Ekstraklasa. Lech - Legia. Walka o pole position

Po doskonałej passie na początku rundy wiosennej Lech złapał zadyszkę i musiał zadowolić się dwoma bezbramkowymi remisami. Legia z kolei po słabym starcie rozkręca się z meczu na mecz. Kto będzie górą w starciu drugiej i trzeciej drużyny tabeli Ekstraklasy? Początek meczu o 18.00, relacja na żywo w Sport.pl - to jest twój live!

Mistrzowie reakcji

Lech do perfekcji opanował taktykę polegającą na reagowaniu na poczynania przeciwnika. Doskonała seria na początku rundy wiązała się ze stosunkowo głębokimi próbami odbioru, szybkim wyprowadzaniem kontr i błyskawiczną próbą odbioru po stracie. Jedynym spotkaniem, które Lech wygrał podczas swojej passy, mając wyraźnie wyższe od rywala posiadanie piłki, było starcie z unikającą przejęcia inicjatywy Niecieczą. Wtedy jednakże zespół z Poznania potrzebował do tego wyjść na prowadzenie po rzucie karnym, a dobijające gości bramki zdobył w samej końcówce. Przy podobnym scenariuszu w starciu u siebie z Łęczną, rywalom udało się zachować czyste konto. Równie ostrożne podejście krakowskiej Wisły zapewniło jej remis. Najbardziej miarodajny przed starciem z Legią jest jednak mecz poznaniaków z Lechią. Tam zagrali wręcz asekurancko, cierpliwie czekając na swoje szanse. Tradycyjnie starali się mieć niskie posiadanie piłki (46%) i natychmiast po jej odzyskaniu próbowali wyprowadzać szybkie akcje, nawet za cenę celności podań, która w tym starciu była w ich wykonaniu zatrważająco niska (71%). Skoro przyniosło to jednak efekt w meczu z silnym rywalem, czemu miałoby nie zostać sprawdzone też na Legii?

Po pierwsze ostrożność

Warszawianie jednak także zaczynają się jawić jako drużyna grająca asekurancko. Po radosnym futbolu z końcówki poprzedniej rundy nie ma nawet śladu. O ile w spotkaniach ze słabszymi drużynami Legia nadal musi dominować, tak ze wspomnianą Lechią przyjęli nastawienie zbliżone do Lecha. Wprzypadku poznaniaków było to jednak świadome posunięcie, warszawianie zaś mocno przekroczyli granicę własnego bezpieczeństwa, pozwalając rywalom na zbyt wiele, mając samemu problemy ze stwarzaniem sytuacji. Procent celnych podań był zbliżony do tego, który osiągnął Lech (73%), jednakże dla Legii to nie norma, ale zdecydowanie najgorszy wynik. Stosowane przy tym przez Magierę ostrożne nastawienie powoduje bardzo duże problemy ze stwarzaniem sytuacji. Z Ajaksem nie udało się strzelić bramki przez 180 minut. Asekurancka gra z Wisłą przełożyła się tylko na jednego gola, a w starciu z Lechią mężem opatrznościowym okazał się Kucharczyk, wykorzystujący błędy rywali. Skoro jednak dwa ostatnie z wspomnianych meczów przyniosły komplet punktów, dlaczego Jacek Magiera miałby to zmieniać na mecz z Lechem?

Światełka w tunelu

Takie podejście obu drużyn musiałoby oznaczać, że czeka nas niezbyt ciekawy mecz z małą liczbą sytuacji, kiedy większa liczba graczy będzie zaangażowana w ofensywę. Spodziewać się należy raczej szybkiego przenoszenia piłki z obrony do ataku i szukania ryzykownych rozwiązań przy rozegraniu wyżej, ze świadomością, że na wypadek straty i tak za plecami czeka gęsta defensywa. Nadal jednak tego typu gra może przynieść sporo ciekawych momentów. Pressing Lecha po stracie piłki to jakość sama w sobie i największe ich źródło zagrożenia. Spora ruchliwość zawodników ofensywnych może też pomóc w dostarczaniu piłek pomiędzy blisko siebie ustawionymi obrońcami rywali. Legia pod tym kątem aż tak poukładana taktycznie w ofensywie nie jest. Nadal ma jednak błyskotliwych Radovicia i Odjidję-Ofoe, zdolnych do stworzenia przewagi indywidualnie i wypracowania sytuacji strzeleckiej. W ataku z kolei dochodzi czyhający na każdy błąd Kucharczyk.

Jeszcze nie finał

Przy tradycyjnym systemie rozgrywek, to spotkanie miałoby kolosalne znaczenie dla końcowego kształtu tabeli. Perspektywa rundy finałowej sprawia, że maksymalna różnica jaką jeden z zespołów może sobie wypracować nad drugim to trzy punkty. W tej sytuacji równie istotny może być prawo rozgrywania decydującego meczu na własnym stadionie. Choć to mecz, w którym obie drużyny mogą być niezbyt chętne, żeby bardziej zaryzykować, dla bezstronnego obserwatora liczącego na dobre widowisko pocieszać może to, że żadna ze stron nie będzie usatysfakcjonowana remisem. Dla Jagiellonii i Lechii to bowiem wymarzony wynik.

Zobacz wideo
Copyright © Agora SA