Szczecin triathlonem stoi. Zawodnicy z regionu zdominowali rywalizację [ZDJĘCIA]

Trzecia edycja zawodów Enea Tri Tour Triathlon Szczecin za nami. Była rekordowa zarówno pod względem liczby zawodników, jak i kibiców, którzy głośno dopingowali "ludzi z żelaza".

Organizatorzy pierwsze powody do radości mieli jeszcze przed rozpoczęciem zmagań. Na liście startowej znalazło się przeszło dwa razy więcej nazwisk (ponad 700), niż podczas poprzedniej edycji szczecińskiej imprezy. Dopisała również pogoda. W zeszłym roku zawodnicy musieli zmierzyć się nie tylko z morderczymi dystansami, ale także ponad trzydziestostopniowym upałem, który sprawił, że niektórzy uczestnicy zrezygnowali ze startu. Tym razem aura była idealna.

Musieli przepłynąć Odrę

W tym roku triathloniści zmagali się na trzech dystansach. Poza klasycznymi (112,99 i 56,5 km), zawodnicy mogli sprawdzić się także na coraz popularniejszym "sprinterskim" (28,25 km).

Zawody składały się z trzech części (pływackiej, rowerowej i biegowej). Jako pierwsi (już o godz. 8) do wody wskoczyli śmiałkowie, którzy zdecydowali się na pokonanie najdłuższego dystansu (95 zawodników). W sprincie udział wzięło 105 triathlonistów, natomiast zdecydowanie najpopularniejszy był dystans pośredni (około 500 osób podzielonych na dwie grupy).

Najpierw trzeba było zaliczyć odpowiednią liczbę nawrotów w Odrze (trasa pływacka zlokalizowana była pomiędzy Mostem Długim, a Trasą Zamkową). Potem szybka przesiadka na rower (ulice Energetyków, Gdańska, Struga) i na koniec bieganie po uliczkach na Starym Mieście oraz wokół Wałów Chrobrego.

Szczecinianie zdominowali zawody

Na starcie zawodów stanęli sportowcy zawodowo uprawiający triathlon, zupełni amatorzy, a także gwiazdy znane z innych dyscyplin. Na ciepłe powitanie mogli liczyć między innymi mistrz olimpijski w wioślarstwie Marek Kolbowicz czy były zawodnik Pogoni Szczecin Marek Walburg.

Prawie połowa najlepszych triathlonistów w Polsce pochodzi z naszego regionu, dlatego nikogo nie zdziwiło, że to miejscowi zawodnicy zdominowali rywalizację na wszystkich dystansach. W sprincie najlepszy okazał się szczecinianin Bartosz Smęda (1.00,04 godz.), a wśród pań Magdalena Wiśniewska z Katowic.

Na najbardziej obleganym dystansie 56,6 km równych sobie nie mieli Robert Wilkowiecki (1.53,55 godz.) i gwiazda polskiego triathlonu Paulina Kotfica (2.04,58, drugi triumf z rzędu). Obydwoje aktualnie mieszkają we Wrocławiu, ale pochodzą ze Szczecina i mocno identyfikują się z naszym miastem.

- Legendą jeszcze bym się nie nazwała, ale cieszę się, że mogę startować i wygrywać co roku w moim mieście - śmieje się Kotfica. - W czym tkwi sekret szczecinian? Jemy dużo paprykarzu!

- Wygrać w Szczecinie to wspaniałe uczucie. Tutaj się wychowałem i uważam, że zwyciężyłem przed własną publicznością - mówi Wilkowiecki. - Moją najmocniejszą stroną jest pływanie, które wiele lat trenowałem na szczecińskim basenie. Potem musiałem tylko trzymać tempo.

Gospodarz nie zawiódł na morderczym dystansie

W roli faworyta odnalazł się również Marek Jaskółka, który w tym roku podwyższył sobie poprzeczkę i wystartował na dystansie 112,99 km. Szczecinian wygrał rywalizację i o niecałą minutę (4.04,14) wyprzedził innego zawodnika z naszego miasta Norberta Giecewicza. Wśród pań triumfowała Justyna Lesiecka. Również ze Szczecina.

- Miałem sporą przerwę, ponieważ jakiś czas temu przestałem startować na tym dystansie i do treningów wróciłem dopiero w kwietniu - mówi mistrz Europy. - Okazało się jednak, że forma jest całkiem niezła i jestem pozytywnie zaskoczony.

Szybka trasa i dużo kibiców

Szczecińskie zawody zakończyły się pełnym sukcesem.

- Trasa jest bardzo szybka. Na rowerze co prawda trochę wiało, ale cały czas był świetny asfalt i nie musieliśmy pokonywać wzniesień. To pozwala walczyć o dobre czasy - chwali organizatorów Jaskółka. - Wymagająca jest trasa biegowa po Starym Mieście, gdzie nawierzchnia składa się przede wszystkim z kostki brukowej.

W osiąganiu życiowych rezultatów pomagali też kibice, którzy dopingowali zawodników w zdecydowanie większej liczbie niż w latach ubiegłych. Nadspodziewanie duża frekwencja nieco zaskoczyła służby porządkowe, które czasami nie były w stanie zapanować nad tłumem, który cały czas przekraczał trasę rowerową i biegową.

- Mam nadzieję, że za rok zawody znowu odbędą się w Szczecinie - mówi Paulina Kotfica.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.