organizatorów Roland Garros wskazuje, że trudno będzie wrócić do grania po tej dacie. Paryska lewa Wielkiego Szlema miała się zacząć 18 maja, ale sytuacja epidemiczna we Francji jest na tyle zła, że z decyzją nie można było zwlekać. – Była trudna i odważna w tej bezprecedensowej sytuacji. Wiele się zmieniło od ostatniego weekendu – napisała w komunikacie francuska federacja tenisowa, organizator turnieju.
Roland Garros 2020 będzie pierwszym z dachem nad kortem Philippe-Chatrier, co ułatwiło decyzję o przeniesieniu turnieju na jesień. Turniej ma potrwać od 20 września do 4 października. Czyli zacznie się tydzień po zakończeniu US Open. A to być może nie koniec trudnych decyzji dotyczących Wielkiego Szlema.
Trudno spodziewać się, że uda się przygotować i rozegrać Wimbledon w terminie (29 czerwca-12 lipca), skoro premier Boris Johnson ostrzegał, że największa fala zakażeń koronawirusem może nadejść w Wielkiej Brytanii w maju i czerwcu. Każda taka decyzja oznacza też coraz mniejsze szanse na rozegranie przeniesionego wstępnie na inny, nieustalony jeszcze termin wielkiego turnieju w Indian Wells. Drugi wielki marcowy turniej, Miami Open, został odwołany bez próby znalezienia nowego miejsca w kalendarzu.