Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Prezes Klimczak odpowiadał w poniedziałkowy wieczór na pytania kibiców i redaktora Krzysztofa Ratajczaka, gospodarza programu "Sportowa Arena" w studiu Radia Merkury. Na antenie usłyszeliśmy, że pierwszy zespół ma być przede wszystkim miejscem do rozwoju dla najzdolniejszych wychowanków klubowej akademii. - Chcemy sprowadzać coraz lepszych, coraz droższych piłkarzy z rynku zewnętrznego, ale to wychowankowie mają zyskiwać na wartości poprzez grę w Lechu - wyjaśnił.
Karol Klimczak przekonywał, że Lechowi nie grozi powtórka z Legii Warszawa, w której doszło do głębokich podziałów między właścicielami klubu. Podkreślił, że w Poznaniu współpraca prezesa i wiceprezesa Piotra Rutkowskiego jest prawidłowa. - Najważniejsze są relacje międzyludzkie - mówił. - Dobrze się dogadujemy, mamy podobne spojrzenia na wiele spraw. Gdyby było inaczej, to byśmy co chwilę byli w konflikcie, a tak nie jest.
Z klubu jednak odchodzą kolejni wartościowi zawodnicy, a ich następcy wcale już tacy nie są. Wszystko wskazuje na to, że zimą, po odejściu Paulusa Arajuuriego (to pewne) i Tamasa Kadara (wielce prawdopodobne) Kolejorz zostanie z jednym (!) reprezentantem kraju - Jasminem Buriciem, który w kadrze Bośni i Hercegowiny jest skazany na rolę rezerwowego.
W tej sytuacji Lech często upiększa rzeczywistość. W lutym 2015 roku wiceprezes Piotr Rutkowski tłumaczył, że zatrzymanie w Lechu wypożyczonego dotąd Darko Jevticia traktuje jako transfer, bo wykupienie zawodnika z FC Basel i podpisanie z nim kontraktu było dla Kolejorza kosztowne.
Kilka miesięcy temu ówczesny trener Jan Urban wypalił, że powrót do kadry Marcina Robaka po długotrwałej kontuzji uważa za transfer. - Dla mnie to taka sytuacja, jakbyśmy podpisali kontrakt z nowym zawodnikiem. Dopiero teraz pokaże to, co potrafi - wyjaśnił szkoleniowiec.
Teraz błysnął prezes Karol Klimczak, który we wspomnianej audycji bronił się przed zarzutem pozbywania się czołowych graczy. - Odejście Karola Linettego planowaliśmy już w poprzednim letnim okresie transferowym i dlatego sprowadziliśmy Macieja Gajosa na jego miejsce. To nie jest więc tak, że nie został sprowadzony żaden zawodnik, bo wcześniej "na zakładkę" pojawił się Maciej Gajos - mówił.
Problem w tym, że pod koniec ubiegłego roku wiceprezes Piotr Rutkowski wyjaśniał już w "Gazecie Wyborczej", jaki był cel ściągnięcia wyróżniającego się piłkarza Jagiellonii Białystok. - Kasper Hamalainen do teraz nie określił się co do swojej przyszłości - mówił na początku grudnia. - Dlatego już zawczasu zabezpieczyliśmy się na ewentualność, jaką jest jego odejście. Na koniec letniego okienka transferowego zakontraktowaliśmy Macieja Gajosa, który szybko wkomponował się w drużynę i stał się jej ważną częścią.
Dzisiaj Maciej Gajos jest w klubie niewiele ponad rok, a już zastępuje w Lechu dwóch graczy.