Pogoń. Dawid Kort: Jeszcze jeden gol i Korona by się nie podniosła

Dawid Kort to jedyny zawodnik Pogoni Szczecin, który po wczorajszym meczu z Koroną Kielce może mieć jakieś powody do zadowolenia.

21-latek spotkanie rozpoczął w wyjściowym składzie, a w 20. minucie popisał się kapitalnym uderzeniem z dystansu, które pozwoliło wyjść granatowo-bordowym na prowadzenie. Kort był najlepszym piłkarzem Pogoni w tym spotkaniu, ale do jego poziomu nie dostosowała się reszta drużyny. Remis 1:1 z przetrzebioną letnimi zmianami Koroną trzeba uznać za porażkę.

- Fajnie, że moje uderzenie wpadło. Piłka "siedziała" mi już na rozgrzewce - mówi wychowanek Pogoni. - I tak czuję jednak wielki zawód, bo mieliśmy wygrać, a nie zremisować.

Portowcom koncepcja skończyła się właśnie po golu Korta. Potem byli już bezradni, a w drugiej połowie w zasadzie ani razu nie napędzili stracha bramkarzowi Korony.

- Gdyby udało się strzelić jeszcze jedną bramkę, to skończyłoby się inaczej. Już nie mogliby się ustawić w tak defensywy sposób. Musieliby się otworzyć - mówi środkowy pomocnik. - Cofnęli się na 30 metr od swojej bramki. Zagłębie Lubin trzy gole strzeliło im po stałych fragmentach gry. Nam tego zabrakło.

Portowcy kolejny mecz rozegrają ze Śląskiem Wrocław (1.08 w Szczecinie). Kort wydaje się być pewny pierwszej jedenastki. Szczególnie, że wracający po kontuzji Takafumi Akahoshi nie jest jeszcze w optymalnej dyspozycji.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.