Olimpiady Specjalne w Polsce mają 20 lat

?Pragnę zwyciężyć, a jeśli nie będę mógł zwyciężyć, niech będę dzielny w swym wysiłku" - przysięga Olimpiad Specjalnych powtarzana jest przez polskich sportowców już od 20 lat. Tyle minęło od czasu, gdy idea igrzysk dla ludzi z upośledzeniem umysłowym przebiła się przez mur berliński

Dziś w Centrum Olimpijskim w Warszawie prezydent Aleksander Kwaśniewski i jego żona Jolanta będą gośćmi obchodów XX-lecia Olimpiad Specjalnych. Program Special Olympics Polska jest jednym z najlepszych na świecie, ma I stopień akredytacji, a Polak Mariusz Damentko jest dyrektorem sportowym w Europie.

Idea igrzysk dla ludzi upośledzonych umysłowo powstała w USA w 1968 roku. Senator Joseph P. Kennedy założył Fundację na rzecz Profilaktyki Niedorozwojów, Badania ich Przyczyn i Polepszenia Kontaktów z Niedorozwiniętymi. Jego córka Eunice Kennedy-Shriver wymyśliła, by dla rehabilitacji upośledzonych umysłowo posłużyć się sportem. Na pierwszych igrzyskach w Chicago wystartowało tysiąc sportowców z ilorazem inteligencji nieprzekraczającym 76 pkt. Z USA idea poszła w świat. W 1983 r. Eunice wysłała do Polski zaproszenie dla sportowców na VI Światowe Igrzyska Specjalne w Baton Rouge w Luizjanie. - Pewnego dnia na AWF w Warszawie, gdzie pracowałem, przyszedł Jerzy Tyczyński - szef komitetu pomocy ludziom z upośledzeniem umysłowym przy Towarzystwie Przyjaciół Dziecka. Szukał specjalisty od sportu upośledzonych i trafił do mnie do akademika. TPD dostało zaproszenie dla kilku zawodników na światowe igrzyska i trzeba było ich przygotować - wspomina Mariusz Damentko, który na warszawskiej AWF zaczął robić specjalizację z wychowania fizycznego w szkołach i zakładach specjalnych.

To był impuls

Do Baton Rouge udało się wysłać czterech upośledzonych sportowców z Polski. Na ceremonii otwarcia na Tiger Stadium było 60 tys. osób. Zawody otwierał senator Edward Kennedy, brat Eunice. Polakami opiekował się Arnold Schwarzenegger. W imprezie wystartowało 4300 zawodników z 51 państw.

To był impuls. W lutym 1985 r. powstał komitet Special Olympics w Polsce. Jego szefem został Tyczyński, ojciec upośledzonego dziecka (do dziś jest prezesem honorowym SO). Dwa lata później Tyczyński i Damentko zorganizowali pierwsze polskie igrzyska dla ludzi upośledzonych umysłowo. - Chcieliśmy to zrobić dobrze, z rozmachem, żeby pokazać problem. I żeby to nie była ostatnia, lecz pierwsza taka impreza. Dlatego przygotowywaliśmy ją prawie dwa lata. Bardzo pomogła nam AWF w Warszawie, która bezpłatnie dała obiekty. Uzbierała się spora grupa wolontariuszy, w większości moi studenci. Pieniądze dało TPD, sponsorów właściwie nie było. W TPD mieliśmy wtedy pół biurka i dostęp do teleksu - wspomina Damentko.

W zawodach na AWF wystartowało 260 sportowców w pływaniu i lekkoatletyce. Znicz zapalała Irena Szewińska. Ówczesne władze odmówiły wizy senatorowi Kennedy'emu. Ale wizyty w Polsce doczekała Eunice Kennedy-Shriver. Przyjechała do Warszawy na drugie ogólnopolskie igrzyska. Udekorowano ją Orderem Uśmiechu.

