W czwartek miały zostać podjęte kluczowe decyzje dotyczące sezonu 2019/2020. Reprezentacje opowiadały się za zakończeniem rywalizacji ze względu na strach przed zarażeniem. Ale FIS zdecydował, że ostateczny głos będą miały... władze lokalne. Zarówno w Norwegii, jak i Słowenii. To zachowawcze działanie związane z ewentualnymi stratami płynącymi z kontraktów sponsorskich. Federacja umyła więc ręce i nie wzięła odpowiedzialności za zdrowie lub nawet życie kilkuset osób.
Dodatkowo przesunięto decyzję dt. mistrzostw świata w Planicy. Tutaj również FIS liczy na to, że Słoweńcy odwołają mistrzostwa świata, podobnie jak w czwartek zrobili to z Pucharem Świata w narciarstwie alpejskim.
Warto jednak zaznaczyć, że norweski Instytut Zdrowia może wydać decyzję o przerwaniu Raw Air właściwie w każdej chwili.
Sytuacja związana z koronawirusem robi się w Europie dramatyczna. Norwegia jest krajem, w którym wirus rozprzestrzenia się w piekielnie szybkim tempie. Tylko w ostatnich 24 godzinach zdiagnozowano 229 nowych zakażeń. Oznacza to, że kraj jest w pierwszej trójce, jeśli chodzi o zachorowania na mieszkańca. Gorzej sytuacja wygląda tylko we Włoszech i Korei Południowej. W sumie w Norwegii odnotowano 629 przypadków, w tym 12 w samym Trondheim (stan na 12.03).