Lech Poznań - Pogoń Szczecin 3:1. Kazimierz Moskal: Pretensje o brak punktów, możemy mieć tylko do siebie

- Jeżeli przyjeżdża się do Poznania, ma się takie okazje, jakie my mieliśmy i się ich nie wykorzystuje, to trudno pokusić się o korzystny wynik - uważa trener Pogoni Szczecin Kazimierz Moskal po porażce 1:3 z Lechem Poznań w ósmej kolejce piłkarskiej ekstraklasy.

Goście prowadzili po golu Łukasza Zwolińskiego, ale poznaniacy szybko odpowiedzieli dwoma bramkami Marcina Robaka. W końcówce wynik ustalił Abdul Tetteh. Wcześniej Łukasz Zwoliński nie wykorzystał rzutu karnego. - Jeżeli przyjeżdża się do Poznania, ma się takie okazje, jakie my mieliśmy i się ich nie wykorzystuje, to trudno pokusić się o korzystny wynik. W pierwszej połowie Lech grał bliżej nas, był agresywniejszy, zwłaszcza w środku pola. Mieliśmy przez to kłopoty, ale mimo to stworzyliśmy sobie sytuacje. Myślę, ze duży wpływ na przebieg meczu miał niewykorzystany rzut karny. Trzeci gol był już konsekwencją tego, że zabrakło nam chyba koncentracji i odpowiedzialności w końcówce. Tylko do siebie możemy mieć pretensje o to, że nie wywozimy stąd punktów, czy chociaż jednego punktu - mówi trener szczecińskiego zespołu.

- Do strzelania rzutu karnego byli wytypowani Adam Frączczak i Łukasz Zwoliński. Pierwszy był faulowany przy karnym, więc Łukasz wziął piłkę i niestety nie wykorzystał jedenastki - wyjaśnił.

Pytany o to, czy nowy trener Lecha Poznań Nenad Bjelica zaskoczył go czymś, trener Pogoni odpowiada: - Spodziewałem się, że nowy trener Lecha bardziej zaskoczy nas składem. Tak naprawdę to tylko obsada jednej pozycji była dla mnie niespodzianką. To, jak grał Lech, nie było zaskoczeniem. Może dla kibiców w Poznaniu, którzy są przyzwyczajeni do gry dwójką defensywnych pomocników tak, ale dla mnie nie było.

Kazimierz Moskal tłumaczy też, dlaczego nie zabrał do Poznania jednego ze swoich ważniejszych graczy, Kamila Drygasa: - Kamil palił się do gry, chciał grać, ale leczył ostatnio kontuzję, dopiero niedawno wrócił do treningów i uznałem, że sprawy mięśniowe są zbyt poważne, by brać go do Poznania i narażać na dłuższą przerwę w grze.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.