Polska na Euro 2016. Krakowianie z głowami w górze

Reprezentacja Polski pożegnała się z mistrzostwami Europy, ale kadrowicze pozostaną na ustach kibiców. Ci spod Wawelu także nie mają się czego wstydzić. Wręcz przeciwnie: mogą chodzić z głowami w górze.

Przed turniejem nazwaliśmy ich czterema muszkieterami z Krakowa. Krzysztof Mączyński, Bartosz Kapustka, Michał Pazdan i Adam Nawałka - żaden z nich we Francji nie zawiódł. Piłkarze zbierają pochwały, a wkrótce też zapewne oferty z zagranicznych klubów, a kibice z niecierpliwością czekają, aż selekcjoner przedłuży umowę.

Dobry duch i nie tylko

Przed turniejem sporo kontrowersji było wokół Mączyńskiego. Pomocnik Wisły stracił niemal całą wiosnę z powodu kontuzji i wielu wątpiło, czy w ogóle pojedzie na mistrzostwa. Nawałka jednak nie tylko zabrał go do Francji, ale uczynił podstawowym piłkarzem drużyny.

- Po kontuzji wrócił i grał na wysokim poziomie - nie ma wątpliwości Marek Motyka, były reprezentant Polski, potem trener. Mączyński był też dobrym duchem kadry, co widać na filmach z bazy Polaków w La Baule. Tworzył niemal nierozłączną parę z Arturem Jędrzejczykiem, największym dowcipnisiem w drużynie.

Dżoker pełną gębą

W pamięci kibiców jeszcze bardziej zapisał się Kapustka. Po meczu z Irlandią Północną nastolatek z Cracovii był na ustach niemal wszystkich Polaków. Później już tak nie zachwycał, ale pozostał dżokerem w talii Nawałki. W ćwierćfinale z Portugalią to Kapustkę jako pierwszego wprowadził z ławki rezerwowych.

- Dla niego to był wielki debiut, ale zaprezentował się dobrze. Możemy tylko cieszyć się, że mamy kolejny wielki talent. Zainteresowanie tym chłopakiem jest ogromne. Chyba zadomowił się w reprezentacji na dobre. Być może czeka go transfer, choć ja uważam, że powinien jeszcze rok pograć w ekstraklasie i okrzepnąć - mówi Wojciech Stawowy, były trener Kapustki w Cracovii.

Motyka: - Przed mistrzostwami zastanawialiśmy się, czy to dla niego nie za wcześnie, czy nie zawiedzie. A zaprezentował się fantastycznie.

Efektowny wpis do CV

Jak Kapustkę wykreował mecz z Irlandią Północną, tak Pazdan został objawieniem spotkania z Niemcami. Okazało się, że 29-letni nowohucianin może radzić sobie z Thomasem Mullerem czy Mesutem Ozilem. Media społecznościowe pękały od memów i historyjek z obrońcą w roli głównej. O Pazdanie powstały piosenki, a nawet kreskówki. Po jednym ze spotkań Jędrzejczyk zażartował przed kamerą portalu Łączy nas piłka: - Przesadzają z tym Pazdanem. Mogliby napisać coś o Jędrzejczyku!

- Przed turniejem mieliśmy wątpliwości, czy będzie w stanie grać na tak wysokim poziomie. Był postrzegany jako uzupełnienie Kamila Glika na środku obrony. Tymczasem bardzo pozytywnie zaskoczył: grał skutecznie, praktycznie nie popełniał błędów. To duży wygrany tego turnieju. Pokazał, że w trudnych momentach można na niego liczyć. Mecz z Niemcami na pewno zapisze sobie w CV jako najlepszy w karierze. To może być dla niego przełomowy moment - uważa Mariusz Jop, były stoper Wisły i reprezentacji.

Stawowy: - To odkrycie reprezentacji. Ostoją defensywy miał być Glik, a to Pazdan grał w niej pierwsze skrzypce.

Trener zyskał szacunek

Trójka piłkarzy spod Wawelu pewnie nie zaistniałaby na Euro, gdyby nie inny krakowianin. To Nawałka stawiał na Mączyńskiego, gdy inni pukali się w głowę po powołaniach dla wiślaka. To on nie bał się powołać nieopierzonego pomocnika Cracovii. I na nowo "wymyślił" w kadrze Pazdana. Mało tego: zrobił z niego piłkarza, o którego dopytują niemiecki FSV Mainz czy turecki Besiktas Stambuł.

- Trener i sztab wykonali wielką pracę. Nie można się przyczepić do żadnego elementu. Uniknięto błędów z poprzednich wielkich turniejów. Przede wszystkim trener zadbał o dobrą atmosferę wewnątrz i wokół kadry - zwraca uwagę Jop.

Motyka: - Jestem dumny z Adama i szczęśliwy, że to chłopak z Krakowa, z Wisły. Cieszę się, że prezes Zbigniew Boniek dał mu szansę. Adamowi udało się pokazać, że Polacy też potrafią fantastycznie przygotować zespół do turnieju. Po mistrzostwach nie mamy spalonej ziemi, a w narodzie jest ogromny optymizm. Proszę popatrzeć, ilu ludzi witało piłkarzy wracających z Francji na Okęciu.

Teraz przed Bońkiem kolejne zadanie: przedłużenie wygasającego niebawem kontraktu Nawałki. Po meczu z Portugalią prezes PZPN przed telewizyjnymi kamerami zapowiedział, że może usiąść do rozmów z trenerem choćby zaraz. Nie ma jednak stuprocentowej pewności, jaką decyzję podejmie selekcjoner.

- To powinna być formalność. Trener Nawałka nie powiedział ostatniego słowa. Pewnie zostanie zasypany ofertami z zachodnich klubów, ale dopiero jakiś tytuł czy medal pozwoli mu popatrzeć w inną stronę. Dzięki niemu nasza reprezentacja zyskała szacunek rywali. We Francji mogła wygrać z każdym. Mamy swoje pięć minut, mam nadzieję, że będzie trwać jak najdłużej - przekonuje Stawowy.

Krakowskich akcentów w kadrze może być niedługo jeszcze więcej. Do zdrowia wrócił Damian Dąbrowski z Cracovii. Nawałka wiosną szykował dla niego powołanie, ale szanse pomocnika na wyjazd na Euro przekreśliła kontuzja.

- Kraków zawsze słynął z dobrego szkolenia piłkarzy. Nawet za czasów trenera Kazimierza Górskiego mieliśmy reprezentantów wywodzących się spod Wawelu. Ten trend został podtrzymany - mówi Stawowy.

Motyka: - Kraków we Francji nie tylko nie zawiódł, ale zwrócił na siebie uwagę.

Więcej o:
Copyright © Agora SA