Liga Światowa. Wielki finał w Tauron Arenie Kraków dla Serbów [ZDJĘCIA]

Serbowie po raz trzeci, a nie Brazylijczycy po raz szósty, wygrali Ligę Światową, której turniej finałowy rozegrano w krakowskiej Tauron Arenie. Polacy nie wyszli z grupy.

Przed turniejem finałowym zawodnicy i trenerzy podkreślali, że należy uważać na Serbie. Choć ta reprezentacja nie zakwalifikowała się na Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro, to właśnie z tego powodu miała być bardzo groźna. Choć przyjechała bez największej gwiazda Aleksandara Atanasijevicia, to formę szykowała właśnie na krakowską imprezę. Zresztą trener Serbii i zawodnicy wcale tego nie ukrywali. - To ostatni występ reprezentacji w tym roku i chcemy się pokazać z jak najlepszej strony - podkreślał Dragan Stanković, kapitan Serbów.

Podczas gdy rywale próbowali różnych ustawień szóstki, zmian, słowem nie chcieli odkryć wszystkich kart przed IO, zespół z Bałkanów chciał wszystko wygrać. Udało się Polakami, było blisko z Francją (2:3). W półfinale uporał się w tie breaku z Włochami. W finale zmierzył się z gospodarzami igrzysk.

Na finał przyszło więcej kibiców niż na środowe i czwartkowe spotkanie reprezentacji Polski. Kiedy spiker spytał komu kibicują, większa wrzawa podniosła się za Brazylijczykami.

Początek pierwszego seta był zacięty. Serbowie ryzykowali zagrywką, nieźle grali w bloku i w końcu uciekli Brazylijczykom. Po pięciu punktach z rzędu i m.in. asie Urosa Kovacevicia prowadzili 18:13. Tej przewagi nie zmarnowali, choć w końcówce rywale zmniejszyli straty do dwóch punktów (24:22), ale za chwilę zepsuli zagrywkę.

W drugiej partii Serbowie szybciej uciekli przeciwnikom. Znów nękali ich zagrywką. Było 11:7, ale tym razem Brazylijczycy skutecznie odrobili straty (12:12 po bloku Wallace). Sytuacja się powtórzyła, bo podopieczni Nikoli Grbicia znów odskoczyli, rywale gonili (22:21), ale jak w pierwszej partii, też nie dogonili.

Zanosiło się na bardzo krótki finał. Serbowie byli zdeterminowani, by wygrać. Wychodziło im prawie wszystko - piłka odbijała się po ich myśli, zdążyli podłożyć rękę i wyratować się z beznadziejnej sytuacji.

Czasem jednak 10-minutowa przerwa po drugim czasie może odwrócić losy meczu. Tak np. było z Polakami, którzy przegrywali z Francuzami 0:2 i wygrali.

To jedna się zdarzyło się Brazylijczykom, choć początek trzeciego seta był obiecujący. Kilka błędów, a do tego szczęście (dwie wideoweryfikacje na korzyść Serbów o milimetry) pozwoliły rywalom uciec na pięć punktów. To wystarczyło, by wygrać bez straty partii.

W meczu o trzecie miejsce Francja pokonała Włochy 3:0.

Final Six w Krakowie zostanie też zapamiętany z powodu niskiej frekwencji. Na żadnym meczu liczba kibiców w Tauron Arenie nie przekroczyła nawet połowy (pojemność to 15 tys. widzów). To wina drogich cen za bilety. - Ludzie, którzy oceniali, ile powinien kosztować bilet, mocno przeszarżowali. Traktujmy siatkówkę jak dobro narodowe, nie szukajmy milionów zarobku. Rozmawiałem z Serbami i Amerykanami. Powiedzieli, że dla nich to szok. Pamiętają mistrzostwa świata, kiedy nawet na meczach bez reprezentacji Polski hale momentami były pełne [tak było właśnie w Tauron Arenie - przyp. red.] - mówił Łukasz Kadziewicz, były reprezentant Polski, obecnie siatkarski ekspert.

Serbia - Brazylia 3:0

Sety: 25:22, 25:22, 25:21.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.