Zarządcy Stadionu Miejskiego odpowiadają na zarzuty. Tylko co dalej?

Prezes spółki Stadion Miejski, w oficjalnym komunikacie odpowiedział na zarzuty stawiane podległej mu instytucji. Podobno doszło do kompromisu z władzami Jagiellonii Białystok, nie wiadomo jednak czy to ostatnia taka sytuacja.

BIALYSTOK.SPORT.PL NA FACEBOOKU - POLUB NAS

Podczas pierwszego meczu Jagiellonii w tym sezonie ekstraklasy na stadionie w Białymstoku kibice wywiesili m.in. transparent "Popławski gamoniu, zostaw Jagiellonię w spokoju". Odnosił się on do Adama Popławskiego, zarządzającego spółką Stadion Miejski. W internecie pojawiła się również lista dziesięciu zarzutów pod adresem zarządzających stadionem. Dotyczyły one głównie współpracy na linii Stadion Miejski - Jagiellonia.

Wszystko zgodnie z umową

We czwartek Adam Popławski spotkał się z przedstawicielami Jagiellonii Białystok aby wyjaśnić z nimi wszystkie nieporozumienia. W piątek przedstawił dziennikarzom merytoryczną, jak sam określił, listę z kontrargumentami. Unikał jednak osobistego komentowania całej sprawy.

Przy większości z zarzutów, wyjaśnienia opierają się o treść umów zawartych z Jagiellonią lub z innymi podmiotami, które nie pozwalają, żeby było inaczej. Przykładowo boczne boisko nie zostanie, przynajmniej na razie, zmodernizowane na potrzeby wymogów licencyjnych III ligi, w której grają rezerwy Jagiellonii. Powodem jest to, że ewentualna przebudowa będzie oznaczała utratę gwarancji od wykonawcy stadionu.

Z drugiej strony na stadionie działa już oprogramowanie w czytnikach dowodów osobistych dla kibiców drużyny przyjezdnej. Na pierwszym meczu nie działało ponieważ, nie wyrobiła się z tym firma, która zajmuje się oprogramowaniem na stadionie.

Wiadomo już też, że Jagiellonia musiała dopłacić sześć tysięcy złotych spółce za trening z udziałem kibiców, ponieważ według standardów była to impreza masowa, a nie zwykły trening. Natomiast kara tysiąca złotych za wpuszczenie większej ilości kibiców na półfinałowy mecz Centralnej Ligi Juniorów z Pogonią Szczecin nie została anulowana, ponieważ zanim Spółka zdążyła to zrobić, Jagiellonia przelała pieniądze.

Sto tysięcy złotych

Nie do końca wyjaśniona jest jednak sytuacja z pieniędzmi za naprawy usterek, które powstały podczas wydarzeń związanych z działaniami klubu na Stadionie Miejskim. Po sezonie zarządcy stadionu wystawili klubowi fakturę w wysokości stu tysięcy złotych. Jagiellonia powierzyła naprawienie szkód firmie ubezpieczeniowej Inter Risk, ale w trakcie trwania tego procesu sytuacji zarządcy stadionu i tak zgłosili się po odbiór stu tysięcy złotych z klubowej gwarancji bankowej. Bank im to przyznał, a Spółka nie chciała już pieniędzy z firmy ubezpieczeniowej, przez co Jagiellonia straciła sto tysięcy. Co prawda wszystkie usterki miały być usuwane w miarę na bieżąco i Jagiellonia się z tego nie wywiązała, a roczny okres umowy najmu się kończył. Jednak tak naprawdę klub jest jedynym poważnym partnerem Stadionu Miejskiego i wiadomo, że i tak wynajęła by obiekt na następny rok. Włodarze stadionu, trochę się, więc pośpieszyli, chociaż zrobili to zgodnie z prawem.

To nie linie są problemem

Wśród zarzutów kibiców był też m.in. wspomniany problem z liniami, które pozostały na murawie po meczu futbolu amerykańskiego. Nie wyglądało to zbyt dobrze, ale mecz został rozegrany, a białostocki stadion nadal ma jedną z najlepszych muraw w ekstraklasie.

Umowa na wynajem stadionu została oczywiście przedłużona i mecze żółto-czerwonych nadal będzie można oglądać przy Słoneczej. Lista problemów jest długa, ale nie są one nierozwiązywalne. Z całej tej afery wynika, że największy problem jest z komunikacją pomiędzy klubem, a spółką, mimo że obie strony deklarują chęć współpracy. Bez komunikacji, jednak nadal pojawiać się będą problemy takie, jak te wymienione powyżej.

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Agora SA