Motor już nie jest liderem. Stal była mocniejsza

Piłkarze III-ligowego Motoru przegrali na Arenie Lublin ze Stalą Rzeszów 0:1, i trzeba powiedzieć, że jest to najniższy wymiar kary, jaki tego dnia mógł spotkać gospodarzy. - Stal była w tym meczu drużyną lepszą - przyznał po spotkaniu trener lublinian Jacek Magnuszewski.

Lublinianie przystępowali do tej potyczki z dużymi nadziejami, bo gościom do tej pory na Arenie się nie wiodło. Poza tym w poprzedniej kolejce polegli w Nowotańcu z Cosmosem, co mogło sugerować, że przechodzą kryzys formy, choć Motor też się tam potknął. Po raz pierwszy w składzie żółto-biało-niebieskich znalazł się Ivan Pecha, ale chyba nie zaliczy tego spotkania do udanych.

W pierwszych minutach meczu gra była wyrównana i żadna z drużyn nie stwarzała klarownych sytuacji do zdobycia gola. Z upływem czasu zaczęła się zarysowywać przewaga gości, którzy zdominowali środek pola, głównie za sprawą Sławomira Szeligi i Pawła Giela. Z kolei w ataku nękał lubelską defensywę wychowanek... Motoru Piotr Prędota. Na dodatek rzeszowianie bardzo sprawnie przechodzili z obrony do ataku. W 18. minucie Stal mogła uzyskać prowadzenie, kiedy to po dośrodkowaniu Prędoty Gielo fatalnie przestrzelił. Po chwili ten sam piłkarz znalazł się w dogodnej sytuacji strzeleckiej, lecz przegrał pojedynek z Pawłem Sochą. Tuż przed przerwą znakomitej okazji nie wykorzystał rzeszowski pomocnik Wojciech Reiman. Tak więc do przerwy gole nie padły.

Po zmianie stron znowu pierwszą groźną akcję przeprowadzili goście, ale Pecha zdołał wybić piłkę na rzut rożny. W rewanżu bliski strzelenia bramki był Kamil Stachyra, lecz mocno naciskany przez defensorów gości chybił. W 62. minucie na polu karnym Motoru zapanowało kolosalne zamieszanie, piłkarze Stali kilkakrotnie próbowali skierować piłkę do siatki, jednak lublinianom udało się w końcu wyekspediować futbolówkę na korner. Gospodarze nie pozostali dłużni i Kamil Oziemczuk popisał się potężną bombą z 16 metrów, ale minimalnie przestrzelił. Trzeba przyznać, że gracze lubelscy strzelali w tym meczu dużo z dystansu, tylko celność tych uderzeń pozostawiała wiele do życzenia. W 76. minucie w bardzo dobrej sytuacji znalazł się Prędota, jednak tym razem zabrakło mu precyzji. Akcje przenosiły się spod jednego pola karnego pod drugie. Groźnie strzelił Tomasz Tymosiak, ale piłka minimalnie poszybowała nad porzeczką. Wreszcie przyszła feralna 84. minuta. Zaczęło się od kiksu Pechy, potem był rzut rożny, po którym piłka trafiła do Jakuba Zięby, a ten popisał się kapitalnym uderzeniem pod porzeczkę, które dało prowadzenie Stali.

Lublinianie rzucili się do odrabiania strat, groźnie strzelił Damian Szpak, ale na zmianę wyniku zabrakło już czasu. - Chcę podziękować drużynie za to czego dzisiaj dokonała, bo w poprzedniej kolejce przegraliśmy w Nowotańcu i był to dla nas ciężki tydzień - mówił po meczu Marcin Wołowiec, trener Stali. - Myślę, że teraz odkupiliśmy winy. Wydaje się, że mecz stał na dobrym poziomie. Motor to dobra drużyna i przyznam, że podczas baraży o II ligę kibicowaliśmy lublinianom, bo... nie chcieliśmy znowu z nimi rywalizować o awans. Cieszę się też, że udało nam się wygrać i wreszcie strzeliliśmy bramkę na Arenie Lublin.

Zadowolony natomiast nie był, co jest zresztą całkiem zrozumiałe, Jacek Magnuszewski. - Niestety przyszło nam przełknąć gorzką pigułkę. Stal była drużyną lepszą - stwierdził szkoleniowiec Motoru. - Rzeszowianie zdominowali nas fizycznie. W drugiej połowie czekaliśmy na szanse, wprowadzaliśmy niezłe kontry, ale byliśmy bardzo niekonsekwentni. Goście egzekwowali wiele rzutów rożnych, o co także mam pretensje do drużyny. Na tym meczu liga jednak się nie kończy i muszę teraz zespół postawić na nogi. Wypada tylko przeprosić kibiców i walczymy dalej.

W następnej serii spotkań Motor zmierzy się 17 września na wyjeździe z MKS Trzebinia/Siersza.

DYSKUTUJ Z NAMI O LUBELSKIM SPORCIE NA FACEBOOKU

Motor Lublin 0

Stal Rzeszów 1 (0)

Bramka: Zięba (84).

Motor: Socha - Kowalczyk, Pecha, Gieraga Ż, Falisiewicz (89. Zaniewski) - Kaczmarek, Piekarski (76. Król), Tymosiak Ż, Oziemczuk, Michota (61. Szysz) - Stachyra Ż (58. Szpak).

Stal: Kaszuba - Skała (88. Szymański), Zięba, Drelich, Maślany - Brocki (87. Lisańczuk), Reiman, Szeliga, Giel (92. Więcek), Gil - Prędota.

Sędziował: Damian Gawęcki z Kielc.

Widzów: 2850.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.