W środę po południu czasu australijskiego w padoku pojawiły się informacje, że trzy osoby zostały odizolowane z powodu podejrzenia zakażenia koronawirusem. Dotyczyło to dwóch pracowników Haasa i jednego z McLarena. W godzinach wieczornych kwarantannie poddano kolejnych kilka osób, a wszyscy zostali poddani testom.
W czwartek McLaren poinformował, że u jego pracownika potwierdzono zakażenie koronawirusem, a zespół natychmiast podjął decyzję o wycofaniu się z GP Australii, pierwszego wyścigu nowego sezonu Formuły 1, który miał rozpocząć się w piątek od sesji treningowych. Jednocześnie potwierdzono, że czterech pracowników Haasa uzyskało negatywny wynik testów.
- Zespół był przygotowany na taką ewentualność, i zapewni teraz pełne wsparcie dla pracownika, który jest poddany kwarantannie. Zespół wesprze też lokalne władze, aby pomóc im w ich analizach - poinformował McLaren w oświadczeniu.
W związku z potwierdzeniem zakażenia koronawirusem u jednej osób, obecnych w padoku podczas tego weekendu, szanse na przeprowadzenie GP Australii znacznie zmalały. Już podczas czwartkowych rozmów z mediami m.in. Lewis Hamilton i Kimi Raikkonen podkreślali, że gdyby to od nich zależało, nie wystartowaliby w wyścigu. Wiele wskazuje na to, że decyzja McLarena spowoduje reakcję lawinową, gdyż kolejne zespoły zaczynają myśleć o rezygnacji ze startu.