Suche liczby mówią: skuteczność w ataku na korzyść Cerradu Czarnych 46% do 43 %. Radomianie mieli lepsze przyjęcie zagrywki tzw. pozytywne (57% do 46%) oraz tzw. perfekcyjne (33% do 26%). Drużyna trenera Prygla zaserwowała więcej asów z pola zagrywki 7:6, popełniła mniej błędów w odbiorze (7:6 "dla" bielszczan). Punktowy blok był bliski remisu, bo BBTS na dystansie czterech setów blokował radomian dwunastokrotnie, zaś Cerrad Czarni odpowiedzieli dziesięcioma "czapami". Mało tego gospodarze mieli w swoich szeregach najlepiej punktującego siatkarza rywalizacji. Mowa o Bartłomieju Bołądziu, który zdobył dla radomian 28 punktów. Z drugiej jednak strony to właśnie atakującego Cerradu Czarnych rywale zatrzymali w ostatniej akcji meczu.
Odpowiedzi dlaczego zatem gospodarze przegrali to spotkanie należy szukać w błędach w polu serwisowym, obronach w polu i kontrach. Przede wszystkim miejscowi zepsuli aż 20 zagrywek, przy 10 pomyłkach w tym elemencie górali z Podbeskidzia. Przyjezdni zdobyli więcej punktów po kontrach, ale tu różnica nie była aż tak znacząca (32 do 28). I jeszcze jedna ważna kwestia. Kluczowe akcje, tzw. sytuacyjne, skutkujące w następstwie budowaniem przewagi w poszczególnych partiach w większości padały łupem BBTS -u. To drużyna spod Dębowca blokowała, kontratakowała, serwowała asy przy stycznych rezultatach. Radomianie odpowiadali tym samym, ale w momentach kiedy losy odsłon nr 1,2 i 4 były praktycznie przesądzone. Generalnie spotkanie trwało godzinę i 54 minuty. Jak przyznał po meczu trener Prygiel, przeciwnicy wygrali zasłużenie.