Chcesz wiedzieć wszystko o Stali Rzeszów? Wejdź na RZESZOW.SPORT.PL
Zawodnicy Stali Rzeszów po meczu z Garbarnią Kraków mogą pluć sobie w brodę. Gdyby byli bardziej skuteczni zapewne wywieźliby z Krakowa co najmniej punkt. Stalowcy od 32. minuty przegrywali po golu Tomasza Ogara. Spory udział przy bramce dla gospodarzy miał Dawid Kaszuba. Jego niepewna interwencja po dośrodkowaniu w pole karne z rzutu wolnego sprawiła, że Ogar z kilku metrów dał Garbarni prowadzenie.
Jak się później okazało, gol ten rozstrzygnął losy sobotniego spotkania. Biało-niebiescy próbowali wyrównać, ale swoje okazje marnowali m.in. Piotr Prędota i Paweł Giel. Ten pierwszy nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Marcinem Cabajem. Giel natomiast główkował w słupek. - Mieliśmy naprawdę bardzo dużo okazji. Zabrakło precyzji i skończyło się źle. Musimy przeanalizować ten mecz. Po raz kolejny wyciągnąć wnioski. Bez determinacji nie da się wygrać z tak wymagającym przeciwnikiem. Wracamy do domu rozczarowani - przyznał po porażce trener Stali, Marcin Wołowiec, który pogratulował gospodarzom zwycięstwa.
Stal na koncie ma 15 punktów. Cztery mniej od Resovii, która w sobotę pokonała w Rzeszowie Karpaty Krosno 2:1.
Przypomnijmy, że prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc wraz z wiceprezydentem Stanisławem Sienko na ostatnim spotkaniu w ratuszu zaproponowali przedstawicielom obu klubów, że miasto wesprze mocniej finansowo tę drużynę, która na koniec rundy jesiennej będzie wyżej w tabeli.