Wideo: Kubica rozbija się podczas GP Kanady
Po wypadku Polak przetransportowany został do szpitala w Montrealu, gdzie przeszedł kompleksowe badania. Z pierwszych doniesień wynikało, że Polak złamał nogę. Jednak kilka godzin później szef BMW Sauber, Mario Theissen zdementował te pogłoski i ogłosił, że Polakowi nic nie jest. - Kamień spadł mi z serca - powiedział Theissen. - Nic mu się nie stało. W poniedziałek o 9.00 opuści szpital. Być może wystartuje już za tydzień w Indianapolis.
Przedstawiciele szpitala ujawnili, że Kubica doznał wstrząśnienia mózgu i skręcił kostkę. W poniedziałek ma przejść dodatkowe badania. - Moglibyśmy wypisać go jutro, ale chcemy się upewnić, że wszystko jest w porządku - powiedział przedstawiciel szpitala Sacre-Coeur w Montrealu.
Przed kolejnym wyścigiem o Grand Prix USA Polak ma przejść kolejne badania. Jest szansa, że wystartuje już w niedzielnym wyścigu na torze Indianapolis. Jeśli nie będzie jeszcze zdolny do startu zastąpi go jeden z kierowców testowych niemieckiego teamu - Sebastian Vettel albo Timo Glock.
To naprawdę wielkie szczęście, bo wypadek Kubicy wyglądał makabrycznie. Po wyjściu z zakrętu nr 9 jadący w połowie drugiej dziesiątki Kubica walczył o miejsce z Jarno Trullim. Polak atakował po zewnętrznej - jego bolid zetknął się z jadącą obok Toyotą, został minimalnie zepchnięty na tarkę, która oddziela asfalt od pobocza.
Kubica nie wrócił jednak na tor, bo przód bolidu nieco się uniósł i samochód nie reagował na próby skręcania. Polak wypadł z toru w miejscu, gdzie kierowcy jadą często z prędkością 300 km/h! Już na trawie przednie koła uniosły się do góry, więc Kubica nie miał żadnego pola manewru. Uderzył w twardy, betonowy mur i odbił się od niego z impetem. Bolid był już wówczas roztrzaskany. Kubica koziołkował w rozbitym, podłużnym kokpicie.
"Z samochodu Kubicy niewiele zostało" - podano w relacji na żywo na formula1.com. Szczątki bolidu zasypały tor, trzy koła potoczyły się każde w swoją stronę, a resztki samochodu z Polakiem w środku zatrzymały się na przeciwległej ścianie kilkadziesiąt metrów dalej.
Ale to nie koniec dramatu. Tkwiący w kokpicie Kubica nie ruszał się, choć wydawało się, że tuż po zatrzymaniu się przy ścianie Polak rozprostował palce ręki. Ale w ciągu kilkunastu sekund zanim na miejscu wypadku pojawiły się służby medyczne Kubica nie poruszył głową, ani ręką.
Inżynierowie BMW Sauber łapali się za głowy, na twarzach pojawił się strach. Po kilkunastu minutach nadeszły jednak dobre wieści - Kubica jest przytomny, rozmawia z lekarzami.
Potem został przewieziony do centrum medycznego przy torze, a stamtąd helikopterem do szpitala w Montrealu. Jednak szybko okazało się, że jego stan jest bardzo dobry jak na tak makabrycznie wyglądający wypadek. Polak pozostawał przytomny. W centrum medycznym rozmawiał ze swoim menedżerem Daniele Morellim, który poinformował, że Kubica mógł poruszać rękoma i nogami mimo bólu, który w nich odczuwał.
- Rozmawiałem z nim. Odniosłem wrażenie, że jest w dobrej formie. Dawał lekarzom wskazówki odnośnie swojego stanu - powiedział Morelli telewizji ITV. - Rozmawiał ze mną niemal normalnie.
- Wyglądało to fatalnie. Zdarzenia potwierdziło jednak wysoki poziom bezpieczeństwa w Formule 1 - komentuje Tomasz Szmadra, dziennikarz od wielu lat piszący o Formule 1. - Bolid rozpadł się na kawałki. Ale kokpit chroniący polskiego kierowca pozostał cały. Kubica to bardzo dynamiczny kierowca, nie miał jednak do tej pory tak poważnego wypadku na koncie. Najgroźniejsze co mu się przydarzyło to kilka lat temu złamana w wypadku ręka. Do zdarzenia doszło w ruchu ulicznym a Kubica siedział na fotelu pasażera. Czy ten wypadek powstrzyma karierę Polaka? Nie sądzę. Jeśli tylko jest cały - wkrótce wróci na tor. To profesjonalista, który w swoja pracę ma wliczone ryzyko
Dotychczas największą kraksę Polak przeżył jako pasażer - cztery lata temu, w przededniu debiutu w Formule 3, Kubica doznał poważnego złamania ręki. Ale waleczny krakowianin nie chciał, aby ominął go wymarzony wówczas start w Formule 3. Wziął udział w wyścigu mając w ramieniu śruby trzymające zrastającą się kość. Wielkim wyzwaniem była dla niego sama zmiana biegów, ale Kubica wyścig na torze w Norymberdze wygrał! Całe zdarzenie wspomina jako jeden z najważniejszych momentów w swojej karierze.
- Na szczęście bolid Roberta nie zaliczył żadnego zderzenia czołowego - mówi Maurycy Kochański, mistrz Polski w Formule 2000. - Kompozytowy dziób zachował się tak jak powinien, siły się rozłożyły. 10 lat temu taki wypadek zakończył by się tragicznie.