Trener Kazimierz Kowalczyk urodził się w Zamościu. - Na rowerze jeździł od najmłodszych lat. Nie tylko dla przyjemności. W wieku 13 lat działał już w konspiracji, a jego zadanie polegało na rozwożeniu podczas okupacji hitlerowskiej schowanych w pompce grypsów pod wskazane adresy - wspomina Andrzej Frączkowski, zasłużony działacz sportowy przez wiele lat ściśle związany z kolarstwem, dziennikarz, przyjaciel zmarłego.
Po ukończeniu szkoły średniej Kowalczyk podjął w 1953 roku studia na Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie, po których ukończeniu został skierowany nakazem pracy do Zabrza. - Lubelszczyzna była Mu jednak zdecydowanie bliższa - mówi Andrzej Frączkowski. - Wrócił najpierw do Parczewa, a potem znalazł się w Lublinie, gdzie podjął pracę trenerską w zrzeszeniu "Zryw" i był jednocześnie zawodnikiem. W 1958 roku wywalczył nawet tytuł mistrza okręgu lubelskiego w jeździe indywidualnej na czas. Bardziej pochłaniała Go jednak praca szkoleniowa.
W swojej wieloletniej karierze trenerskiej wychował wielu świetnych kolarzy. Do najbardziej znanych należeli reprezentanci Polski, uczestnicy mistrzostw świata, Wyścigu Pokoju, a także mistrzowie i medaliści mistrzostw kraju Krzysztof Stec i Janusz Pożak. Znakomicie sobie radzili także na kolarskich trasach Jarosław Kędzierski, Andrzej Kita czy Adam Wojewódka. Startowali oni w barwach lubelskiego Spółdzielcy, gdzie Kowalczyk przepracował 10 lat, a klub był jednym z najmocniejszych w kraju. - Krzysia traktował do ostatnich Swych dni jako członka rodziny i wspaniałego przyjaciela. Tym samym rewanżował mu się Krzysztof - opowiada Frączkowski.
Kolejnym etapem Jego kolarskiej drogi była praca w Budowlanych Lublin. Następnie w 1985 roku został szefem wyszkolenia w lubelskim AZS, a był to jeden z najlepszych okresów w historii tego klubu. W ostatnich latach swej pracy szkoleniowej związał się z sekcją kolarską lubelskiego Elpisu. Był to okres transformacji ustrojowej, dlatego też pomimo sukcesów borykał się także z wieloma trudnościami i zdarzało Mu się przekazywać na potrzeby klubu swą własną emeryturę. Trzeba też dodać, że trener Kowalczyk przez szereg lat uczestniczył w szkoleniu centralnym - prowadził także kadrę olimpijską "C" oraz kadry makroregionalne i wojewódzkie.
W 2013 roku za całokształt działalności sportowej ten wielce zasłużony trener został uhonorowany Nagrodą Miasta Lublin.
- Drugą wielką pasją życiową Kazika było wyjaśnienie okoliczności śmierci jego ojca Wojciecha - zdradza Andrzej Frączkowski. - Był on żołnierzem podziemia, a wcześniej legionistą marszałka Józefa Piłsudskiego, kawalerem Krzyża Virtuti Militari. Podczas II wojny światowej ojciec Kazika został aresztowany i torturowany przez Gestapo, i jak informowali okupanci zmarł w Oświęcimiu. Dzięki uporowi Kazika, który przez wiele lat na różne sposoby próbował dociekać prawdy, okazało się, że było zupełnie inaczej. W 1941 roku z Oświęcimia wywieziono 575 więźniów do zamku Sonnenstein koło Drezna, gdzie Niemcy dokonywali masowych morderstw w komorach gazowych. Tam też zginął Wojciech Kowalczyk - podobnie jak i pozostali jego towarzysze niedoli, a jego ciało zostało spalone. To dzięki Kazikowi w 2010 roku władze Polski i Niemiec wmurowały uroczyście na terenie zamku pamiątkowa tablicę, a wiele rodzin dowiedziało się gdzie zginęli naprawdę ich najbliżsi.
Pogrzeb Kazimierza Kowalczyka odbędzie się w poniedziałek - 8 sierpnia 2016 roku o godz. 12 na lubelskim cmentarzu przy Drodze Męczenników Majdanka.