Dyrektor Grand Slam: Chciałbym wrócić do Olsztyna za rok

Nie wyobrażam sobie, aby Grand Slam odbył się w innym mieście - mówi Rafał Pośpiech, dyrektor zakończonego właśnie turnieju Warmia Mazur Grand Slam Olsztyn 2016.

Przez kilka ostatnich dni Olsztyn był światową stolicą siatkówki plażowej. O zwycięstwo w turnieju Grand Slam, na pięciu piaszczystych boiskach na terenie nad jeziorem Ukiel, do niedzieli walczyło prawie 300 najlepszych siatkarzy i siatkarek plażowych na świecie. Najbliższe miesiące i rozmowy Polskiego Związku Piłki Siatkowej z władzami Olsztyna pokażą, czy turniej wróci do stolicy Warmii i Mazur także w przyszłym roku.

Rozmowa z dyrektorem turnieju

Mateusz Lewandowski: Jest pan zadowolony z przebiegu imprezy?

Rafał Pośpiech : Tegoroczny turniej był ciekawy i zarazem nieprzewidywalny. Dużą rolę odegrała pogoda, która mieszała nam szyki. W pewnym momencie byliśmy nawet zmuszeni przerwać rozgrywki. Z powodu silnego wiatru podjęliśmy decyzję o ewakuacji trybun oraz ściągnięciu telebimu, który w takich warunkach mógł stanowić zagrożenie dla publiczności. Wichura pokrzyżowały nam również plany związane z atrakcjami pozasportowymi i trzeba było odwołać koncert zespołu Akcent. Na szczęście zawody udało się doprowadzić do końca. Nie chciałbym popaść w megalomanię, ale uważam, że turniej zakończył się sporym sukcesem organizacyjnym.

Co pan myślał, gdy w piątek nad Olsztynem zebrały się czarne chmury?

- Mimo że znaliśmy możliwości trybun i ich stabilność na mocnym wietrze, to i tak baliśmy się, że przy takim huraganie może stać się coś niedobrego. Stąd właśnie decyzja o ewakuacji całego stadionu. Serce mocniej mi biło, gdy jeden z pracowników wszedł wysoko i ściągał ekrany telewizyjne. Ale mimo to w opinii przedstawicieli międzynarodowej federacji siatkówki wszystko, co było związane z zabezpieczeniem terenu imprezy, było na perfekcyjnym poziomie.

Turniej rozgrywany był niedługo przed igrzyskami olimpijskimi. Nie martwił się pan, że z tego powodu część najlepszych par, w obawie o swoje zdrowie przed najważniejszym turniejem, nie przyjedzie do Olsztyna?

- Nie bałem się tego, gdyż zawodnicy, wybierając turniej, w którym wezmą udział, w pierwszej kolejności patrzą na miejsce i organizację danych zawodów. Janis Smednis z Łotwy, który wygrał turniej męski w Olsztynie, powiedział mi, że czuł się tutaj jak u siebie w domu. Ocenił też, że pod względem organizacyjnym nasz turniej jest jednym z trzech najlepszych na świecie. Jeśli słyszę takie słowa od samych zawodników, to mam gwarancję, że za rok znów do nas wrócą.

Frekwencja w tym roku na widowni nie była jednak idealna. Zwłaszcza na trybunach płatnych nie wyglądało to dobrze. Co się stało?

- Rzeczywiście, to mały minus, jeśli chodzi o organizację turnieju, choć według mnie nie wpływa na ogólny odbiór Grand Slam w Olsztynie. Wprowadzając płatne wejściówki, chcemy w pewnym stopniu zniwelować wydatki, które ponosimy w związku z organizacją turnieju. W tym roku większa liczba krzesełek była płatna i być może to powinno być dla nas wskazówką, aby powrócić do poprzedniego układu.

Miał już pan okazję rozmawiać z przedstawicielami międzynarodowej federacji siatkówki na temat turnieju?

- Dirk Decher, delegat światowej federacji, ocenił naszą imprezę bardzo dobrze. Na każdym kroku podkreślał dobre opinie zawodników, którzy wypowiadali się o turnieju w superlatywach, choć mieli dwie małe uwagi. Wszystko znalazło się w raporcie po zawodach.

Czy przyszłoroczny turniej Grand Slam w siatkówce plażowej ponownie odbędzie się w Olsztynie?

- Jako Polski Związek Piłki Siatkowej chcielibyśmy tutaj wrócić. Potrzebna do tego jest jednak pomoc miasta i województwa. Jeśli dostaniemy od władz Olsztyna i regionu zielone światło na organizację zawodów w przyszłym roku, to nie wyobrażam sobie, aby Grand Slam odbył się w innym miejscu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.