Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Piotr Żyła i inni skoczkowie polskiej kadry w piątek wrócili do kraju z norweskiego Trondheim, gdzie z powodu epidemii koronawirusa przedwcześnie zakończono turniej Raw Air. - Pan prezydent wysyła po nas samolot - poinformował Adam Małysz, dyrektor ds. skoków i kombinacji norweskiej w Polskim Związku Narciarskim, który jest teraz szeroko cytowany w norweskich mediach.
Tak samo jak komentowane są działania polskich władz. Dziennikarze telewizji publicznej NRK ze zdumieniem przyznają, że to dzięki pomocy prezydenta Andrzeja Dudy zwycięzca turnieju Kamil Stoch, jego koledzy z drużyny, a także Adam Małysz w wielkim stylu odlecieli z Trondheim do Krakowa na pokładzie rządowego samolotu.
Ale... nie do końca mogli w to uwierzyć. W piątek rano ekipa NRK pojechała za polskimi skoczkami z hotelu w Trondheim na lokalne lotnisko Vaernes. - Faktycznie. Przyleciał po nich polski samolot rządowy - brzmiał komentarz w przedpołudniowych wiadomościach telewizyjnych, cytowany przez PAP.
- Co byś powiedział prezydentowi? - zaczepiają Małysza norwescy dziennikarze. - Dziękuję bardzo - odpowiada dyrektor PZN, którego telewizja NRK podpisuje "były mistrz świata". - Martwiłem się jak wszyscy. Dlatego cieszę się, że wracamy do domu - przyznaje Stoch, który zostaje złapany na lotnisku, kiedy wysiada z autobusu. - Myślimy o tym, co się dzieje. Bo nie wiemy, czy nie jesteśmy chorzy. Boimy się kontaktów z ludźmi, by przypadkiem ich nie zarazić. Staramy się trzymać z dala od choroby, ale to wcale nie jest takie proste - dodaje Kubacki.
Norweskie media zwracają także uwagę, że ich kraj jest jednym z nielicznych na świecie, który nie posiada rządowych samolotów. Król i premier latają samolotami rejsowymi. Że tylko w wyjątkowych okolicznościach wynajmowane lub czarterowane są dla nich samoloty od prywatnych firm. - Wiele ekip miało problemy z wyjazdem z Norwegii, lecz po Małysza i jego skoczków przyleciał samolot samego prezydenta. To naprawdę duża rzecz - kończy NRK.