Wiśle Kraków w domu będzie lepiej? Zagra z Ruchem Chorzów

Wisła ostatnie cztery spotkania zagrała na wyjeździe. W niedzielę wreszcie zagra przy Reymonta - o godz. 18 podejmie Ruch Chorzów.

To nie była udana sesja wyjazdowa wiślaków. Przegrali wszystkie ligowe mecze - w Gdyni, Gdańsku i najbardziej prestiżowe przy ul. Kałuży z Cracovią. We wtorek wreszcie wygrali, ale w Sosnowcu męczyli się z I-ligowym Zagłębiem i awansowali do 1/8 finału Pucharu Polski dopiero po dogrywce. U siebie ostatni mecz - z Pogonią Szczecin - rozegrali 16 lipca.

- Wracamy po kilku tygodniach na własne boisko. Wiążemy duże nadzieje z tym meczem, zwłaszcza po trzech ligowych porażkach - podkreśla Dariusz Wdowczyk, trener Wisły. - Sporo drużyn ekstraklasy w PP musiało grać dogrywkę, a i tak nie wszystkim udało się awansować. Ruch potrzebował do tego rzutów karnych. Potwierdził się slogan, że te rozgrywki rządzą się swoimi prawami. Mam nadzieję, że przed własną publicznością sprostamy zadaniu. Cieszę się, że wytrzymaliśmy 120 minut fizycznie.

Szkoleniowiec podkreśla, że większym kłopotem od problemów kadrowych jest fakt, że Wisła traci sporo goli - 12 razem z PP. Za ostatnie spotkanie najmocniej dostało się Tomaszowi Cywce, który był współwinny utraty dwóch bramek. - Do tego kilka razy zachował się tak, jak z racji doświadczenia, nie powinien - podkreśla trener Wdowczyk. - Są dwie szkoły: albo wchodzi za niego do składu Jakub Bartosz, albo Tomek dostaje szansa na rehabilitację. Jeszcze na treningu będzie sprawdzać w jakiej są formie. W przypadku Cywki to o tyle dziwne, że w piątek zagrał bardzo dobrze z Cracovią, a we wtorek bardzo słabo z Zagłębiem.

Kiepskie oceny zbiera także grający po drugiej stronie Rafał Pietrzak. - Piłka jest grą błędów. Czasem udaje się uniknąć konsekwencji. Rafał jest jeszcze młodym zawodnikiem, nie za bardzo doświadczonym w ekstraklasie. Muszę mieć wkalkulowane, że część jego zagrań będzie nieodpowiednich. Staram się pokazywać błędy, ale też to, co było dobre - zaznacza Wdowczyk. - Wracając do meczu z Zagłębiem, nie do przyjęcia, by jedna długa piłka pod koniec spotkania zrobiła takie zamieszanie. Ustawienie obrońców nie było prawidłowe, całe szczęście, że Łukasz Załuska nas uratował.

W związku z tym, że Wisła traci sporo bramek, szkoleniowiec obawia się siły ofensywnej Ruchu. - Grają dobrze z kontry, mają do tego szybkich zawodników. Poza tym jest Mariusz Stępiński, który na pewno będzie chciał się pokazać w meczu przeciwko byłej drużynie. Jest młody, silny, szuka szansy w polu karnym, a piłka go często tam znajduje i potrafi to wykorzystać - dodaje Wdowczyk.

Szkoleniowiec uważa, że z Zagłębiem było też sporo dobrych momentów. Wiśle udało się zdobyć cztery gole, czyli tyle samo, co w czterech wcześniejszych meczach. - Każdy mecz jest analizowany i omawiany z zawodnikami. Z Zagłębiem było sporo dobrych momentów. Mogliśmy wcześniej zapewnić sobie zwycięstwo. Nie mieliśmy zbyt wiele do wygrania w Sosnowcu, za to dużo do stracenia, bo byłaby to sensacja, gdybyśmy odpadli - zauważa Wdowczyk. - Z Ruchem pewnie będziemy prowadzić grę. Musimy być cierpliwi, rozsądni i konsekwentni, a do tego klinicznie skuteczni, by wykorzystywać sytuacje, bo stwarzać je potrafimy.

Na mecz z Ruchem gotowi do gry powinni być kontuzjowani Patryk Małecki, Arkadiusz Głowacki i Zdenek Ondrasek. Wątpliwy jest występ Pawła Brożka. A co z Richardem Guzmicsem?

- Normalnie trenuje. Pewnie był myślami przy transferze, ale jeszcze nie wiadomo, jak zakończą się te negocjacje. Miał też drobny uraz, dlatego nie był brany przy ustaleniu kadry meczowej. Teraz jest do dyspozycji - zapewnia Wdowczyk.

Więcej o:
Copyright © Agora SA