Od 29 lipca nowy właścicielem Wisły jest Jakub Meresiński. Jedynym sukcesem od tej pory było wyeliminowanie I-ligowego Zagłębia Sosnowiec z Pucharu Polski (po dogrywce).
Wisła wróciła na Reymonta po prawie miesiącu. Poprzedni mecz u siebie zagrała 16 lipca. Wtedy pokonała Pogoń Szczecin i od tej pory w ekstraklasie nie wygrała. Trener Dariusz Wdowczyk liczył, że po powrocie na własny stadion uda się przerwać passę trzech porażek.
Zaczęło się obiecująco. Już w 5 min Mateusz Zachara wykorzystał podanie Rafała Boguskiego. Później coraz mocnej do głosu dochodzili goście. Obrońca Wisły mieli spore problemy z powstrzymaniem ofensywnego kwartetu chorzowian. Najmocniej we znaki dawali się ekswislacy Mariusz Stępiński i Piotr Ćwielong. I to właśnie pierwszy z nich wyrównał przy biernej postawie Arkadiusza Głowackiego. Wcześniej Patryk Lipski trafił w słupek.
Jeszcze w pierwszej połowie wiślacy mieli okazje do odzyskania prowadzenia, ale Jakub Bartosz w dobrej sytuacji strzelił obok bramki, a Krzysztof Drzazga w słupek.
Po zmianie stron lepsze wrażenie sprawiali chorzowianie. I w końcu dopięli swego. Tyle że prawdopodobnie duży błąd popełnił sędzia - tuż przed linią bramkową było trzech graczy Ruchu. Strzał Michała Koja odbił Miśkiewicz, ale wobec dobitki Pawła Oleksego był bezradny, tyle że obrońca gości był na spalonym. W 68 min Martin Konczkowski trafił w słupek po strzale głową. Wisła w drugiej połowie właściwie nie potrafiła zagrozić gościom.
źródło: Okazje.info