Warta Poznań - Siarka Tarnobrzeg 1:3. Trenerzy zgodni: wygrał lepszy zespół. Poważne kontuzje dwóch piłkarzy?

- Rzadko to mówię, ale obiektywnie wygrała lepsza drużyna - mówi Włodzimierz Gąsior, trener Siarki Tarnobrzeg, która pokonała 3:1 Wartę Poznań w dwunastej kolejce II ligi. - Na razie pozostaje nam walka o utrzymanie się - przyznaje trener "Zielonych" Tomasz Bekas

Warta Poznań zagrała w tym sezonie po raz siódmy na swoim terenie i poniosła trzecią porażkę. Wygrała tu tylko jedno spotkania. Zajmuje teraz miejsce tuż nad strefą spadkową z dwunastoma punktami. Siarka ma siedem punktów więcej i jest na trzecim miejscu w tabeli.

Włodzimierz Gąsior, trener Siarki Tarnobrzeg: - Jechaliśmy do Poznania z nastawieniem, że będzie to trudny mecz ma trudnym terenie, ponieważ oglądałem ostatnie mecze Warty i uważam, że jest to wartościowa drużyna. Ostatnio wygrała 2:1 w Rybniku, więc z pewnymi obawami wyszliśmy na boisko. Tak się jednak w jakiś sposób ułożyło, że dość szybko zdobyliśmy pierwszą bramkę i ona ustawiła dalsze wypadki na boisku. Jeszcze przed przerwą padła druga bramka i mogę powiedzieć, że nie spodziewałem się, że mecz będzie dla nas aż tak łatwy. Po zmianie stron szybko strzeliliśmy trzeciego gola, a potem mogliśmy jeszcze pomyśleć o powiększeniu naszego prowadzenia.

- Niestety, potem daliśmy sobie strzelić gola i pojawiło się trochę nerwowości. Na nasze szczęście Warta nie wykorzystała już kolejnych szans, a potem my opanowaliśmy sytuację w końcówce. Rzadko to mówię, ale obiektywnie wygrała lepsza drużyna. Gospodarzom życzę, żeby utrzymali się w lidze, bo chyba taki mają cel w tym sezonie.

Tomasz Bekas, trener Warty Poznań: - Trudno nie zgodzić się z opinią trenera na temat tego, że Siarka była zdecydowanie lepszym zespołem, potrafiła stworzyć sobie więcej klarownych okazji do zdobycia bramki. Nie ukrywam jednak, że bramka na 0:2 w 44. minucie i gol tuż po przerwie na 0:3 to duża zasługa moich zawodników. Pierwsze z tych trafień było po akcji, na którą uczulałem swój zespół, bo wiedzieliśmy, że Siarka niemal do perfekcji opanowała przejście z fazy obrony do fazy ataku.

- Po przerwie na nasze nieszczęście obrońca popełnił prosty błąd, bo podał piłkę przeciwnikowi, który uderzył nie do obrony w tzw. długi róg. Bramkarz był bez szans. W tym momencie mecz się dla nas skończył. Nie mogę odmówić moim zawodnikom ambicji i zaangażowania, bo dążyli do kontaktowej bramki, po której moglibyśmy myśleć o kolejnej i o tym, by jakimś cudem zremisować. Szkoda, że nasze wyniki ostatnio są jak sinusoida - na przemian zwycięstwo i porażka. Musimy jakoś wyjść z kryzysu, chcielibyśmy zapunktować dwa razy z rzędu i spoglądać w tabeli na rywali z innej perspektywy. Na razie pozostała nam walka o utrzymanie się w lidze. Trzeba teraz jak najszybciej podnieść zespół pod względem mentalnym.

Jeszcze w pierwszej połowie dwóch zawodników zostało zniesionych z boiska na noszach. Najpierw, w 27. minucie był to Filip Brzostowski z ekipy gospodarzy. - To uraz stawu kolanowego. W poniedziałek lub wtorek przejdzie dokładne badania i wtedy będziemy wiedzieli, jak długa przerwa czeka Filipa. Jeżeli faktycznie ucierpiały więzadła w kolanie, to zawodnik na dłuższy czas wypadnie mi jeden z podstawowych graczy, w dodatku młodzieżowiec - mówi Tomasz Bekas.

Zaledwie cztery minuty później noszowi na stadionie Warty znów mieli zajęcie. Tym razem musieli znieść z murawy kapitana gości, Konrada Stępnia. - To może być poważna kontuzja kolana, nie wiem jeszcze czy z więzadłami, czy z przyczepami mięśnia czworogłowego. Mądrzejsi będziemy po wizycie w szpitalu, już po powrocie do Tarnobrzega. Ten uraz nie wynikał z ostrej gry, ale mój piłkarz nabawił się problemów przez własną głupotę, niepotrzebnie narażał swoje zdrowie w niegroźnej sytuacji. Tracimy bardzo wartościowego zawodnika - podkreśla Włodzimierz Gąsior.

Relacja z meczu Warta Poznań - Siarka Tarnobrzeg .

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.