Dariusz Wdowczyk ma nowy pomysł na Wisłę. Zagra na trzech

Trener Dariusz Wdowczyk w sparingach testuje ustawienie z trójką środkowych obrońców. - Nadal się go uczymy - przyznaje, ale nie wyklucza, że Wisła właśnie tak rozpocznie ligę.

Facebook?  | A może Twitter? 

Pierwsza próba odbyła się wiosną. Na kwietniowy mecz z Górnikiem Zabrze Wdowczyk wystawił trójkę stoperów. Eksperyment zakończył się połowicznym sukcesem. Wisła, co prawda, wygrała, ale piłkarze przyznawali, że momentami mieli problemy z prawidłowym przesuwaniem się po murawie.

Krakowianie dokończyli sezon z czwórką obrońców, ale Wdowczyk do pomysłu nowego ustawienia wrócił latem. W sparingach z Zagłębiem Sosnowiec i Ruchem Chorzów przed bramkarzem znów biegało trzech stoperów. Trenerowi nie przeszkodził nawet brak wykonawców - pod nieobecność Richarda Guzmicsa w rolę jednego ze środkowych obrońców wcielił się Tomasz Cywka.

- Mamy spostrzeżenia na temat nowego ustawienia. Nadal się go uczymy. Z Ruchem były fragmenty, zwłaszcza w drugiej połowie, w których rywale zagrali kilka prostopadłych piłek między stoperów. To był efekt złej komunikacji, czasami może jeszcze brakuje zrozumienia, kto w jakich obszarach musi się poruszać. Mamy jeszcze dwa tygodnie, jest nad czym pracować - zaznacza Wdowczyk.

Poza sparingami praca trwa na treningach. Arkadiusz Głowacki po meczu z Górnikiem o grze trójką z tyłu wypowiadał się z rezerwą. Teraz niechęci do nowego systemu u niego nie widać. - To nie do końca nowość. W różnych konfiguracjach grało się tak już dawno temu. Założenia w obronie są trochę inne, trzeba je dobrze poznać. Dlatego uczymy się przesuwać, asekurować, atakować przeciwnika z piłką w odpowiednim momencie. Na razie wygląda to wszystko optymistycznie - podkreśla.

W sparingach Głowacki pełni rolę środkowego z trójki stoperów. Pewniakiem do gry po jego lewej stronie jest Maciej Sadlok. Wdowczyk podkreśla, że na tej pozycji potrzebuje piłkarza lewonożnego, a wśród stoperów Wisły tylko Sadlok spełnia ten wymóg. Z Ruchem po prawej stronie kapitana biegał Krystian Kujawa, ale do tego miejsca aspirują również Alan Uryga i Piotr Żemło. Młodych Polaków może pogodzić Guzmics, tyle że Węgier wraca do treningów dopiero 10 lipca i nie wiadomo, czy zdąży opanować nowe ustawienie.

Zresztą zmiana systemu odbije się nie tylko na grze w obronie, ale i ofensywie. W drużynie zabraknie miejsca dla klasycznych skrzydłowych - ich rolę będą pełnić wysunięci boczni obrońcy. Stąd Patryk Małecki i Rafał Boguski w ostatnich sprawdzianach byli bliżej środka boiska. Przed drugą linią - jak wiosną - będzie dwóch napastników.

- Z przodu jest w miarę okej, bo mamy sporo ludzi do rozegrania i więcej możliwości. Wprowadzamy zamieszanie w szeregach przeciwnika. Ale musimy jeszcze dużo ćwiczyć grę obronną całego zespołu. Wisła przyzwyczaiła się raczej do systemu 4-4-2 lub 4-5-1, więc na razie się docieramy - przyznaje Paweł Brożek.

Wciąż nie jest przesądzone, w jakim ustawieniu krakowianie zainaugurują ligę. Wdowczyk wzbrania się przed deklaracją, jaką taktykę wybierze na mecz z Pogonią Szczecin.

- Grę czwórką obrońców ćwiczyliśmy wiosną i powrót do tego ustawienia nie będzie problemem. Chcemy mieć nowy wariant na rozpoczęcie ligi. Być może tak wyjdziemy na pierwszy mecz. Wcześniej pracowaliśmy głównie nad defensywą, teraz zajmujemy się ofensywą. Najważniejsze jest przejście z jednej fazy do drugiej - zaznacza trener.

Ostateczną odpowiedź, w jakim ustawieniu Wisła zacznie ligę, powinny przynieść dwa ostatnie sparingi. Pierwszy już we wtorek z czeskim MFK Karvina.

Obserwuj @Damian_Golab

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.