Co za mecz! Cracovia rozstrzelała Koronę Kielce

Jak się przełamywać, to tylko w takim stylu! Cracovia czekała na zwycięstwo od sześciu kolejek, ale z Koroną Kielce zagrała tak, że czapki z głów.

To było najwyższe ligowe zwycięstwo Cracovii od ponad... 58 lat! Nic tego nie zapowiadało, choć jeśli w Cracovii chcieli udowodnić, że nadal są w stanie łączyć efektowną grę z wygrywaniem, to to był ostatni moment. Drużyna Jacka Zielińskiego czekała na zwycięstwo przez niemal cały sierpień i cały wrzesień, a przed meczem miała tyle samo punktów co ostatnia w tabeli Wisła. Teraz już nikt o tym nie pamięta.

Ostatnio z klubu płynęły uspokajające głosy. Trenerzy i piłkarze zapewniali, że skoro ich zespół gra dobrze, to w końcu musi zacząć wygrywać. Może dlatego nikomu do głowy nie wpadł pomysł, by wzniecić rewolucję i Cracovia zagrała w tym samym składzie co w ostatniej kolejce.

W niedzielę słowa zamieniły się w trzy punkty. I to w jakim stylu do tego doszło! O ile wcześniej brakowało skuteczności (piłka regularnie odbijała się od słupka lub poprzeczki, ale nie chciała wpaść do bramki), tak teraz wystarczyły dwie szanse, by zdobyć dwa gole. W poprzednich kolejkach zespół prześladował pech (tak sugerowali przy ul. Kałuży)? No to teraz pomogło szczęście. Po kwadransie Mateusz Cetnarski chciał oddać strzał, a zaliczył asystę. Nie trafił w piłkę tak, jak chciał, ale ta trafiła do wbiegającego przed bramkę Mateusza Szczepaniaka, przeleciała między nogami bramkarza Michala Peskovicia i wpadła do siatki.

Po kolejnych golach można było mieć wrażenie, że wraca Cracovia z poprzedniego sezonu. Cetnarski, jak jeszcze kilka miesięcy temu, dyrygował grą, napędzał ataki, rozdawał podania, jakby chciał oznajmić: "jeszcze nie powiedziałem ostatniego słowa". Krakowianie, tak jak w wielu poprzednich meczach, mieli przewagę w posiadaniu piłki, ale tym razem dobrze wiedzieli co z tym zrobić. Uskrzydlony powołaniem do reprezentacji Polski Damian Dąbrowski wprowadzał spokój w drugiej linii, a Marcin Budziński po raz kolejny dał trochę polotu. Z jego goli po strzałach z dystansu można by stworzyć efektowny film promocyjny. Jeszcze przed przerwą dołożył kolejnego.

Swoje zrobił też Krzysztof Piątek, który strzelił dwa pierwsze gole dla Cracovii. Dla niego to ważne trafienia - napastnik ma dopiero 21 lat, ale to nie znaczy, że nie wiążą z nim w Cracovii dużych nadziei. Kosztował 600 tys. euro i wygryzł ze składu Erika Jendriszka, choć do niedawna miejsce Słowaka w jedenastce było nie do poważenia.

Najskuteczniejszym piłkarzem Cracovii nadal jest jednak Miroslav Covilo, który zdobył piątą bramkę w sezonie. Oczywiście po uderzeniu głową i oczywiście po podaniu Cetnarskiego.

W efekcie we wtorek krakowianie w dobrych humorach wyjadą na czterodniowe zgrupowanie do Zakopanego.

Cracovia - Korona Kielce 6:0 (3:0)

Bramki: Szczpaniak (15.), Piątek (23., 65.), Budziński (33.), Covilo (47.), Wdowiak (86.)

Cracovia: Sandomierski - Wójcicki (71. Deleu), Polczak Ż, Malarczyk, Brzyski - Covilo, Dąbrowski - Budziński, Cetnarski (65. Cetnarski), Szczepaniak - Piątek (74. Wdowiak)

Korona: Pesković - Rymaniak, Dejmek, Wierchowcow Ż, Kallaste - Możdżeń, Grzelak - Palanca (69. Cebula), Marković Ż (57. Pilipczuk), Kiełb - Sekulski (78. Abalo)

Więcej o:
Copyright © Agora SA