Portowcy wygrali 7:1, ale wynik miał drugorzędne znaczenie. Nawet sami zawodnicy Kazimierza Moskala przyznawali po meczu, że liczyło się przede wszystkim wprowadzenie w reżim treningowy i pierwszy poważny kontakt z piłką podczas okresu przygotowawczego.
Wstęp na spotkanie był wolny i nie obowiązywały bilety, dlatego trudno oszacować dokładną liczbę kibiców na meczu. Kameralne trybuny stadionu w Gryfinie wypełniły się jednak do ostatniego miejsca i spóźnialscy sparing musieli oglądać na stojąco. Być może sobotnie popołudnie na meczu Pogoni z Energetykiem spędziło nawet 1000 osób.
Mieszkańcy miasteczka nad Regalicą to przede wszystkim fani portowców, którzy tworzą zresztą jeden z najmocniejszych fan clubów Pogoni w regionie. W związku z tym na trybunach mieszały się barwy obu klubów. Niektórzy nawet bezpośrednio łączyli sympatie klubowe i do granatowo-bordowego "pasiaka" Pogoni zakładali szalik Energetyka.
Atmosfera na trybunach była więc wzorowa, a piłkarze Moskala prawdziwe oblężenie przeżyli dopiero po końcowym gwizdku (w trakcie meczu miejscowy zespół tylko kilka razy zapędził się w pole karne szczecinian). Droga z szatni do autokaru to dystans zaledwie kilku metrów, ale większość portowców miejsce w autobusie zajęła dopiero po kilkunastu minutach. Każdy z zawodników bardzo chętnie i cierpliwie rozdawał autografy oraz pozował do zdjęć. Adam Gyurcso na rękach trzymał nawet kilkumiesięczne dziecko, które będzie miało pamiątkę na całe życie.
Równie dużym zainteresowaniem cieszyły się osoby Kamila Drygasa i Davida Niepsuja. To dwa najnowsze nabytki Pogoni. Dla tego drugiego był to pierwszy poważny kontakt z polską publicznością.
- To bardzo fajne uczucie. Widać, że kibice żyją tym klubem - ocenił Niepsuj, który zanim mógł porozmawiać z dziennikarzami musiał zapozować do kilkunastu selfie.
Dla niektórych zawodników mecz w Gryfinie był natomiast sentymentalną podróżą do przeszłości.
- Osobiście bardzo się cieszyłem, że w końcu mogliśmy rozegrać jakiś mecz kontrolny, tym bardziej z drużyną z regionu. W Gryfinie grywałem za czasów juniorów czy trampkarzy, więc miło było tutaj wrócić i zagrać przeciwko dobrym znajomym. Myślę, że każdy po cichu czekał na taki sparing. Fajnie, że przyszło tylu kibiców - mówi Łukasz Zwoliński.
Pogoń w ostatnich latach bardzo chętnie organizuje sparingi w regionie. To nie tylko okazja do rozegrania meczu, ale przede wszystkim świetna akcja promocyjna, ponieważ spotkania zawsze przyciągają na trybuny rekordowe liczby kibiców.
Frekwencyjnymi sukcesami zakończył się każdy z ostatnich sparingów. Tłumy oglądały granatowo-bordowych w Wolinie, Goleniowie, Reczu czy Stargardzie.
- W województwie zachodniopomorskim jest mało klubów, na tych najwyższych poziomach rozgrywkowych - mówi Mateusz Matras. - W ekstraklasie gra tylko Pogoń. Taka współpraca z mniejszymi miastami wyjdzie wszystkim na dobre. W każdej miejscowości może znaleźć się bardzo utalentowany piłkarz, który dzięki wspólnym działaniom obu stron w przyszłości może zostać piłkarzem Pogoni.