- Może i była - mówi Andrzej Goiński, który wtedy boksował w Zagłębiu Konin w ciężkiej. - Ale myśmy się starannie przygotowali. Od 1985 roku zespół z Konina zdobywał awans liga po lidze, aż na sam szczyt. Aż przyszło to mistrzostwo.
Przełom lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, upada PRL, zaczyna się nowa Polska. Wciąż istnieje jednak Związek Radziecki - rozpadł się dopiero w święta 1991 roku, czyli dwa tygodnie po mistrzostwie zdobytym przez Zagłębie Konin. To dlatego w prasie z jesieni 1991 roku możemy wciąż przeczytać, że "w barwach Zagłębia boksują pięściarze radzieccy".
Takich pięściarzy było aż sześciu - Wasilij Gawryluk w półciężkiej, Dymitr Łazarow w lekkopółśredniej, Igor Carenkow w lekkośredniej, Wiaczesław Miednikow w półśredniej, Siergiej Sawicki w średniej i Siergiej Asanow w lekkiej. - Wtedy zatrudnienie zawodników ze Wschodu było bardzo łatwe i powszechne w całym polskim sporcie - mówi Andrzej Goiński. On sam rywalizował w wadze ciężkiej z Henrykiem Zatyką, byłym zawodnikiem Gwardii Warszawa, bodaj największą gwiazdą tamtej konińskiej drużyny. Był brązowym medalistą mistrzostw świata juniorów w Bukareszcie w 1985 roku, a w swej karierze pięściarskiej walczył m.in. ze słynnym Kubańczykiem Felixem Savonem. Doszło do niej właśnie wtedy, gdy Zagłębie Konin zdobywało mistrzostwo - w 1991 roku, podczas turnieju w Usti nad Łabą. Koniński pięściarz został poddany w pierwszej rundzie wobec gigantycznej przewagi kubańskiego mistrza.
Ciekawe, w tym roku bratanek Felixa Savona uczestniczył w rywalizacji wagi ciężkiej igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro, w której startował także zawodnik konińskiego Zagłębia Igor Jakubowski. Andrzej Goiński jest jego trenerem.
Dzisiaj jednak nie ma już zespołu ligowego, nie ma w ogóle ligi. - Gdy czasami mówię zawodnikom, że 25 lat temu mieliśmy trzy ligi pięściarskie z pełną obsadą drużyn, z których niektóre miały nawet po dwa zespoły, nie chcą mi wierzyć - mówi trener Goiński. - Tak jednak było. Jako Zagłębie do ekstraklasy musieliśmy się przebijać z trzeciej ligi.
W 1991 roku koniński klub był beniaminkiem i nikt nie zakładał, że może powalczyć o mistrzostwo. W najwyższej lidze boksu rywalizowały wtedy drużyny o sporej marce - Hetman Białystok, Czarni Słupsk, Gwardia Warszawa, Walka Zabrze, GKS Jastrzębie, a także Igloopol Dębica i Górnik Sosnowiec. Olimpia Poznań znajdowała się wówczas ligę niżej, Zagłębie Konin było jedynym wielkopolskim reprezentantem.
Jego sukces nawiązał jednak do najwspanialszej epoki w dziejach wielkopolskiego boksu. Przed wybuchem wojny w Polsce liczył się w tym sporcie niemal wyłącznie Poznań. Warta Poznań oddała tylko dwa przedwojenne tytuły drużynowego mistrza Polski - w 1929 roku, gdyż zgłosiła się tylko ona oraz w 1931 roku, gdyż rozgrywki zostały anulowane. Śmietanka polskich pięściarzy wraz z trenerem Feliksem Stammem reprezentowała wówczas jej barwy.
Historia Zagłębia Konin jest nieco krótsza. Sięga 1960 roku, kiedy to konińscy bokserzy startowali w... B klasie. Rozgrywki najpopularniejszego wówczas - obok lekkoatletyki - sportu w Polsce sięgały aż tak głęboko. Wtedy trenerem koninian był Tadeusz Grzelak - medalista słynnych Mistrzostw Europy w 1953 roku i olimpijczyk z Helsinek. W 1973 roku koninianie po raz pierwszy znaleźli się w ekstraklasie, ale w 1978 roku drużyna seniorów na kilka lat przestała istnieć.
Na początku lat dziewięćdziesiątych istnienie tego zespołu było związane z menedżerem Mirosławem Jerzym Piaseckim i jego firmą Pollas-Lazos. Ten notowany w 1992 roku na ósmym miejscu w rankingu "Wprost" milioner zajmował się m.in. importem owoców cytrusowych. Miał też flotę 127 ciężarówek Volvo. W 1995 roku chciał on kupić od Olimpii Poznań miejsce w piłkarskiej ekstraklasie i wprowadzić tam Górnik Konin - nic z tych planów nie wyszło.
Pięściarze Zagłębia Konin walczyli w hali Rondo, która zapełniała się na każdym meczu. - Mam jeszcze w zbiorach kilka kaset VHS, na których jest top nagrane. Coś niebywałego! Gdy zdobyliśmy mistrzostwo, kibice zrobili nam powitanie jak na zawodowych galach. Każdy z nas wychodził do ringu ze łzami w oczach - mówi Andrzej Goiński.
Mecze ligi pięściarskiej rozgrywano wówczas zwyczajowo w niedziele o godz. 11. Od siódmej rano kibice stali już w Koninie pod kasami. Istniał także zwyczaj podróży na mecze wyjazdowe.
- Ło, panie! - mówi Andrzej Goiński. - Wyszliśmy do ringu podczas jakiegoś meczu na Śląsku, a tu połowa sali to nasi kibice z Konina! Z huty, z brykietowni, z elektrowni całe wycieczki autokarowe jeździły.
Decydującym o mistrzostwie dla Zagłębia Konin był pojedynek z Gwardią Warszawa z 8 grudnia 1991 roku. Jako pierwszy swą walkę wygrał w nim Jarosław Piasecki, ale po chwili przegrał Piotr Doliński. Po kolejnych zwycięstwach Dariusza Kasprzaka, Siergieja Asanowa, Mirosława Bobrowskiego i Piotra Dreasa koninianom brakowało do wygranej i tytułu mistrzowskiego już tylko jednego punktu. Sala wrzała, ale Mariusz Trzmielewski i Wiesław Osetek przegrali swe walki przed czasem. Dopiero Wasilij Gawryluk przypieczętował triumf i to nad nie byle kim, bo Stanisławem Łakomcem - mistrzem Polski jeszcze z 1982 roku z Poznania. W tej sytuacji starcie Henryka Zatyki z Włodzimierzem Krawczenką nie miało już znaczenia - Zagłębie wygrało mecz 12:8 i zostało mistrzem.
Poza uczestnikami meczu z Gwardią medale zdobyli też: Leszek Cegłowski, Sylwester Slobodzian, Robert Jałowiec, Dymitr Łazarow, Wiaczesław Miednikow, Grzegorz Hołowczak, Igor Carenkow, Siergiej Sawicki, Piotr Kuźma i Andrzej Goiński. Trenerami byli Jan Bojanowski, Jerzy Filipiak i doświadczony trener radziecki Genrych Rywkin.