Euro 2016. Tomasz Frankowski: Nie marzyłem o niczym więcej niż 1/8 finału

Polska w sobotę zmierzy się ze Szwajcarią. Stawką tego pojedynku będzie awans do ćwierćfinału mistrzostw Europy. - Myślę, że wygramy, strzelając bramkę w dogrywce, albo po rzutach karnych - mówi Tomasz Frankowski, były napastnik Jagiellonii Białystok.

BIALYSTOK.SPORT.PL NA FACEBOOKU - POLUB NAS

Tomasz Piekarski: Polska po raz pierwszy w historii wyszła z grupy na mistrzostwach Europy. Z jednej strony jest więc sukces, ale czy z drugiej nie powinniśmy się tego spodziewać, bo mamy obecnie tak silną reprezentację, że można było wymagać od niej awansu do 1/8 finału?

Tomasz Frankowski, były reprezentant Polski, były zawodnik Jagiellonii Białystok czy Wisły Kraków: - Absolutnie nie można było tego wymagać. Nie mamy przecież zespołu na miarę Francji czy Hiszpanii, a ponadto przecież nigdy dotychczas z grupy nie wyszliśmy. Więc dla mnie to była jasna sprawa, że powrót do domu po trzech meczach w grupie też jest realny. Natomiast drużyna podczas mistrzostw we Francji wciąż prezentuje wysoki poziom z eliminacji i stąd pewne zwycięstwa z Irlandią Północną i Ukrainą. Te wygrane spowodowały wzrost apetytów.

Co też ważne w trzech meczach w grupie Polska nie straciła gola. A przed mistrzostwami mówiło się przecież, że o ile o ofensywę możemy być spokojni, to z defensywą może być kłopot.

- To prawda. Zresztą mówi się też, że dom buduje się od fundamentów i również drużynę się składa od podstaw, czyli od bramkarza oraz obrony. Defensywą wiele meczów się wygrywa. Trzeba również przyznać, że to nie tylko obrońcy, ale cała jedenastka haruje na boisku. Z tego też względu Arkadiusz Milik i Robert Lewandowski może mają mniej precyzji w sytuacjach podbramkowych, bo mnóstwo zdrowia zostawiają w grze defensywnej.

Właśnie jest problem, że Lewandowski nie zdobył jeszcze gola na tym turnieju, czy też nie ma żadnego problemu?

- Ja nie widzę problemu. Nie wiem zresztą, co się stanie, jak on zacznie być skuteczny, wtedy pewnie rozstrzelamy Szwajcarię. Chociaż oby w tym spotkaniu strzelił jedną bramkę, która dałaby nam awans.

Na razie to nie miał on za wiele sytuacji do zdobycia gola. Miał w zasadzie jedną wyborną w meczu z Ukrainą, ale jej nie wykorzystał, chociaż powinien.

- Pewnie jakby troszkę lżej uderzył, to piłka znalazłaby się w bramce. Jednak też w tych meczach tych sytuacji nie miał tak dużo, żeby mieć do niego jakieś pretensje.

Po meczu z Irlandią Północną najwięcej pochwał zebrał Bartosz Kapustka, po spotkaniu z Niemcami Michał Pazdan. Turniej kreuje więc też nowych bohaterów.

- Kreuje szczególnie zawodników z nazwiskiem na dorobku. Natomiast mam nadzieję, że i Artur Jędrzejczyk utrzyma wysoką dyspozycję ze spotkań grupowych i pozostali piłkarze też będą prezentować się dobrze. Gra reprezentacji Polski wygląda dobrze i szkoda byłoby, żebyśmy odpadli z turnieju po starciu ze Szwajcarią, która jest na pewno ciężkim, trudnym zespołem, ale też nazwa tego rywala nie powala na kolana.

W reprezentacji, jak na razie, nie widać jakiegoś ogromnego zadowolenia. Jest historyczny awans, a zawodnicy nadal zachowują chłodne głowy i chcą chyba dużo więcej.

- Zawsze tak było, tylko że wyniki nie szły w parze z tym, co się mówiło w mediach. Natomiast tutaj nie dość że było właściwe przebrnięcie eliminacji, to jeszcze ta sama dyspozycja jest też na Euro.

W sobotę Polska zagra w 1/8 finału ze Szwajcarią. Rywale mają dwa dni więcej na odpoczynek przed tym spotkaniem. Ma to znaczenie?

- Delikatne tak, ale myślę, że to jest też taki wysoki poziom zaawansowania fizycznego, że nasza reprezentacja powinna sobie z tym poradzić.

To jakie to będzie spotkanie?

- Myślę, że wygramy, strzelając bramkę w dogrywce, albo po rzutach karnych. Spodziewam się zaciętego spotkania, zmierzą się dwa równorzędne zespoły.

A co sądzisz o takich głosach, że Polska ma niemal otwartą drogę do finału, bo zdecydowanie lepsze drużyny są po drugiej stronie turniejowej drabinki?

- Na pewno patrząc na drabinkę, tak można powiedzieć, że ta droga jest prostsza. Jednak z drugiej strony jaka by nie była, to z każdym przeciwnikiem trzeba te 90 czy 120 minut powalczyć i go pokonać. Chociaż teoretycznie na pewno łatwiej się gra ze Szwajcarią czy z Chorwacją niż z Francją czy Hiszpanią.

Twoim zdaniem na co stać reprezentację?

- Ja nie marzyłem o niczym więcej niż 1/8 finału, ale teraz awans do ćwierćfinału byłby bardzo sympatyczny.

Więcej informacji na bialystok.sport.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.