Korona - Piast, czyli mecz ciekawych debiutów

- To mój kolejny pierwszy raz. Stres jest, ale pozytywny - mówi przed swoim pierwszym meczem na Kolporter Arenie w roli pierwszego trenera Tomasz Wilman.

40-letni szkoleniowiec zapewnia, że każdy mecz traktuje emocjonalnie. - Taki mam charakter, bardzo przeżywam wszystkie spotkania, niektóre później odchorowuję - przyznaje. Przed niedzielnym starciem z Piastem Gliwice (godz. 18) nie powinien się jednak nadmiernie stresować. Jego podopieczni, po inauguracyjnej klęsce w Lubinie, rozegrali bardzo dobry mecz z Pogonią. Nie okupili go także, na szczęście, poważniejszymi kontuzjami, toteż trener Wilman ma w tej chwili kadrowy kłopot bogactwa. - Sprawa pierwszego składu rozstrzygnie się na dwóch ostatnich treningach. Obserwuję pracę chłopaków i dobiorę optymalną grupę ludzi, którzy zrealizują założenia na ten mecz - zapewnia.

Do jego dyspozycji będzie też skrzydłowy Mariusz Rybicki, który uporał się z urazem. Mały znak zapytania pojawia się jedynie przy występie Rafała Grzelaka narzekającego na problemy ze ścięgnem Achillesa. - On ma charakter, nigdy się nie podda, nawet czując ból. Staraliśmy się go w tym tygodniu podleczyć, co prawda nie trenował z nami zbyt wiele, ale udało się na tyle, że w niedzielę powinien być gotowy do gry - informuje Wilman.

Ale oczy kieleckich kibiców zwrócone będą zapewne na najnowszy nabytek Korony - Miguela Palancę. Choć szkoleniowiec żółto-czerwonych unika jednoznacznej odpowiedzi w tej kwestii, trudno sobie wyobrazić, by były zawodnik Realu Madryt nie znalazł się w podstawowym składzie gospodarzy. - Zobaczymy. Fizycznie wygląda bardzo dobrze, ale póki co brakuje mu zgrania, zrozumienia z kolegami i trochę zacięcia w grze - zauważa szkoleniowiec. Zagadką jest jedynie pozycja Hiszpana. - Jest na tyle doświadczonym zawodnikiem, że może grać w kilku miejscach w ofensywie, w środku pomocy, na boku, ale nie wykluczamy jego gry w ataku. W drugiej lidze hiszpańskiej występował głównie w roli napastnika - podkreśla trener Korony.

Gdyby faworyta meczu wskazywały statystyki i historia bezpośrednich pojedynków, jego podopieczni mogliby sobie już przed rozpoczęciem rywalizacji dopisać komplet punktów. Kielczanie ośmiokrotnie podejmowali ekipę z Gliwic, przegrywając tylko raz (w sezonie 2013/14 - 0:1). Bilans pozostałych spotkań zdecydowanie na ich korzyść - aż sześć wygranych i jeden remis, przy stosunku bramkowym 15:4. - Historię zostawmy historykom. Jeśli tak byśmy do tego podchodzili, to w niektórych meczach moglibyśmy w ogóle nie wychodzić na boisko. Teraz to są dwa zupełnie inne zespoły, przeszłość nie ma znaczenia - dodaje Wilman.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.