Gdy Tomasz Zieliński lądował w Warszawie po wyrzuceniu z reprezentacji, jego starszy brat już wiedział, że sam znalazł się w kręgu podejrzeń. Doszły do niego informacje o wynikach kontroli antydopingowej zrobionej 22 lipca w Polsce, w czasie zgrupowania przedolimpijskiego kadry olimpijskiej w Spale, osiem dni przed wylotem do Brazylii.
Początkowo podawano zdecydowany komunikat, że broniący tytułu mistrza olimpijskiego Adrian Zieliński jest na dopingu, że brał nandrolon - tak samo jak Tomasz.
Zaprzeczył jednak przewodniczący Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie prof. Jerzy Smorawiński. - Te wiadomości są przedwczesne. Badane są próbki zawodnika i to nie jedna. Dopóki nie otrzymam wyników i raportu, nie potwierdzam tych informacji.
Komisja poda wynik jutro, 24 godziny przed startem Adriana na pomoście w Rio. Nieoficjalnie wiadomo, że w przynajmniej jednej z próbek znaleziono podejrzanie wysoki poziom nandrolonu.
Przypomnijmy, że Adriana nie badano, w przeciwieństwie do młodszego brata, już w Brazylii. Tomasz bronił się wcześniej, że wynik kontroli w Rio jest dla niego niewiarygodny, bo badano go i w Polsce. Wczoraj jednak padła i ta linia jego obrony. Nasza komisja antydopingowa podała, że w jego próbce pobranej w Spale był wysokie stężenie nandrolonu - prawie pięć razy wyższe niż progowe.
Adrian, tak samo, jak Tomasz nie przyznaje się do winy. - Jestem czysty, niczego nie brałem - w rozmowie z dziennikarzami w Rio de Janeiro.
- Nie mam żadnej oficjalnej informacji o tym, że stosowałem zakazane substancje. To jest niemożliwe. To jakaś manipulacja, coś musiało zostać mi podrzucone w odżywkach - powiedział mistrz olimpijski z Londynu.
Nandrolon podawany jest w zastrzykach. - Oczywiście, że przez ostatnie pół roku miałem iniekcje. Kupę zdrowia zostawiłem na pomoście, miałem ostrzykiwane chociażby kolana - dodał Adrian Zieliński.
Jeśli jutro okaże się, że ma podwyższony poziom nandrolonu, nie wystąpi w sobotę na pomoście olimpijskim. Był uznawany za jednego z faworytów do medalu w kategorii do 94 kg. - Wygląda na razie na to, że ktoś się na nas uwziął. Jakiś spisek. - mówił rozżalony ciężarowiec Zawiszy, który na początku roku przeszedł z Tarpana Mrocza do bydgoskiego klubu. Został także, tak samo jak brat, zawodowym żołnierzem, członkiem Wojskowej Grupy Sportowej. W jej składzie są sportowcy: ciężarowcy, lekkoatleci, wioślarze, strzelcy, których jedynym zadaniem jest zdobywanie medali dla armii i Zawiszy.
źródło: Okazje.info