Artur Czaja o współpracy z Jackiem Rempałą: Chciałem mieć obok kogoś komu ufam

Artur Czaja w niedzielnym meczu z Polonią Bydgoszcz po krótkiej przerwie wrócił do składu i zdobył 10 punktów dając wreszcie jasny sygnał, że wszystko idzie w dobrą stronę. Jak przyznaje 22-latek duża w tym zasługa Jacka Rempały.

W inauguracyjnym meczu w Pile Artur Czaja był najlepszym zawodnikiem Eko-Dir Włókniarza Częstochowa. Po wpadce w Gdańsku wychowanek klubu nieźle radził sobie jeszcze w potyczce z KSM Krosno i w Bydgoszczy, lecz później jego wyniki był coraz słabsze. W końcu został odsunięty od składu przez menadżera

Co było przyczyną słabych występów Czai?

- Nie chcę się niczym tłumaczyć - mówi zawodnik. - W motocyklach była jedna usterka, która sprawiała, że nie dawało rady na nich jechać. Pomógł mi mechanik od Sławka Drabika i wszystko wróciło do normy. Mam nadzieję, że będzie tak dalej.

Od pewnego czasu Czaja rozpoczął współpracę z Jackiem Rempałą. 45-letni tuner miał okazję poznać reprezentanta Włókniarza gdy ten z jego synem Krystianem, startował w ubiegłym sezonie w barwach Stali Rzeszów.

- Inicjatywa współpracy z panem Jackiem wyszła od pana Świącika - opowiada Czaja. - Ponieważ dobrze się znamy zadzwoniłem do pana Jacka, który się zgodził, za co bardzo mu dziękuję. Jestem szczęśliwy, że jest ze mną i że mi pomaga. Jest moim mentorem, który podpowiada mi jak mam jechać, jak ustawić motocykl, obserwuje tor i moją jazdę.

Zanim jednak doszło do współpracy Czai z Jackiem Rempałą mówiło się o propozycji pomocy dla Czai ze strony innych zawodników. W kuluarach wymieniane było nazwisko między innymi Marka Hućki.

- Rzeczywiście, wcześniej były propozycje, by ktoś mi pomógł, ale jestem typem człowieka, który woli mieć obok siebie kogoś kogo zna i komu ufa - mówi krótko Czaja.

W niedzielnym meczu z Polonią Bydgoszcz 22-latek wreszcie zaprezentował się z niezłej strony. Na swoim koncie zapisał 10 punktów dobrze radząc sobie na starcie i na dystansie. Jego wynik mógłby być lepszy, gdyby nie ostrzeżenie za lotny start w biegu trzecim i dotknięcie taśmy w czwartej serii zawodów.

- Ta taśma wynikła z tego, że przed wyjazdem na tor "strzeliła" mi opona i musiałem szybko zmienić motocykl na drugi, który nie był ani dopasowany do toru ani nawet rozgrzany - tłumaczy Artur Czaja. - Wiedziałem, że muszę za wszelką cenę wygrać start i dojechać do "sypkiego" i w efekcie wyjechałem ze startu trochę za szybko.

Wychowanek Włókniarza nie chce wypowiadać się na temat szans drużyny w walce o finał Nice PLŻ. Zdaje sobie sprawę, że przede wszystkim musi jeździć jak najlepiej i na tym się skupia.

- Chcę zdobywać dla Włókniarza jak najwięcej punktów. Nie mówię, że tak będzie na pewno, ale naprawdę bardzo się staram i robię co mogę, żeby jeździć jak najlepiej. Zarówno dużo trenuję nad sobą jak i pracuję w warsztacie - kończy Artur Czaja.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.