Co Piotr Malarczyk da Cracovii? "Nie wraca po to, by siedzieć na ławce"

W środę, czyli w ostatni dzień okienka transferowego, kontrakt z Cracovią ma podpisać Piotr Malarczyk. - W Anglii mu nie poszło, ale jeszcze wszystko przed nim - zapewnia trener, który wprowadzał obrońcę do ekstraklasy.

Malarczyk to stoper, wychowanek Korony Kielce. Przed miesiącem skończył 25 lat. Do ekstraklasy wraca z Anglii. Kilka dni temu za porozumieniem stron rozwiązał kontrakt z Ipswich Town.

- To chłopak, który do zawodu podchodzi w profesjonalny sposób. Jest poukładany, nigdy nie sprawiał problemów. Musi pracować m.in. nad zwrotnością, ale ma niezłe uderzenie, potrafi przewidywać wydarzenia na boisku, dobrze gra w odbiorze i głową. Mówiąc krótko: solidny piłkarz - ocenia trener Marek Motyka, który w Koronie wyciągnął go z juniorów i pozwolił zadebiutować w ekstraklasie.

Cel: zatrzymać Rooneya

To był mecz z Wisłą Kraków, Malarczyk miał 18 lat. Podstawowi stoperzy Korony leczyli kontuzje, więc nie było wyboru. Młody obrońca był podekscytowany, co przełożyło się na jego grę - prawie zdobył bramkę (piłka po jego strzale trafiła w poprzeczkę), ale później dostał dwie żółte kartki i musiał zejść z boiska.

- Jednak po tamtym meczu zadzwonił do mnie trener młodzieżowej reprezentacji Polski i zapytał, co to za chłopak? Mówił, że akurat szuka stopera. Piotrek pojechał więc z kadrą na turniej, chyba do Francji, a potem napisał mi miły SMS z podziękowaniami - opowiada Motyka.

Kariera obrońcy rozwijała się poprawnie - powołania do kadr młodzieżowych dostawał regularnie, po występach w ekstraklasie od czasu do czasu usłyszał pochwałę, aż przyjął ofertę zachodniego klubu. Ipswich (drugi poziom rozgrywek w Anglii) zapłaciło za niego Koronie marne 50 tys. zł, bo taka kwota odstępnego była zapisana w kontrakcie piłkarza.

Ale Anglia nie okazała się dla niego ziemią obiecaną. Wręcz przeciwnie - wraca z podkulonym ogonem. Zagrał m.in. przeciwko Manchesterowi United z Wayne'em Rooneyem w składzie (na słynnym stadionie Old Trafford), ale to marne pocieszenie, bo głównie przesiadywał na ławce rezerwowych - najpierw w Ipswich, a potem w Southend United (trzeci poziom rozgrywek), do którego został wypożyczony.

- Różnice między Anglią a Polską są duże. Będę robił wszystko, by od przyszłego roku grać regularnie - mówił w maju dla portalu Echo-news.co.uk. Wtedy jeszcze w planach nie miał powrotu do Polski, ale najwyraźniej nie było innego wyjścia.

Motyka: - Jestem zaskoczony, że w Anglii mu nie poszło. Wydawało się, że to idealna liga dla niego. Ale jest ciągle młody i wierzę, że nie powiedział ostatniego słowa. Przecież w przeszłości ocierał się nawet o pierwszą reprezentację Polski - przekonuje Motyka.

Transfer numer 11

Jako pierwszy informację o tym, że Malarczyk zjawi się pod Wawelem na testach medycznych, podał "Przegląd Sportowy". Pojawiła się możliwość, by go sprowadzić, bo pod koniec ubiegłego tygodnia angielski klub bez żalu rozwiązał z nim kontrakt. Dzięki temu Cracovia za Malarczyka nie musi płacić.

Stoper krakowianom jest potrzebny, bo na środku obrony mnożą się błędy. Trener Jacek Zieliński przetestował na tej pozycji w tym sezonie trzech piłkarzy i każdy ma za uszami kilka poważnych błędów. Sprowadzony niedawno Robert Litauszki miał mieć miejsce w podstawowym składzie, ale gra zbyt niepewnie. Dlatego ostatnio parę stoperów tworzą Piotr Polczak i Hubert Wołąkiewicz.

Motyka: - Nie wyobrażam sobie, że Piotrek wraca z Anglii, by w Polsce siedzieć na ławce. Skoro Cracovia go sprowadza, to znaczy, że brakuje jej obrońców. W innym wypadku ten transfer byłby bez sensu.

Jeśli Malarczyk podpisze kontrakt, będzie 11. piłkarzem ściągniętym tego lata do Cracovii. Ta liczba robi wrażenie, ale nie mówi wszystkiego. Bo drużyna na transferach na razie wiele nie zyskała - tylko Mateusz Szczepaniak ma pewne miejsce w wyjściowym składzie.

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Agora SA