Tylko w Polsce

- Dyrektor SO w Europie był tak zachwycony, że zaproponował nam pójście dalej, czyli rozpropagowanie SO w Europie Wschodniej. To mogło się zdarzyć tylko w Polsce mającej największe tradycje w pedagogice specjalnej. Na tle innych krajów Wschodu nasze szkoły specjalne były dobre, dzieciaki miały tam regularne zajęcia ruchowe. Tak więc w Europie Wschodniej wszystko zaczęło się od nas - mówi Damentko, który w tamtym czasie postanowił związać się ze Special Olympics na zawsze.

- W 1986 r. pojechałem do Belgii na zaproszenie szefa Specjal Olympics Europe - opowiada. - W tamtym czasie interesowałem się sportem profesjonalnym, ale gdy zobaczyłem radość sportowców upośledzonych, 100 razy bardziej autentyczną, szczęście nawet tych, którzy byli ostatni, pomyślałem sobie, że czegoś takiego nie spotkam nigdzie indziej. Tu nie ma udawania, oszustwa. Po powrocie wiedziałem już, że to coś dla mnie. Olimpiady mają to do siebie, że gdy się w nie wchodzi, to na całe życie. Przykładem są ludzie, którzy trafili tu przypadkiem i zostali na dobre. A przecież wielu naszych trenerów mogłoby zarabiać lepiej gdzie indziej, w sporcie profesjonalnym. Ale zostali z nami.

W 1991 roku powstało Stowarzyszenie Olimpiady Specjalne Polska. - Współpraca z ludźmi w całym kraju była nadzwyczajna. Sam czasem się dziwiłem, co każe komuś z Tomaszowa Lubelskiego tłuc się całą noc do Warszawy, by trzy godziny pogadać z innymi ludźmi z Olimpiad i kolejną noc wracać. To, co się działo, przerosło moje marzenia - opowiada Damentko.

W 1989 r. odbyły się II Ogólnopolskie Igrzyska Specjalne. - Wtedy pomagało nam już Ministerstwo Zdrowia, Edukacji i TKKF. Przy okazji zorganizowaliśmy szkolenie dla dyrektorów OS w Europie Wschodniej i Centralnej. Pamiętam, że byli ludzie nawet z NRD. W 1990 r. zostałem konsultantem SO ds. krajów Europy Wschodniej. Waszyngton zwracał mi za podróż do krajów, gdzie robiłem szkolenia lub pomagałem organizować zawody. Trzy lata później zacząłem stałą pracę jako dyrektor SO w Europie Centralnej, a potem też w byłych krajach ZSRR. W 2000 r. zostałem dyrektorem sportowym na całą Europę - wspomina Damentko.

Efekt kuli śnieżnej

- Kiedyś, gdy byłem w Waszyngtonie, zapytano mnie, skąd wzięła się polska recepta na sukces SO. Dlaczego mamy pod względem jakości drugi program w Europie? Dlaczego Węgry, Czechy, Rosja są daleko za nami? Powiedziałem, że sukces zawdzięczamy ścisłej współpracy z AWF w całej Polsce. Wszędzie tam byli ludzie zainteresowani, zarażali tym studentów. Powstał efekt kuli śnieżnej, która wciąż bardzo szybko się toczy. Dziś mamy wybitnych specjalistów: jazda konna, tenis stołowy, lekkoatletyka, jazda na wrotkach, łyżwiarstwo szybkie, kajaki - od naszych trenerów uczą się dziś nawet Amerykanie.

Polska miała dużą szansę, by po Nagano (2004) zorganizować w Zakopanem kolejne Światowe Zimowe Igrzyska Specjalne. Wygrali Bośniacy, ale Amerykanie odebrali im ostatnio prawo organizowania igrzysk. - Polskę stać na organizację igrzysk. Byłoby to naprawdę coś wielkiego. Taka impreza wymaga gwarancji rządowych, a jak wiadomo, u nas rząd dopiero się tworzy. Centrala Special Olympics w Waszyngtonie, która bardzo chce, by to Polska organizowała igrzyska, dała nam dwa miesiące na odpowiedź - kończy Damentko.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.